Sapere aude Sapere aude
313
BLOG

Ślepa wiara w potęgę liczb.

Sapere aude Sapere aude Gospodarka Obserwuj notkę 2

Liczby nie kłamią. To prawda stara jak świat. Nie chodzi tu wcale o to, żeby uznawać, jak chce Platon, że liczby są oddzielnymi bytami, niezależnymi od człowieka. Nie musimy się wcale zastanawiać czy to że 2 plus 2 jest 4 wynika z przyjętej przez nas konwencji językowo-znaczeniowej czy od uniwersalnego założenia że 2 wyraża pewną wartość, większą od jeden i mniejszą od trzech. ( Choć czasem kusząca wydaje się myśl, że 2 dalej wyrażałaby taką samą wartość gdyby nie było ludzi przyjmujących tą konwencję ). Ostatnio z coraz większym zdziwieniem obserwuję szereg zjawisk na płaszczyźnie społeczeństwa, ekonomi i państwa, które można zdefiniować tylko jako ślepą wiarę w potęgę tego, że wyrażając liczbowo jakąś pożądaną przez nas wartość, uzyskamy ją.

Nie potrafię inaczej zrozumieć wprowadzonego rozwiązania dotyczącego problemu dyskryminacji kobiet w polityce a szczególnie na listach wyborczych. To że problem dyskryminacji i nierówności kobiet nie tylko na listach istnieje i jest rażący chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Każda próba rozwiązania tego problemu jest warta pochylenia się nad nią. I tu właśnie pojawia się zjawisko ślepej wiary w potęgę liczb. Po co działać długofalowo, edukować ludzi od najmłodszych lat. Lepiej przecież arbitralnie założyć, że na listach ma znaleźć się minimum 35% kobiet i 35% mężczyzn. Można by powiedzieć: dobre i to. Jednak liczby nie potrafią kłamać, a czasem prowadzą do sprzeczności. Ostatnio dowiedziałem się że prawo na być niesprzeczne logicznie. Więc co zrobić, gdy na danej liście będzie tylko 3 kandydatów? A może po prostu wprowadźmy jednomandatowe okręgi wyborcze? I wtedy nie będzie ważne płeć, zawód, wzrost kandydata, lecz to czy będzie potrafił dobrze reprezentować obywateli z danego okręgu wyborczego.

Leszek Balcerowicz również zdaje się, ślepo wierzy w potęgę liczb. W jednym z ostatnich wywiadów orzekł, że w Polsce nadal jest zbyt dużo własności państwowej, bo około 30%, natomiast „ w każdym dobrze funkcjonującym rynku kapitalistycznym wartość ta nie wynosi więcej niż 5%”. Jaka zatem jest rada żeby ten stan dobrze funkcjonującego rynku kapitalistycznego osiągnąć w Polsce? Prywatyzować i to jak najszybciej! Problem polega jednak na tym, że zachodnie ( a szczególnie rynek amerykański ) mają może i 5% udziału własności państwowej w gospodarce. Proszę jednak przeanalizować ile warte są przedsiębiorstwa prywatne na giełdach amerykańskich, londyńskich czy na parkiecie euronextu, a potem te dane zestawić z naszą GPW. Wniosek jest prosty: na zachodzie sektor prywatny jest o wiele bardziej zaawansowany i ma większą wartość, bo tam rynki i własność prywatna funkcjonuje już od stuleci, w Polsce natomiast może jakieś 20 lat, choć i tak jest to stwierdzenie na wyrost. I gdyby tak nasze największe prywatne firmy mogły rozwijać się przez tyle lat co amerykańskie czy europejskie, ich udział w rynku byłby większy. Więc może wystarczy zwyczajnie poczekać aż nasze przedsiębiorstwa rozwiną się, zamiast z uporem maniaka dążyć do magicznej granicy 5%? Za kilka lat, przy odrobinie wysiłku i chęci wprowadzenia ułatwień dla przedsiębiorstw, procent własności państwowej zwyczajnie zmniejszyłby się. A poza tym ostatnim sektorem do sprywatyzowania mającym realną wartość jest sektor energetyczno-surowcowy. Proszę jednak pokazać mi państwo, w którym sektor surowcowy, energetyczny nie należy do państwa lecz jest całkowicie sprywatyzowany.

Adam Smith w swojej książce „ Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów ”, jest wielkim zwolennikiem kapitalizmu i własności prywatnej. Nie wiedzieć czemu, mało kto zwraca uwagę na część poświęconą własności publicznej. Smith mówi bardzo wyraźnie, że dla prawidłowego funkcjonowania państwa, narodu, społeczeństwa, nie można prywatyzować takich dziedzin, sektorów gospodarki jak edukacja czy bezpieczeństwo. Banał. Proszę jednak zwrócić uwagę na firmę Black Water i jej działania podczas kampanii w Iraku, żeby ten banał nie wydawał się już tak oczywisty.

Ale chyba najlepszym przykładem ślepej wiary w potęgę liczb jest dokument „ Wieloletni plan finansowy państwa. 2010-2013”. Sam dokument wart jest osobnego wpisu, niemniej jednak założenia że w przeciągu 4 lat liczba zaskarżanych decyzji sądów administracyjnych spadnie o 0,3% lub przyjęcie że liczba ilości widzów teatrów i filharmonii spadnie z 42,5 w 2010 do 40,23 w 2013 jest wręcz czymś niesamowitym.

 

Byłoby to wszystko bardzo zabawne, problem polega na tym że dotyczy to naszego państwa.

Sapere aude
O mnie Sapere aude

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka