"Paryż wart jest mszy" powiedział Henryk IV Burbon, kalwin (dzisiaj, w czasie poprawności politycznej, powiedzielibyśmy: wierzący inaczej) kiedy przechodził na katolicyzm.
Wczoraj przeczytałem, że jeden z polskich polityków powiedział. że "Warszawa warta kosmetyków, a nawet odchudzania".
No cóż, wszystko schodzi na psy. Msza nie jest już takim wyrzeczeniem, odkąd papież stwierdził, że w Afryce nie powinna być ubarwiana lokalnymi tańcami i śpiewami. A i Paryż stracił na swej atrakcyjności po wejściu na rynek tanich linii lotniczych.
Pozostaje tylko wierzyć, że ofiara w postaci używania kosmetyków i utrzymywania diety nie pójdzie na marne. Przecież nie jest tak wielu ludzi, którzy w Polsce publicznie przyznają się do korzystania z takich szatańskich wynalazków jak dezodoranty i kremy wyszczuplające, a może nawet pasta do zębów. Już nawet nie wspominam o diecie Kwaśniewskiego.
I dlatego niepomiernie cieszę się, że Jarosław Kaczyński został Henrykiem IV polskiej polityki.