Sapere aude Sapere aude
373
BLOG

NAJWIĘKSZY PARADOKS DYPLOMACJI USA, OBNAŻONY PRZEZ WIKILEAKS.

Sapere aude Sapere aude Polityka Obserwuj notkę 2

Obserwując sytuację która zaistniała w wyniku informacji opublikowanych przez WikiLeaks, nasuwa mi się jedna i chyba trafna konstatacja. Zdając sobie sprawę z ułomności mojego umysłu i języka, oddam głos Henremu Kissingerowi, który w swojej książce „ dyplomacja ” pięknie i dobitnie oddaje wspomniany już paradoks:

 

Niezwykłość, jaką Ameryka przypisywała sobie od początku swojego istnienia, doprowadziła do dwóch sprzecznych postaw w stosunku do polityki zagranicznej. Z jednej strony panowało przekonanie, że Ameryka najlepiej służy swoim ideałom doskonaląc demokrację u siebie, przez co wskazuje drogę reszcie ludzkości. Z drugiej strony uważano, że amerykańskie ideały nakładają na państwa obowiązek prowadzenia krucjaty o realizowanie ich na całym świecie. Rozdarta między nostalgią za krystalicznie czystą przeszłością i pragnieniem doskonałego jutra, myśl amerykańska oscylowała między izolacjonizmem a zaangażowaniem, chociaż trzeba przyznać, że w latach po II Wojnie Światowej dominowały realia współzależności.

Obie szkoły myślenia – zarówno ta widząca w Ameryce drogowskaz, jak i ta, która uważa ją za krzyżowca – za normalny uznają porządek świata oparty na demokracji, wolnym handlu i prawie międzynarodowym. Ponieważ system taki nigdy jeszcze nie istniał, przywołanie go wydaje się wielu narodom działaniem co najmniej utopijnym, jeśli nie naiwnym. Jednak jak dotąd zagraniczny sceptycyzm nie przyćmił idealizmu Woodrowa Wilsona, Franklina Roosevelta czy Ronalda Reagana ani któregokolwiek z pozostałych amerykańskich prezydentów XX wieku. Co najwyżej sceptycyzm ten przydał skrzydeł amerykańskiemu przekonaniu, że historia daje się poskromić i że świat, jeśli tylko pragnie pokoju, naprawdę, powinien stosować się do amerykańskich wskazań moralnych.

 

XIX wieczni przywódcy amerykańscy nadal mogli twierdzić, iż głównym założeniem ich polityki zagranicznej było trwanie jako „ drogowskaz ” dla reszty ludzkości, niemniej jednak część z nich odkryła, że Ameryka dysponuje już wystarczającą siłą, by mieć coś do powiedzenia w ważnych sprawach i że nie musi czekać, aż cała ludzkość stanie się demokratyczna, aby włączyć się w system międzynarodowy.

 

Roosevelt doskonale zrozumiał, że jeśli interesy Ameryki kolidowały z interesami innych państw, to zobligowana była ona korzystać ze swojej siły, aby osiągnąć cel.

 

Amerykanie przekonani o swojej wyjątkowości, bardzo chętnie przybierają pozę głosicieli i piewców demokracji, wolnego rynku czy wolności słowa. Jednak, gdy ich interesy narodowe nie idą w parze z tymi wartościami, nic nie stoi na przeszkodzie, by dla większego dobra, skorzystać ze swojej potęgi militarnej.

Sapere aude
O mnie Sapere aude

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka