san quentin tarantino san quentin tarantino
1020
BLOG

Braun tak, Świetlik nie

san quentin tarantino san quentin tarantino Polityka Obserwuj notkę 8

 

Na początku przepraszam za przydługi cytat, ale jeśli mamy o czymś serio rozmawiać, to lepiej poznać inkryminowane fragmenty wypowiedzi Grzegorza Brauna niż labidzić, że media mętnego nurtu jak zwykle interesownie przekręciły sens tego, co zostało w Klubie Ronina w połowie września powiedziane, a narracja Dominiki Wielowieyskiej (to ci dopiero cymes nazwisko) jest zwykłą, choć zręczną nadinterpretacją faktów. 

Braun u Ronina mówił m.in.:

„Wysłuchałem tego tutaj przeglądu wydarzeń, który trwał dobrych kilkadziesiąt minut i jestem lekko stremowany, to znaczy bardzo mi zaimponowali koledzy tą zdolnością do takiego błyskotliwego rozbawiania się rzeczywistością. Ja już się nie bawię – mnie się zdaje, że, tak jak to zresztą kolega Ziemkiewicz powiedział, przypomniał, że to błąd był w 39. roku nie ogłosić, że mamy wojnę z sowietami. Otóż ja mam wrażenie, że kolega Ziemkiewicz, dostrzegając tamten błąd, dzisiaj zachowuje się tak, jakby nie było wojny. (...) No, jakoś ja mam zupełnie inny przegląd wydarzeń tego ostatniego tygodnia niż tutaj państwo mogliście usłyszeć. Ja mam wrażenie, że to jest jakiś inny świat, mam wrażenie, że tutaj kule powinny świstać, a jest kabaret, są jakieś żarty. Bo tu jest kolejny przesąd polskiej inteligencji – pacyfizm. Wiara w to, że można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną wyprawieni na tamten świat w sposób nagły, drastyczny i nieprzyjemny… no, powiedzmy, wziąłbym tak z tuzin redaktorów Wyborczej i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych – TVN. Nie wspominam oczywiście o etatowych zdrajcach i sprzedawczykach, którzy zawsze nimi byli, ze starego reżimu przeszli w nowe lata suchą stopą. Bo jeśli się tego nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy, że hulaj dusza piekła nie ma. Skoro nie jest karana karą główną zdrada państwa, no to jest popyt, jest rynek na zdradę i zaprzaństwo. Ja oczywiście rozumiem, że nawet jak byśmy się tu skrzyknęli, moglibyśmy dzisiejszego wieczora nie za wiele dokazać na latarniach okolicznych, ale my nawet, w tych przesądach inteligenckich, im z góry obiecujemy, że takiej kary nie będzie. My im obiecujemy, że broń Boże.”

Przekład dla lemingów: wrocławski reżyser do przesądów, które ochwaciły polską inteligencję zalicza również pacyfizm (inne przesądy paraliżujące Polaków, które uniemożliwiają im wybicie się na realną niepodległość to np. wiara w demokrację i etatyzm, oraz antyreligijny i antyeklezjalny modernizm). Ten malowniczy stylistycznie fragment tekstu, którym po prawie trzech miesiącach zajęła się prokuratura z takim poświęceniem, że chce nawet przesłuchać blogera Coryllusa, formułuje tezę, że pacyfizm nie jest stosowną postawą w chwili, gdy wojna już na dobre od pewnego czasu szaleje.

1.     Jasne, że wojna wymaga środków szczególnych, jednak wojna obronna jak najbardziej wchodzi w zakres działań dopuszczalnych dla katolika, o czym szczegółowo traktuje m.in. Katechizm Kościoła Katolickiego, wydany za pontyfikatu Jana Pawła II. Niewierni mogą to sobie sami sprawdzić.

2.     To, że niezbyt przyjemne dla zainteresowanych sformułowania Grzegorza Brauna mają znacznie mniejszy potencjał „podżegający do fizycznej eliminacji” niż klasyczne już sformułowania o „dorzynaniu watahy” czy „ustrzeleniu, patroszeniu i zdejmowaniu skóry” też  wydaje się niewątpliwe. Prof. Miodka, który może cierpieć na uraz polustracyjny, raczej bym nie pytał, z dużym prawdopodobieństwem można jednak sądzić, że przyzwalający na swobodę ekspresji i dynamikę rozwoju języka nowopolskiego prof. Bralczyk, doceniłby stepowy niemal rozmach – w antyziemkiewiczowskiej było nie było – filipice Brauna i za delikt wymagający interwencji i tak przecież przepracowanych sądów, raczej by jej nie uznał.

Skąd zatem to absorbowanie opinii publicznej słowami Grzegorza Brauna? Myślę, że zdecydował o tym końcowy (niecytowany w mediach) passus dotyczący jeszcze jednego „przesądu”, który gnębi polską inteligencję. Reżyser z Wrocławia nazywa go elegancko judeoidealizmem, który przejawia się w całkowitym milczeniu polskiej opinii publicznej na temat interesów, jakie ma czy mogłoby mieć w naszym kraju Państwo Izrael.

Braun przytomnie zwraca uwagę, że nawet najbardziej twardogłowi liderzy opinii zaangażowani w ostrzeganie Polaków przed tajnymi służbami Rosji i Niemiec, mniej lub bardziej jawnymi faktorami Brukseli czy lobbystami Waszyngtonu, o ich odpowiednikach z Tel Avivu (Jerozolimy) nawet się nie zająkną. Zupełnie, jak by nigdy nie było afery Art B, wyjazdowego posiedzenia rządu Tuska w Erec Israel, sprawy artystki Bartany i Sławka Sierakowskiego (tęsknię za Tobą, Żydzie) czy międzynarodowego kongresu ruchu żydowskiego odrodzenia w Polsce, który (pewnie dla niepoznaki) odbył się w kwietniu 2012 w Berlinie.

Nie ulega wątpliwości, że szum medialny i sądowniczy wokół nieskrępowanej polityczną poprawnością tyrady z klubu Ronina ma zniechęcić ewentualnych naśladowców do zbyt bezpośrednich wypowiedzi na tematy opatrzone etykietką „tabu”. Wprawdzie Grzegorza Brauna raczej to nie przestraszy, ale swobodną wymianę opinii w przestrzeni publicznej może skutecznie „zmoderować”. I taki, przypuszczam, jest główny powód tej operacji.

Tym bardziej, że na pomoc sądowi pośpieszył m.in. Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy. W podpisanym przez Świetlika oświadczeniu czytamy, że CMWP wyraża „zaniepokojenie skandaliczną wypowiedzią reżysera Grzegorza Brauna, w której zawarte są spekulacje na temat potrzeby mordowania m.in. dziennikarzy Gazety Wyborczej i TVN”, a także osób o odmiennych od jego poglądach. 

W dalszej części oświadczenia obrońcy wolności prasy stawiają kropkę nad i. „Jakiekolwiek motywy lub uwarunkowania psychologiczne stałyby za wypowiedziami Grzegorza Brauna, są one niedopuszczalne i noszą znamiona przestępstwa”. Co oznacza, że wolnościowcy z CMWP z jednej strony sugerują psychiczne niezrównoważenie reżysera, z drugiej jednak, wskazują na potrzebę, aby zajął się nim sąd. To jest dopiero prawdziwa obrona wolności wypowiedzi. Tyle że w formule przez wiele dekad charakterystycznej dla Związku Sowieckiego.

Warto może dodać, że Wiktor Świetlik otrzymał w tym roku wyróżnienie w konkursie Złotej Ryby. Patron tej nagrody Maciej Rybiński, którego specyficzna ironia z największą rozkoszą sięgała rewirów politycznej niepoprawności, czytając oświadczenie przypisanego sobie sukcesora, musi się w grobie przewracać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka