Pradziadek Pradziadek
157
BLOG

Samorząd w mojej fabryce (cz. V/2, WCZASY WYMIENNE)

Pradziadek Pradziadek Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Opublikowanie w radiowęźle komunikatu o przebiegu sesji rady, podczas której omówiono projekt uchwały w sprawie wczasów wymiennych, spowodowało nerwową reakcję zarządu warszawskich neozwiązków.
W skierowanym do kierownika rozgłośni zakładowej i do mnie piśmie domagał się on sprostowania treści tego komunikatu (byłem jego autorem jako przewodniczący Komisji ds. Informacji Rady). Sprostowanie miało polegać na powtórnym jego opublikowaniu z wyłączeniem informacji dotyczących niezgodnego z ustalonymi zasadami przyznania wczasów z-cy dyrektora ds. handlowych i przewodniczącemu zarządu neozwiązków oraz przyrównania neozwiązku do „organizacji nielegalnej lub tajnej” wskutek jego odmowy ujawnienia przynależności związkowej osób skierowanych na wczasy wymienne. Zarząd neozwiązków uznał m.in., że komunikat osłabia autorytet szefa organizacji związkowej i „stanowi próbę podważenia legalności ustawy o związkach zawodowych, ich autorytetu w przedsiębiorstwie, a nawet próbę ośmieszenia”. A przecież ja tylko wiernie opisałem to, o czym była mowa podczas sesji! P.o. dyrektor, któremu podlegał radiowęzeł, odmówił spełnienia żądania zarządu neozwiązku, opierając się na opinii prawnej radcy prawnego. Radca prawny zwrócił uwagę, że sporządzenie tekstu sprostowania jest obowiązkiem wnioskodawcy, a ponadto należy w nim wskazać, które informacje są nieprawdziwe. Wskazał również na pozytywną wymowę faktu, że „nie ma osób w zakładzie poza zasięgiem społecznej kontroli” oraz na odpowiedzialność przedstawicieli związku zawodowego w komisji, „którzy niewątpliwie mieli organizacyjny, społeczny i moralny obowiązek dołożenia należytej staranności w dopełnieniu spraw formalnych przy kwalifikacji na wczasy szefa organizacji związkowej”. Ponadto wyraził on wątpliwość, czy związek zawodowy ma legitymację do obrony członków kierownictwa przedsiębiorstwa bez zgody zainteresowanych. Był to jedyny przypadek uchylenia się dyrektora przed obroną neozwiązków w sprawie dotyczącej wczasów wymiennych. Do prztyczka dyrektora przyłączyła się jeszcze rada. W podjętej uchwale wytknęła neozwiązkom, że domagają się sprostowania informacji, które „odpowiadają w pełni prawdzie i są ścisłe”.

        Dla równowagi już w następnym piśmie dotyczącym ostatniej uchwały rady krytycznie oceniającej sposób przydziału wczasów, w której domagano się podania przynależności związkowej osób zakwalifikowanych na wczasy i dokonania ponownej weryfikacji list, dyrektor sprzeciwił się tym postulatom, tłumacząc się rzekomymi kosztami poniesionymi przez wytypowane osoby oraz brakiem zgody związków na ujawnienie oczekiwanych informacji. Zaniechał również ustalenia przynależności na podstawie list płac, powątpiewając w miarodajność tej metody. W tej sytuacji rada podjęła uchwałę, zobowiązując dyrektora do przekazania jej w ustawowym terminie dwóch tygodni pełnej listy pracowników zakładów wchodzących w skład przedsiębiorstwa, którym potrąca się z listy płac składki na rzecz związków zawodowych. Rada zapowiedziała, że na podstawie otrzymanej listy sama opracuje brakujące informacje, niezbędne do oceny realizacji ustaleń dotyczących podziału wczasów wymiennych, ponieważ dyrektor wbrew publicznym deklaracjom nie wykonuje uchwał rady w tym zakresie.

Pod koniec sierpnia 1985 r. rada podsumowała akcję przydziału wczasów wymiennych w warszawskiej fabryce. Okazało się, że była ona prowadzona w sposób sprzeczny z obowiązującym prawem, uchwałami rady pracowniczej i decyzjami dyrektora. Podczas sesji przewodniczący NSZZ Warszawskich Zakładów poinformował, że 60,8% osób, którym przyznano wczasy zagraniczne, należy do związku. Z informacji, którymi dysponowała rada, wynikało, że wczasy takie w mojej fabryce, gdzie do związków należało 15,2% załogi, otrzymał co drugi członek związku składający podanie i zaledwie co siódmy pracownik, nie będący członkiem związku. W taki właśnie sposób dyrektor  zrealizował zasadę niepreferowania przynależności do związku, którą zobowiązał się przestrzegać przy podziale wczasów zagranicznych. Rada uznała, że odpowiedzialność za taki sposób przeprowadzenia akcji wymiennych wczasów zagranicznych spada wyłącznie na dyrektora. Uchwałę w tej sprawie rada pracownicza postanowiła przekazać organowi założycielskiemu oraz Komisji d/s Samorządu Pracowniczego przy Radzie Państwa.

Ostatnią uchwałę w sprawie wymiennych wczasów zagranicznych podjęto w marcu 1986 r., gdy był już nowy, wyłoniony w drodze konkursu dyrektor, znany z rzetelności i dobrych stosunków z samorządem. W uchwale tej rada przypomniała dyrektorowi, że wczasy wymienne powinny być przydzielane „zgodnie z zasadą niepreferowania przynależności związkowej”. W celu umożliwienia kontroli respektowania tej zasady zwróciła się również z wnioskiem do dyrektora, by rozpatrywane były tylko takie podania o przydział wymiennych wczasów zagranicznych, na których zaznaczono ewentualną przynależność do związków zawodowych. I właśnie ten wniosek stał się powodem wymiany „not dyplomatycznych” między dyrektorem, KZ PZPR, NSZZ Pracowników Warszawskich Zakładów i Radą Pracowniczą, a nawet spotkania KZ PZPR i prezydium Rady , zakończonego podpisaniem wspólnego komunikatu. Nie muszę chyba dodawać, że poza radą wszystkie pozostałe wysokie strony ten wniosek podważały. Najbardziej demagogiczną argumentację przedstawiły neozwiązki, rozpaczając, że ujawnienie przynależności związkowej naruszyłoby zasadę, w myśl której „nikt nie może ponosić ujemnych następstw z powodu przynależności do związków zawodowych lub pozostawania poza związkiem”. A przecież rada domagała się ujawnienia przynależności w celu realizacji tej zasady, walcząc w interesie osób pozostających poza związkiem. Neozwiązki usiłowały natomiast wykorzystać ten sam przepis, by nie ujawniać przynależności i zapewnić sobie możliwość stosowania bezprawnych praktyk jej preferowania, według wzorów z poprzedniego roku. 

W końcu przynależności związkowej nie ujawniono, ale rada nie musiała już wracać do sprawy wczasów wymiennych, co może świadczyć o tym, że uporczywa walka o równe prawo całej załogi do wczasów wymiennych przyniosła jednak pozytywne rezultaty. W przeciwnym wypadku wspomniany na początku rekord liczby uchwał podjętych w jednej sprawie zostałby z pewnością pobity. O ile mnie pamięć nie myli, lokomotywą ciągnącą sprawę wczasów wymiennych był Zbyszek. To on docierał do skrzętnie ukrywanych informacji, sam przygotowywał niektóre projekty uchwał i zabiegał o opinie prawne. Nie zniechęcało go diametralnie odmienne stanowisko partii w sprawie wczasów, mimo że do niej należał. Nikt, kto obserwował jego reakcje i słuchał jego wypowiedzi podczas tej najdłuższej batalii rady pracowniczej, nie mógł mieć wątpliwości, że znakomicie reprezentował interesy załogi i równie dobrze wywiązywał się z funkcji przewodniczącego rady. 

 

 

Pradziadek
O mnie Pradziadek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości