seaman seaman
1530
BLOG

Donald Tusk robi Krym w Polsce

seaman seaman Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 58


W marcu 2014 pisałem tak:
Jakieś łachudry w mundurach kupionych w pierwszym lepszym sklepie i z giwerami nieznanej proweniencji kręciły się wokół ukraińskiej jednostki wojsk antyrakietowych na Krymie. Odgrażały się, że jednostkę zaatakują i wystrzeliły parę serii z broni maszynowej na postrach. Dowództwo natychmiast podjęło z nimi rozmowy i wpuściło ich na teren jednostki, „żeby uniknąć przelewu krwi”. I co wy na to powiecie? Bo ja nic nie przesadzam ani nie koloryzuję.
Dosłownie – regularna armia, czyli zawodowi żołnierze, opłacani, uzbrojeni po zęby i wyposażeni przez państwo. I ci żołnierze, których psim obowiązkiem jest bronić narodu oraz kraju i zginąć gdy zajdzie potrzeba, wpuszczają jakichś ciemnych typów na swój teren, gdyż obawiają się przelewu krwi. Teraz po jednostce wojskowej regularnej armii ukraińskiej, obok żołnierzy kręcą się jakieś łachudry w mundurach niewiadomego pochodzenia i giwerami nieznanej proweniencji.
Tak to wygląda. Pan Wołodyjowski kazałby oczywiście łachudrów powiesić, a całą ową jednostkę ukraińską po prostu rozstrzelać, bo to żadni żołnierze. Niestety, nie żyjemy w czasach pana Wołodyjowskiego, lecz w czasach pana Obamy, a ten obrazek z Krymu doskonale oddaje ducha epoki lub - lepiej powiedzieć - brak ducha w epoce”.

Dzisiaj, pomijając te mundury z demobilu, zielone ludziki zamieniając na anonimowych ochroniarzy oraz aneksję terytorium na przejęcie instytucji, mamy powtórkę powyższego scenariusza. Realizuje go Donald Tusk, a my, jak ci Ukraińcy wtedy, stoimy z rozdziawionymi gębami, nie wierząc własnym oczom i nie posiadamy się z oburzenia. A że to bezprawie, a to grozimy im odpowiedzialnością karną albo pękamy z dumy, że jakaś belgijska gazeta nas popiera, a hiszpański parlamentarzysta oburza się z nami. Tylko że Tusk, podobnie jak Putin dziesięć lat temu, w d...e ma nasze oburzenie, a jeszcze gdzieś głębiej ma naszą konstytucję.

Łachudry jakieś przychodzą do państwowych instytucji z papierem niewiadomego pochodzenia i autorstwa i na tej „podstawie” zajmują instytucje i biura. Co robi prezes telewizji albo radia wobec tego jawnego gwałtu na państwie? Ano wychodzi posłusznie z biura, bo pokazano mu jakiś świstek. Co robi PiS? Ano od wielu dni opowiada rzewne kawałki o bezprawiu, oburza się, albo – to już groteska – skarży się do Jurovej z KE, która tę operację legitymizuje i wręcz nakręca. Wściekle przykro mi to pisać, ale Tusk to wszystko przewidział. Nie tylko degrengoladę instytucji, także słowotok i tylko słowotok PiS-u. Bo z tej naszej strony mamy do czynienia wyłącznie ze słowami. Nie uczyniono żadnego realnego kroku, posunięcia, żadnej niekonwencjonalnej czynności, która mogłaby wpłynąć na tok spraw. Za wyjątkiem przedwczorajszego marszu, ale sam marsz daje paliwa na tydzień najwyżej.

Dam przykład, chyba z przedwczoraj, bo mnie cholera trzęsie na samo wspomnienie. Otóż waleczny redaktor Samuel Pereira usiłuje wepchnąć się do jakiegoś budynku TVP, przejście zastawia mu inny redaktor, na oko cherlawa pokraka. Pereira niby się pcha, ale niemrawo, cherlak go wypycha, a kamera oczywiście nagrywa, a Pereira odchodzi w stronę zachodzącego słońca. Uwieczniony na taśmie i będzie to pokazywał wnukom, bo zapewne tylko o to chodziło. Zamiast cherlawca złapać za fraki i choć wywlec na zewnątrz. No, ale nie można, bo przecież my jesteśmy po dobrej stronie mocy, więc oni mogą nas skopać i zgwałcić, a my  co najwyżej poskarżymy się w niszowym amerykańskim portalu. Tusk to przewidział.

Czy ja nawołuję do rebelii, czy nie daj Boże przelewu krwi, krwawej jatki wojny domowej? Nigdy w życiu. Ja nawołuję do rzeczywistego oporu, a nie międlenia tych samych frazesów, od których już mnie mdli. Słyszę i czytam, że następny w kolejce będzie NBP. Pytam się, dlaczego tam nie siedzi już na stałe kilkudziesięciu parlamentarzystów z PiS-u, żeby dać faktyczny, czyli fizyczny odpór w razie najścia ludzików Tuska? Żeby stoczyć z tą zgrają z lipnymi kwitami za pazuchą prawdziwą potyczkę, zamiast bełkotać o praworządności do zbirów. Przecież posłowie PiS nie muszą być w Sejmie, bo większość i tak uchwali, co im się żywnie podoba. Czy to coś da? Nie wiem, ale to jest jakaś szansa na refleksję z tamtej strony, jeśli zobaczy, że jesteśmy gotowi do prawdziwych ofiar, a nie tylko do mamrotania o bezprawiu.

Niektórzy mówią, że Tusk jest w innym świecie, oderwał się od rzeczywistości. Inni, że to bezprawie będzie drogo kosztować koalicję 13 Grudnia. Jeszcze inny błazen powtarza, żeby mówić jednym głosem, co nota bene jest standardem wszystkich politycznych błaznów. To mówią ludzie, którzy nade wszystko pragną uwierzyć we własne pobożne życzenia. To jest klasyka magicznego myślenia – skoro jesteśmy przekonani, że coś jest niemożliwe, to jest naprawdę niemożliwe. Wszystkie te brednie można sobie o tyłek roztrzaskać, bo Tusk zagwarantował sobie bezkarność już wcześniej, już wcześniej uzgodnił z UE swoje korzyści, strategię i ewentualne wycofanie się na z góry upatrzone pozycje.

Jeśli atakują nasze instytucje fizycznie, to fizycznie musimy ich bronić. Jeśli przychodzą z fałszywymi papierami, to ich nie wpuszczamy do środka. Jeśli wynajmują agencje ochroniarskie, to zwróćmy się o pomoc do kibiców piłkarskich. Jeśli Bodnar zwalnia Prokuratora Krajowego wymyślonym przez siebie świstkiem, to niech ten chłop podrze ten papier i rzuci mu w twarz. I niech się bije albo choć przepycha z ochroniarzami, którzy będą go chcieli siłą usunąć z biura. Tylko adekwatna odpowiedź na agresję ma sens. Nie dajmy się zwariować, że my jesteśmy ponad to, że Ghandi, że dialog. To jest jakiś koncert wishful thinking, dobry na festiwal z okazji Światowego Dnia Pokoju. Ale z bandytami nie negocjuje się pokoju, gdy oni nas leją po pyskach. Bandytom od Tuska trzeba oddawać z nawiązką. Tymczasem my stoimy z rozdziawionymi gębami i gapimy się jak wiejskie głupki, gdy nam wolność po kawałku odbierają.

Musimy zmienić nasze podejście do bandyterki Tuska. A mamy wielkie możliwości, jakich w opozycji nigdy w dziejach nie mieliśmy. Przecież są struktury PiS, także pieniądze z tego samego źródła. Jest potężny klub parlamentarny, liczebnie to wielka siła. Tylko tam trzeba zrobić zmianę pokoleniową. Nic nie zdziałamy z ludźmi o gębach pełnych frazesów, zasiedziałych w strukturach bonzów, którzy nic innego nie potrafią, tylko oglądają się, co powie centrala. Tusk musi przegrać, mówią. Zapewne liczą, że on przegra od słuchania ich bzdur. Taki przykładowy szef sztabu wyborczego, nawet się nie zająknął publicznie na temat, co spaprał w tych wyborach. Jeśli Jarosław Kaczyński nie da przykładu, nic z tego nie będzie...
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka