Kamil Sasal Kamil Sasal
4568
BLOG

Chiny inwestują w Polskę - żeby rozpadła się Rosja?

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 26

Kwestia wojny z Federacją Rosyjską jest typowo polskim koszmarem, który nie dopuszcza się nawet do myśli. Z tej przyczyny, że przyklejono nam łatkę rusofobów. A przecież wojna to naturalny składnik egzystencji. Powoduje rozwój lub upadek. Polska przeżyła już tyle wojen, że jej zdolność do przetrwania jest bardzo wysoka. Może nie w wymiarze państwowości, ale narodowości. Chyba, że zupełnie wyprze się swojej tożsamości i będzie mówić jakimś narzeczem. Jakiś kraj nad Wisłą. Jakieś plemię, a wokół polityka światowa samych wielkich graczy. Kiedy nacjonalizm małych narodów jest krytykowany, to mogą sobie na niego pozwolić tylko najwięksi.

W takim razie, co z tą Polską? Będzie jakaś wojna, czy nie? Znowu będziemy ofiarą, czy pod obcym wpływem?

Nic nie jest pewne, tak jak do końca nie jest jasne, co się wydarzy jutro. Jednak podejście rozsądkowe narzuca odrzucanie wszelkich przejawów analizy wykraczającej poza to, co ogólnie przyjęte. Gdyby tak zacząć mówić, o tym co nie jest akceptowane?

Jak mówił mneij więcej Józef Piłsudski - Rosja może się rozpaść na szwach narodowościowych. To konglomerat narodowości, gdzie potęga wielkorusów słabnie, trzymana tylko spoiwem surowców sprzedawanych po zawyżonych cenach. Na Dalekim Wschodzie Rosji czai się groźny przeciwnik. Państwo, które ma więcej interesów handlowych z USA i Europą Zachodnią niż z Moskwą. A na tym wschodzie wielka przestrzeń, nie zamieszkana, pełna nieodkrytych surowców. Rosja kontra Chiny - scenariusz niemożliwy?

Cała gra Unii Europejskiej na przyciągnięcie Rosji, jej okcydentalizacja nigdy się nie powiedzie. Rosja zawsze prze przed siebie. Nigdy nie czuje się bezpieczna. Ma respekt przed silnymi. Dlatego szuka porozumień z Pekinem. Angażuje się w różne umowy. Wszystko wygląda względnie w porządku. Ale pod tą pokrywą grzeczności, czai się stara odwieczna rywalizacja. Chiny mają kapitał i potężną ilość ludności, którą trzeba jakoś zagospodarować. Odwieczne chowanie się w sobie, w obawie przed problemami wewnętrznymi nie zatrzyma tendencji żeby przeciwstawić się Rosji - ten kraj to doskonały teatr do inwazji, bo tam jest czego szukać. Po co walczyć z USA, mającymi silną marynarkę, do której Chinom brakuje jeszcze bardzo dużo?

Dlatego myślę, że brak wsparcia z Waszyngtonu dla Polski w postaci napływu kapitału, czy sprzętu wojskowego to wielki błąd. George Friedman ze Stratforu w książce "Prognoza na XXi wiek", pisze że Polska będzie regionalnym mocarstwem jeśli Stany Zjednoczone pomogą w zbudowaniu jej pozycji. Tak się nie dzieje - kraj nasz staje się państwem starych ludzi. A Biały Dom wiele razy przespał szansę na wsparcie nas, na rzecz porozumienia z Kremlem. I mając to w pamięci warto rozważyć wspólnotę chińsko-polskich interesów.

Jeśli bogaty Kraj Środka, mający świadomość, że jego przyszłość zależy od rozpadu Federacji Rosyjskiej, to czemu nie szukać sojuszników, którzy mu w tym pomogą?

Polska nie jest rywalem Chin, a Chiny są państwem dość odległym by spełniać wymagania do bycia sojusznikiem. Nie szuka się silnego sojusznika blisko granic. Dlatego interes UE by z Rosji zrobić sobie sojusznika jest sprzeczny z naszym interesem. Tak wielki sąsiad, przyjazny Niemcom i Francji zawsze będzie nas marginalizował. Sojusz chińsko-polski to remedium na poprawienie swojej pozycji.

Jaka powinna być jego cena?

Chiny powinny doinwestować kraj nad Wisłą. Dostarczyć potrzebny kapitał i wymieniać się technologiami. Stworzyć silną współpracę polityczno-wojskową, gdzie cały aspekt porozumienia będzie dla Rosji zagrożeniem. Będzie można ją cały czas destabilizować. Gdyby Polska ze swoim rozwiniętym przemysłem, dzięki pieniądzom chińskim, pomagała Pekinowi w zdobywaniu rynków Europy zachodniej to współpraca ta opłaciłaby się. Nam są potrzebne pieniądze, i to co zawsze rozkręca gospodarkę - zbrojenia. Dodatkowa obecność okrętów wojennych z Chin w polskich portach wyręczyłaby nas od budowy floty. Skupić się tylko na lotnictwie, armii lądowej - i co? Przyczyniać się w ten sposób do mniejszej pewności Rosji. Będzie grzmiała, huczała na europejskich salonach, ale nie zrobi gwałtownego ruchu dopóki wie, że ma silnych przeciwników z dwóch stron. NATO nie jest dla niej zagrożeniem. A USA nigdy nie będą angażować się w awanture, dopóki nie będzie to oznaczało neutralizacji państwa mogącego zagrozić ich prymatowi. Tylko Chiny zagrażają jej najmocniej.

Po co to wszystko?

Chiny wiedzą, że potencjał arogancji Europy Zachodniej i USA jest tak duży, że mogą na nich polegać dopóki cały świat zachodni nie czuje się zagrożony przez ich potęgę. Tak na prawdę w moim przekonaniu Federacja Rosyjska ma być bezpiecznikiem przed Chinami. Dla nas nie jest to korzystna sytuacja - kiedy Polskę będzie można zawsze sprzedać na rzecz porozumienia z Putinem. Akurat nowy car Rosji też potrzebuje inwestycji i technologii, patrzy przychylnym okiem na Zachód. Droczy się zwiększając swój urok. Czy pertraktuje się poważnie ze słabymi?Polska dzisiaj jest słaba, ale posiada potencjał dynamiki w jej własnym narodzie. Jesteśmy zbyt dumni by dać się sprzedać, albo już zupełnie jest nam wszystko jedno.

Kiedy Chiny podniosą przemysł Polski, szczególnie ten zbrojeniowy będą mogły liczyć na otwarte partnerstwo i życzliwość. Wzajemną wspólparcę wraz z rosnącą pozycją naszego kraju w Europie, da to jeszcze większą penetracji Unii Europejskiej przez Chiny. Co może zyskać Polska? Koń Trojański Chin?

Na początku straci się wiele z sympatii na salonach UE. Przecież jednoczenie się z żółtą siłą podkopuje prymat białej. A co nam dała biała siła? Cywilizacja zachodnia? Odrzucenie, rozbiory, znów odrzucenie, jednym słowem świat Zachodu nigdy nie będzie się z nami liczył. Europa Zachodnia już to pokazała obawiając się naszego sojuszu z USA. Za każdym razem nasza własna pewność siebie jest wystawiana na pośmiewisko. Nie łączy nas z Zachodem nic poza przeszłością. Naśladując całą cywilizację zachodnią dotarliśmy do punktu, w którym ona sama przeżywa kryzys. Ten dawny zachodni świat stworzył potęgę państw absolutystycznych, one rozszarpały słabą pierwszą RP. Mimo moralnej predestynacji do czucia się lepszymi, dały nam doświadczenie GUŁagu, obozów koncentracyjnych - wszystko co przyszło z stamtąd, chciało za wszelką cenę zniszczyć naród Polski. Bo jest w niewłaściwym miejscu. Ma niewygodne położenie. Elity zafascynowane Zachodem czynią to, co mu miłe w aspekcie własnych kompleksów. A pamięć uczy, że nigdy nikt nam nic nie dał za darmo. Sami musimy o to zadbać.

Dlatego trzeba sobie powiedzieć jasno. Słaby Zachód to silna Rosja i Chiny. Trzeba wybrać, któreś z nich.

UE?

A może UE+Rosja?

A może UE+Rosja+USA?

To kombinacja wielkiej potęgi, ale dwa ostatnie zawsze będa wobec siebie wrogie, a pierwsze zawsze nieufne wobec ostatniego.

To w takim razie, może UE+Rosja, na osobnym biegunie USA, a jako kontrast Polska+Chiny+ i jeszcze jeden kraj - też odrzucony przez UE - Turcja?

Chciałbym przypomnieć jedną rzecz. Kiedy w XIX wieku Sułtan Turecki przyjmował przedstawicieli obcych państw, głownie wielkich europejskich imperiów. Pytał się przed całym ich zgromadzeniem. A gdzie jest przedstawiciel króla Polski? To nie był przykład braku wiedzy. Polska już nie istniała. Sułtan wiedział, że jest drugi w kolejce.....

Czemu akurat Chiny?

Polska dla Chin jest drogą do Europy zachodniej, bo silna Polska nareszcie narzuci swoje zdanie, a nie będzie siedzieć cicho w strachu przed Francją i Niemcami. Położenie pomiędzy Rosją a Niemcami, mimo aktualnej przyjaźni z Berlinem nigdy nie jest pewne. Silna Polska to zagrożenie dla ich obu.

Czemu mamy być silni?

Tylko z siły rodzi się rozwinięta gospodarka i bezpieczeństwo. Nie sztuka jest wojować z kimś. Sztuką jest być przygotowanym na każdy scenariusz. Obecny scenariusz nic nie zakłada. Polska jest bo jest, nie będzie warunków to nic się nie stanie jak przestanie istnieć - Polacy nic się nie stało? Mamy zbyt mały margines błędu by sądzić, że przyjaźć w Europie będzie wieczna. Tak jak jeszcze przed akcesją nikt nie przypuszczał, że UE teraz będzie taka słaba. W polityce nic nie jest stałe.

Gdy już Polska odzyska siły. Pokaże swoją asertywność, nie będzie musiała się prosić o pieniądze tylko sama stworzy konieczny kapitał, to już nie będziemy mówić o rusofobii. Po prostu Rosja będzie w naszych oczach mniejsza. Nie będzie budzić takiego strachu. I to jest właściwa postawa, gdzie chęć bezpieczeństwa nie jest podyktowana marzeniami żeby było tak zawsze, jak jest teraz. Bezpieczeństwo rodzi się z działania. Patrzenia, gdzie jest korzyść. Polityka światowa nadal jest grą o sumie zerowej. Są tylko wygrani i przegrani.

W taki razie, jak mając silną gospodarkę, armię, fundusze kierować się celem doprowadzenia Rosji do rozpadu? Jak ją cofnąć do granic z wczesnego średniowiecza? Trzeba samemu uwierzyć, że nasza korzyść będzie wynikać z porażki drugiego. Czy chciałbyś żeby Twoje dziecko było gorsze od dziecka Twojego kumpla? Lubisz tego kumpla, ale co jest ważniejsze? Unia Europejska to taki kumpel, ale przyjaźnie nigdy nie są wieczne. A Rosja? Chyba tego nie trzeba tłumaczyć. Gdy się już uwierzy, to jak ją osłabić? Doprowadzić do wojny Chińsko-Rosyjskiej. Po co?

Dzięki gazowi łupkowemu możemy być w pewnej mierze samowystarczalni. Obecność Obwodu Kalinigradzkiego, schizofrenicznej Białorusi - te przeszkody trzeba usunąć.

Warto dodać, że wiele rejestracji rosyjskich w Obwodzie na samochodach ma dumną nazwę Królewiec (nie w cyrulicy). A Białorusini do dziś dnia obchodzą rocznicę Bitwy pod Orszą - dopóki Łaukaszenka nie pogonił zwyczaju. W tej eksklawie, i pro-moskiewskiej Białorusi jest jednej potencjał - niechęć do Kremla.

Zastanawiałem się zawsze. Gdyby wybuchła wojna Polsko-Rosyjska to zmiotłaby nas konfrontacja nuklearna. Nie możemy sobie pozwolić na wojnę w ramach przywrócenia równowagi sił, bo nie mamy bomby atomowej. Szalone? Tak.Tylko, że konflikt z Rosją będzie ograniczony dopóki nie będzie miała świadomości straszliwego odwetu.Polska powinna była wyciągnąc wnioski z każdego upadku. Jeśli ktoś chce wiedzieć, czemu kiedyś możemy zostać pobici? Zdominowani? W obecej strefie wpływów? Atak na Polskę, jej zdominowanie gospodarcze obecnie dużo nie kosztuje. Jeśli coś jest tanie - warto to kupić. Brak Polski podmiotowej to cena na jaką Rosja może sobie pozwolić.

A my możemy mieć bombę A? Zawsze. Co nam wtedy grozi? Wszystko. Po co ryzykować? A czemu nie?

Źródło natchnienia:

http://radekpyffel.salon24.pl/447164,r-sikorski-w-pekinie-polska-odpowiedz-na-wzrost-znaczenia-chin

pozdrawiam

SCHUMI

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka