sanovius sanovius
359
BLOG

Polska - kondominium anglosasko-niemieckie

sanovius sanovius Polityka Obserwuj notkę 13

 Są tu tacy na Salonie którzy uważają Polskę za sferę wpływów głównie Niemiec i Rosji (stąd: rosyjsko-niemieckie kondominium). Rzecz, przypuszczam, ma się jednak nieco inaczej, biorąc pod uwagę fakt, ze nieco wiekszy wpływ na to, co dzieje się w Polsce miały kraje anglosaskie niż Rosja, choć znaczenie tej ostatniej wzrosło w ciągu ostatniego roku, głównie za sprawą katastrofy smoleńskiej.

Moja teza jest taka : Polska jest raczej anglosasko-niemiecką kolonią.

Chodzi tu o więzi gospodarcze, kulturowe i społeczne przenikające Polskę ze strony Niemiec oraz krajów anglosaskich, przede wszystkim zaś ze strony Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Te więzi mają się jednak przede wszystkim w jedną stronę - zarówno Wielka Bratania i USA, a  w mniejszym stopniu Niemcy bez Polaków i Polski nieźle by sobie poradzili, bo mają do dyspozycji takze inne kraje i inne narody.

Skąd taka teza, ze Polska jest kolonią anglosaską. Ano stąd, iz, jeśli kraje anglosaskie czegoś od Polski żądają, to na ogół bez wahania to otrzymują. Poproszą o liberalne prawo pracy, przepływ pracowników czy pomoc wojskową  - otrzymują. USA nie mają kogo wziąć do Iraku lub Afganistanu - telefon do Polski i juz wiadomości: Poles wiill go on the war (choć moze bardziej w stylu polish jokes: Pollacks will go on the war). Inna rzecz - Anglia potrzebuje pracowników, tylko mniej "kolorowych", zeby łatwiej się adaptowali w coraz bardziej antyimigranckim brytyjskim społeczeństwie: otworzyć rynki pracy krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Kraje te, jak barany, się na to godzą, nie widząc w tym źródła swoich przyszłych kłopotów ekonomicznych i demograficznych. Nie chcą dla siebie i okresów przejściowych na otwarcie rynków pracy na Zachodzie, a powinny tego chcieć, bo bogaty Zachód wyssie nisko płatnych pracowników ze Wschodu. Największym krajem Wschodu jest w tym sensie Polska, jest ona największą kolonią i dlatego jest najbardziej ceniona przez brytyjskich kapitalistów. Poles will always go to Albion - powiadają. Wschodnie kolonie dostarczają więc ludzi dla metropolii w Londynie ( i w Berlinie takze - będzie o tym mowa).

No właśnie, rządy w Europie Środkowo-Wschodniej, jak barany, w tym rządy polskie, zgodziły się na dobrowolny przepływ pracowników pochodzących zresztą z ostatniego po wojnie okresu baby-boomu, który miał miejsce w pierwszej połowie lat 80. Tym samym utrudniają sobie drogę do złagodzenia gwałtownych procesów demograficznych, w długofalowej perspektywie - zaostrzając je nawet. Wiele polskich partii protestowało przeciwko wejściu do Unii lub chciało lepszych warunków dla Polski, jednak żadna z nich nie protestowała przeciw otwieraniu rynków pracy dla pracowników ze wschodniej Europy. Zadowolono się indywidualistyczną perspektywą, ze przyniesie to zyski poszczególnym jednostkom. Owszem przyniesie, ale tylko tym co wyjadą oraz tym, którzy wyjadą, a potem zainwestują np. w Polsce. Jednak tych drugich nie będzie wielu. Dlaczego tak powszechnie poparto otworzenie rynków pracy, a nawet zabiegano o skrócenie okresów przejściowych? Bo kolonie środkowo i wschodnioeuropejskie są rządzone nieudolnie. Demokracja jest słaba i nawet kraje niedemokratyczne nie radzą tram sobie z problemami ( np. co to za autorytaryzm łukaszenkowski, który nie potrafił sobie poradzić z aborcją, a bez tego w Białorusi byłby najwyzszy wskaźnik urodzeń w Europie - Białoruś jest jednak gospodarczą kolonią Rosji - choć dzięki sojuszowi z ciekawymi rezimami - politycznie nie jest kolonią - jest więc półkolonią). Nasi nieudolni przywódcy wierząc w neoliberalny dogmat, a interwencjonizmu używając tylko dla celów podtrzymywania firm państwowych, będących bastionami Solidarności ( nie dziwmy się więc, ze do kopalnii, PKP i stoczni dopłacaliśmy tak długo, albo dalej dopłacamy i ze zlikwidowano przemysł lub gospodarkę państwową tylko na "czerwonych" terenach: wokół Wałbrzycha, w Zagłębiu Dąbrowskim czy rolnictwo uspołecznione na Ziemiach Zachodnich i Północnych). Solidarność wprowadziła model kapitalizmu zalezności, chroniąc jedynie te branże czy miasta, w których dominowała, a tam gdzie nie miała poparcia wszystko zlikwidowano lub sprzedano nomenklaturze, która miała pieniądze (śmieszne jest więc oskarżanie nomenklatury, ze kupiła wiele przedsiebiorstw po '89, skoro sprzedaż lub dzierżawa zaczęła się za rządów solidarnościowych - np. byłe PGRy i spółdzielnie).

No właśnie, baranie rządy, nie potrafiły rozwiązać problemu bezrobocia, więc postanowiono wysłać "ostatni wyż" na saksy. Skutkiem tego jest fakt, ze moglibyśmy osiągnąć obecnie 500 tysięcy urodzeń, a osiągniemy najwyzej 420 tysięcy, bo wazniejsza jest katastrofa smoleńska albo utrzymanie się przy władzy, a nie dynamika społeczna, która mogłaby być wprowadzona przez ostatni wyż demograficzny. Rządy polskie boją się interwencjonizmu, bo przyjęły anglosaski paradygmat teoretyczny w ekonomii - neoliberalizm, a jednoczesnie boją sie przeciwstawić polskiej opinii publicznej i zacząć sprowadzać imigrantów. Bo mozna z neoliberalizmem nawet zyć dobrze - tylko np. trzeba sprowadzać imigrantów, aby wszystko się kręciło i demografia miała sie dobrze - jak w Anglii - albo trzeba go zrównoważyć polityką społeczną - w Anglii obecny boom urodzeniowy jest osiągany hojną pomocą dla ludzi, którzy dlatego nie boją się mieć dzieci. W Polsce tymczasem był neoliberalizm bez pomocy dla ludzi biedniejszych czy rodzin wielodzietnych, pomagano za to chojnie pewnym państwowym firmom ze względu na zaszłości historyczne.

Rządy kolonialne, jak widac sa nieudolne i najczęściej skupiają sie tylko na jednym punkcie, co częsciowo wynika z tego, ze są biedniejsze. A jednak Chiny, Korea i Japonia - kiedyś kraje biedne - prowadziły syntetyczną politykę interwencjonizmu i wzmocniły swoją pozycje na świecie oraz wyszły spod półkolonialnej zależności państw Zachodu.

Odnośnie zależności od Niemiec. Polska jest obok Turcji głównym źródłem dostarczania do Niemiec względnie taniej siły roboczej, dzięki czemu Niemcy mogą czasowo uwalniać się od problemu drogiej niemieckiej siły roboczej. Niemcy liczą pod tym względem na całą Polską, a przede wszystkim na ludność Sląska Górnego i Opolskiego, która ochoczo tam przybywa, takze z powodu ugruntowanych szlaków emigracyjnych i więzi rodzinnych. To właśnie Niemcy ządają polskiej siły roboczej i bez wahania ją otrzymują. To tam zawsze pracowała najsilniejsza ekipa pracowników z Polski - poza kilkuletnim epizodem, kiedy centrum polskiej emigracji stały się Wyspy Brytyjskie. Nawet bez formalnych pozwoleń na pracę Niemcy w "sezonie" są zalewane polską siłą roboczą od wiosny przez lato, az do jesieni. Tylko w zimie Niemcy trochę bardziej "oddychają" od Polaków, ale tylko trochę, bo znaczna część Polaków albo pracuje na czarno albo coraz częściej z pomocą niemieckich firm omija obowiązujące tam prawo. Niemcy mają ponadto najlepsze miejsce w Unii Europejskiej i w największym stopniu wytyczają kierunek działania owej organizacji. To one zawsze optowały 'na rzecz" krajów Europy Środkowej i Wschodniej, oczywiście ze względu na korzysci gospodarcze,które sie z ty wiązą. Niemieckie koncerny prasowe niemal w całości zdominowały krajowe rynki prasowe w tej części Europy. W Polsce poza Gazetą Wyborczą i Rzeczpospolitą prawie wszystkie wazniejsze gazety mają akcjonariuszy niemieckich, bez względu na barwy polityczne i lansowane opinie. Takie nasycenie niemieckiego kapitału to niemal znak metropolitalnej obecności Niemiec na kolonialnym terenie Polski. A zresztą prawo Polski (jako terenu kolonialnego) takim działaniom sprzyja. Polskie prawo monopolowe, kiedy jeszcze była taka okazja, a było to przed okresem wejścia do UE, mogło zawierać klauzule ograniczania procentowego udziału firm z danego kraju do jakiegoś ustalonego prawem udziału. Nic takiego jednak nie powstało, a była taka szansa. Polski rynek prasowy mógłby być wtedy bardziej "narodowościowo" zrównowazony  i w większym udziale polski, nawet gdyby nie były to ogromne procenty. Kraj neokolonialny - to kraj w którym znaczna część obywateli pracuje w firmach lub jest medialnie "zarządzana" przez firmy z obcych krajów. Szczególnie ten neokolonializm jest widoczny, jeśli jest to tylko jeden kraj. A dominacja niemieckich firm w wielu dziedzinach polskiej godspodarki jest bardzo widoczna i wieksza niz polskich właścicieli.

Kapitalizm bez polskich właścicieli = kapitalizm zalezności

Neokolonializm to takze sytuacja, w której istnieje podział na polaryzujące sie metropolie i peryferie. Metropolie miejskie oraz strefy ekonomiczne w Polsce, przede wszystkim te na zachodzie Polski - to miejsca, gdzie wytwarza się półprodukty i usługi na rzecz obywateli krajów bogatszych - to tak zwana Polska A. Na ogół jest tu praca i na ogół jest to praca o bardzo zróżnicowanej płacy. Polska B - prowincja, przede wszystkim zaś Polska Wschodnia, choć nie tylko - to obszar względnej równości płacowej i dość wysokiego bezrobocia (choć czasem jest niskie z powodu wydrenowania zasobów pracy przez emigrację), nie ma tu duzych rozpiętości płac, ale kto moze, ten ucieka - do Polski A, a najczęściej na saksy - jako rezerwowa armia pracy dla niemieckiego lub anglosaskiego (dawniej amerykańskiego i kanadyjskiego, obecnie brytyjskiego i do niedawna irlandzkiego) przemysłu i usług.

Bądź co bądź, cieszę się , ze przynajmniej w obszarze mediów telewizyjnych Polska taką kolonią nie jest. Oligopol TVP, TVN i Polsatu przynajmniej w tej dziedzinie napawa mnie pewnym poczuciem dumy, której nie ma w innych dziedzinach (no, przepraszam: rolnictwo jest niemal czysto polskie ;-), choć jeszcze zacofane.

To tyle w temacie

 

 

sanovius
O mnie sanovius

Miękki liberał w kwestiach społecznych i obyczajowych. Zwolennik budowy państwa funkcjonalnego, kierującego się przede wszystkim potrzebami ludzi i ich rozwojem. Sympatyk liberalizmu społecznego (socjalnego) w połowie drogi między neoliberalizmem a socjalizmem. Zwolennik utylitaryzmu i wielu herezji. W polskich warunkach jestem przeciwnikiem wielu polityków PiS, korwinowców,Gowina itp. W sprawach gospodarczych zwolenniki interwencjonizmu państwowego i państwa opiekuńczego. Zwolennik racjonalnej polityki, której działania są podyktowane analizą rzeczywistości. Niereligijny zwolennik wielodzietności. Przeciwnik skrajnego egoizmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka