SANARE. SANARE.
3136
BLOG

Czy w Polsce opłaca się dziś budować kopalnie węgla?

SANARE. SANARE. Gospodarka Obserwuj notkę 0
Nim pozwolę sobie na refleksję na pytanie w temacie notki, chciałbym zakreślić sytuację, która zmusiła mnie do postawienia sobie tego pytania.

Wczoraj w niewielkiej wsi, Przeciszowie, odbyło się zebranie wiejskie, na które – wyjątkowo – przybyło bardzo wiele osób. Wśród nich tradycyjnie zaangażowani w życie małej ojczyzny ludzie starsi, ale także młode twarze. Wśród nich ja sam.

Od kilku dni w całej gminie rozwieszone były informacje o zebraniu, w czasie którego będzie omawiany plan budowy kopalni węgla kamiennego. Przeciszów położony jest w powiecie oświęcimskim (woj. małopolskie), który od zachodu graniczy z Górnym Śląskiem. Mniej więcej na linii Libiąż – Bieruń – Brzeszcze znajdują się ostatnie kopalnie tego regionu, linię tę można też nazwać wschodnią granicą Śląska. Gmina Przeciszów składa się z 3 miejscowości, liczących ok. 7 tysięcy mieszkańców. Należy do tzw. Doliny Karpia, z racji posiadania wielu stawów rybnych, założonych jeszcze w średniowieczu, w których hoduje się słynnego karpia zatorskiego. Stawy są siedliskiem wielu chronionych gatunków ptaków i zostały wpisane na listę NATURA 2000. Gmina ma charakter rolniczy, wielu mieszkańców pracuje w drobnych przedsiębiorstwach, usługach, znajdujących się w pobliżu zakładach chemicznych w Oświęcimiu oraz kopalniach (wspomniane już Libiąż, Bieruń, Brzeszcze). Przeciszów pod względem geograficznym ulokowany jest bardzo korzystnie – nad Wisłą i kanałem wybudowanym w celu transportu węgla ze Śląska w dół Wisły, przy drodze krajowej (krzyżującej się z wojewódzką), mniej więcej w połowie odległości między Katowicami a Krakowem, wieś przecina też linia kolejowa z Oświęcimia do Krakowa – Płaszowa. Blisko stąd do największych atrakcji turystycznych Polski: Krakowa, Oświęcimia, Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej, Beskidów i stosunkowo blisko do Tatr oraz Częstochowy. Z racji nieposiadania większych atrakcji turystycznych, zabytków (pomimo bogatej historii), firm ani fabryk jest to gmina raczej uboga. Drogi gminne są w kiepskim stanie, od lat trwa budowa kanalizacji. Mieszkańcy żyją w dość spokojnym rytmie. Oczywiście, istnieje problem bezrobocia, ludzie młodzi uciekają do miast, wykształceni rzadko pracują w swoich zawodach.

I tu nagle, co mieszkańców zaskakuje, pojawia się propozycja powstania kopalni. Na zebraniu wójt informuje, że z początkiem sierpnia przybyła do niego delegacja firmy KOPEX, która poinformowała, że chciałaby przeprowadzić próbne odwierty na terenie gminy, a także przedstawiła ofertę budowy kopalni w razie ich powodzenia. Faktycznie, w latach 70. i 80. na terenie Przeciszowa i sąsiedniej Polanki Wielkiej miały miejsce odwierty, które wykryły duże pokłady węgla kamiennego. Kopalnia miałaby fedrować na poziomie ok. 500 m pod ziemią w okresie od 25 do nawet 40 lat. Bardzo wstępna data uruchomienia ściany – 2014 rok.

Firma w czasie zebrania przedstawiła prezentację, w której nakreśliła przewidywany zasięg złóż. Okazało się, że faktycznie najwięcej z nich przypada na teren gminy Przeciszów, choć występują też w sąsiednich. Przedstawiciel KOPEXu argumentował wybór Przeciszowa małą ilością mieszkańców, niską gęstością zaludnienia i zabudowań, dobrym położeniem i połączeniem komunikacyjnym (drogi, tory kolejowe, kanał Wisły). Wójt powiedział, że jeśli odmówimy, firma będzie zapewne rozmawiała z sąsiednimi gminami (które, jak głoszą plotki, już ostrzą sobie zęby na inwestycję), a wtedy i tak kopalnia będzie kopać pod nami, przez co zamiast potężnych wpływów finansowych otrzymamy zaledwie podatek od wydobycia złóż.

Przedstawiciele KOPEXu mówili, że nie będzie to typowa kopalnia; ma nie być znanych nam ze Śląska szybów, nowe technologie, kopalnia „eksperymentalna”, w dużym stopniu zmechanizowana. Ale zatrudniająca kilkaset osób.

Potem były pytania od mieszkańców. Pytano przede wszystkim o wady wydobycia. Delegaci KOPEXu pokazali w prezentacji, że dzięki trzeciorzędowej warstwie nieprzepuszczalnej niemożliwa jest ucieczka wód podziemnych, a jedynie powstanie rozlewisk (?) na powierzchniach płaskich, co z kolei jest niemożliwe ze względu na zróżnicowane ukształtowanie terenu wsi. Więc rolnicy mogą być spokojni. A mieszkańcy? Budynki, choć niskie, w większości przypadków posiadają tzw. nieuzbrojone fundamenty (dla niewtajemniczonych: w fundamentach z cementu i żwiru nie znajdują się metalowe pręty wzmacniające). Mieszkańcy mają w pamięci przypadek zapadającego się Bytomia. Tąpnięcia nie są wykluczone, ale przecież wydobycie musi mieć swoje wady, istnieje fundusz odszkodowań za szkody górnicze – oponują przedstawiciele KOPEXu. Padają pytania o drogę transportu; pytanie ważne, zwłaszcza, że gminne drogi są w kiepskim stanie, a nikt nie chciałby niszczenia przez wielkie samochody dostawcze niedawno wyremontowanych dróg krajowej i wojewódzkiej. Delegacja firmy mówi o planach zbudowania kopalni w jak najkorzystniejszym miejscu, by nie niszczyć istniejącej już infrastruktury, kreśli plany skorzystania z torów kolejowych (dodatkowa bocznica), być może kanału Wisły. Wyjaśnienia, co zrobić z materiałem skalnym (hałdy) jak dla mnie były dość niejasne. Oczywiście, koncern będzie uwypuklać głównie zalety wydobycia – dla gminy przede wszystkim ogromne wpływy finansowe, a co za tym idzie poprawę infrastruktury, większe nakłady na oświatę, zdrowie, kulturę itp., powstanie towarzyszących kopalni miejsc pracy, zmniejszenie bezrobocia, prestiż.

Zerkam więc na stronę KOPEXu, koncernu, o którym (przyznaję) nie słyszałem, ale który – jak widzę – posiada już długą historię i spore osiągnięcia. Prowadzi kopalnie, produkuje maszyny górnicze, jest obecny na giełdzie. Grupa kapitałowa funkcjonuje na rynkach Serbii, Chin, Australii czy Indonezji. Na stronie internetowej czytam: Wizją Grupy Kopex jest stworzenie, w ciągu najbliższej dekady, polskiej grupy przemysłowej zajmującej miejsce wśród trzech największych światowych firm w przemyśle górniczym…. Ambitne.

Ale do rzeczy! Czy opłaca się dziś budować kopalnie węgla kamiennego w Polsce? Do niedawna wydawało mi się, że nie. Bo wokół trąbiono, że kopalnie są zamykane, jako nierentowne i niebezpieczne dla środowiska. Bo Polska musi sprostać wymaganiom arcyekologicznej Unii Europejskiej – wiadomo: ETS, pakiet energetyczno-klimatyczny, ograniczanie CO2, wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii (woda, słońce, wiatr, źródła geotermalne). Ale w ostatnim czasie coś zaczyna się przełamywać. Kopalnie, dotąd zamykane, czy też uważane za stracone, przejmują prywatne przedsiębiorstwa. Dla przykładu: kopalnię „Silesia” w Czechowicach – Dziedzicach przejął czeski koncern EPH. Zatrudnienie zwiększono o połowę, dzięki zmianie klasyfikacji złóż w Ministerstwie Środowiska okazało się, że kopalnia zyskała ponad 80 mln ton węgla, postanowiono sprzedawać też metan i kamień do celów budowlanych. Na nasze złoża ostrzą sobie zęby m.in. Hindusi. Amerykański Urząd ds. Informacji Energetycznej w 2006 r. ogłosił, że w okresie od 2003 do 2030 roku zużycie węgla na świecie ulegnie prawie podwojeniu (jego udział w ogólnej konsumpcji energii wzrośnie z 24 do 27%). Oczywiście, największy wzrost zużycia prognozuje się we wschodzących imperiach – Chinach i Indiach. Ale na stronie KOPEXu znajduję również informacje o wydobyciu w Europie: (…) ponowne zainteresowanie węglem odnotowano w szeregu krajów europejskich, co objawia się zastępowaniem starych elektrowni przez nowe, opalane węglem lub modernizację istniejących elektrowni węglowych. Producenci energii elektrycznej z Niemiec, Hiszpanii, Francji, Włoch, Polski, Republiki Czeskiej i Słowacji poinformowali o swoich planach modernizacji lub wymiany istniejących mocy energetycznych z wykorzystaniem węgla w ciągu kolejnych dziesięciu lat. Podobne plany, zarówno budowy nowych elektrowni węglowych jak i modernizacji starych są w Bośni i Hercegowinie, Serbii, Czarnogórze, Bułgarii, Rumunii i Ukrainie. Producenci energii elektrycznej z Niemiec zamierzają budować 11,5 GW mocy w oparciu o węgiel do roku 2011, przede wszystkim jako proces zamiany obecnie istniejących starych elektrowni.

Jak widać, nie tylko od źródeł odnawialnych, ale i od węgla nie uciekniemy. Choćby UE była niewiadomo jak bardzo ekologiczna, nasze wyśrubowane ograniczenia emisji gazów i tak pójdą w niwecz, bo beztrosko dymić będą tygrysy Dalekiego Wschodu i USA. A i bez tego klimat by się ocieplał. Kate Perry spokojnie może śpiewać o Ziemi: Cause you're hot then you're cold... - naprzemienne "hot n' cold" (co kilka tysięcy lat) na naszej planecie to normalka. Kopalnie opłaca się więc budować, wskrzeszać, modernizować, oczywiście z poszanowaniem otaczającego środowiska. Jeśli nie dla rodzimego przemysłu, to choćby na eksport. Trzeba korzystać z zasobów, których Polska ma naprawdę mnóstwo. A UE zamiast czynić projekt ekologiczny swym głównym logo, niech lepiej zadba o ochronę wartości chrześcijańskich i kulturowe dziedzictwo, bo jedynie ono może nadać tej organizacji jakikolwiek, niematerialny sens.

A jak zakończyło się zebranie wiejskie? Pomimo oczywistych wątpliwości, mieszkańcy zdecydowanie przegłosowali próbne odwierty, bo do kopalni jeszcze daleka droga. Mam nadzieję, że potwierdzą one wcześniejsze badania. Sam staram się patrzeć na sprawę trzeźwym okiem, z dystansem. Mieszkańcom będzie ciężko, jeśli za oknem zamiast widoku pięknych pól i lasu zobaczą kopalnię… Ale coś za coś. Na razie nie zapeszajmy. Za PRL-u w Przeciszowie miało być kino, w ostatnich latach nowoczesna stacja benzynowa z motelem, a wraz z wejściem do Doliny Karpia stadko agroturystów. Ale nie ma. Dlatego wobec powstania kopalni także trzeba być sceptycznym.
SANARE.
O mnie SANARE.

Interesuję się historią, teologią, literaturą i polityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka