Prof. Jacek Trznadel — pisarz, poeta, krytyk literacki, jeden z założycieli Polskiej Fundacji Katyńskiej i Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej oraz szkiców historycznych o Katyniu "Powrót rozstrzelanej armii" — opublikował w Naszym Dziennikuartykuł "Potrzaskane czarne kwiaty", w którym omówił możliwe przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem.
Są wszelako w księdze żywota i wiedzy
ustępy takie, dla których formuł stylu nie ma...
Cyprian K. Norwid, Czarne kwiaty
W artykule prof. Trznadel napisał, że: "premier Donald Tusk i marszałek Bronisław Komorowski doprowadzili do sytuacji, w której w wyniku śledztwa mogą nie być odnalezione dowody winy, a nawet mogą one być unicestwione. W żadnym z cywilizowanych krajów, wzorujących się na rzymskim sądownictwie i prawie, śledztwo nie mogłoby być powierzone, powiedzmy - komuś z rodziny podejrzanego o sprawstwo."
Pisząc o zakazanym słowie "zamach" prof. Trznadel stwierdza, że:
"Kiedy giną najlepsi ludzie Rzeczypospolitej wraz z ich prezydentem, wszystkie wysiłki rządu suwerennego państwa powinny być skierowane na wyjaśnienie przyczyn tej tragedii, mówiąc technicznie, tej katastrofy. Czy jest ona fatalnym zbiegiem posępnych okoliczności, czy też stoją za nią nieznane ręce nieznanych osób, które wpłynęły na tę katastrofę przez rażące zaniedbania lotniczych reguł lub wręcz wywołały okoliczności, które katastrofę spowodowały? W tym ostatnim wypadku wypowiadamy słowo: ZAMACH.
Premier i rząd, w niepisanym edykcie dla ludu, ale przede wszystkim dla służących im dziennikarzy, wrzucili to słowo do pancernego sejfu z napisem "tabu". Jednak ogół społeczeństwa nie dostosował się do tego nakazu. Słyszę to słowo, oznaczające jedną z możliwości, w codziennych rozmowach. Padało także niejeden raz w filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "Solidarni 2010". Stawiam sobie pytania formalne, które w każdym śledczym dochodzeniu są stawiane.
Po pierwsze, kto mógłby mieć motyw, żeby pomóc tej katastrofie. Seneka powiedział: "Is fecit cui prodest". Czyli należy sprawdzić, kto mógłby na tym skorzystać. Oczywiście: przeciwnicy elity, która zginęła. Odpowiedź, nieprzesądzająca wprawdzie o sprawcy, mogłaby brzmieć: państwo rosyjskie, słynne ze skrytobójstw i egzekucji przewyższających ilościowo znane nam zbrodnie hitlerowskie, oraz obecny rząd wraz z premierem i jego partią, Platformą Obywatelską. Siła ich przeciwnika została przecież bardzo zmniejszona.
Po drugie: kto był obecny w chwili zbrodni na miejscu zdarzenia, w obsłudze lotniska? Sami Rosjanie. Następne pytanie kontrolne brzmi: jak mogli to zrobić? A jeśli zrobili, to czy mogli to ukryć?"
W artykule "Potrzaskane czarne kwiaty", prof. Trznadel omawia wiele innych problemów związanych zarówno z katastrofą pod Smoleńskiem oraz przypomina o tym, że w katastrofie poległo wiele osób zasłużonych dla zachowania pamięci o stalinowskich mordach katyńskich.
Prof. Trznadel przypomina także o procesie wytoczonym Polskiej Fundacji Katyńskiej przez Ninę Karsov-Szechter za to, że opracował i wydał w 1996 roku tom zbierający wszystko, co Józef Mackiewicz, świadek ekshumacji z 1943 roku, napisał o Katyniu.
"Z Januszem Kurtyką, szefem IPN, rozmawiałem" — pisze prof. Trznadel — "tak zdawałoby się niedawno, na mackiewiczowskiej sesji naukowej w Szwajcarii, w Rapperswilu, a kilka miesięcy temu wymieniłem z nim listy na temat konieczności wydania po polsku dwu podstawowych dokumentów katyńskich ubiegłej epoki: niemieckiego "Amtliches Material..." o Katyniu (Urzędowy Materiał o zbrodni w Katyniu z 1943 roku) oraz akt komisji Kongresu Amerykańskiego w sprawie Katynia z roku 1952 ("Hearings..." - także nie ma tłumaczenia polskiego), siedem tomów, prawie 2400 stron. Myślę, że z pomocą prezesa Kurtyki to by się wreszcie ukazało."
_______
Prof. Jacek Trznadel, "Potrzaskane czarne kwiaty", Nasz Dziennik, 30 kwietnia - 3 maja 2010, nr 101; http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100430&typ=my&id=my11.txt