seaman seaman
2045
BLOG

Niektóre ostre przypadki dysonansu poznawczego po wyborach

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 96

Jeśli brać na serio wczorajsze słowa Grzegorza Schetyny, że głosujący na kandydatów Platformy wybrali przyszłość, to nasuwa się oczywisty wniosek, że grubo ponad połowa wyborców wybrała przeszłość. Na pewno mu tego nie zapomni premier, który preferował przecież wybór  tu i teraz. Jednakże wygląda na to, że ilość Polaków traktujących wypowiedzi Schetyny na serio, maleje w oczach. Faktem jest co prawda, że subtelności argumentowania nikt od marszałka z Platformy nie oczekiwał, bo wiadomo nie od dziś, że gdy nie ma pod ręką jakiejś pałki, to nikogo nie przekona.

Tym razem wyraził w gruncie rzeczy tę samą opinię o wyborach, co pewien tutejszy głupek:  „zadupie głosuje za PiS”. Tyle że swoimi słowami. Można mieć uzasadnioną nadzieję, że zadupie marszałkowi Schetynie tej opinii także nie zapomni.

Skoro już jesteśmy przy partii Donalda Tuska, to trzeba odnotować koniecznie koszmarną klęskę Mirosława Sekuły w Zabrzu. Siermiężny partyjniak z Platformy przegrał kompromitująco i nawet nie mógł marzyć o drugiej turze. Niemieckie pocztówki też nie pomogły. Sekuła z osobistym poparciem premiera, CBA i całej partyjnej wierchuszki naskrobał coś ze 13%, a jego konkurentka aż 64%. Biorąc pod uwagę poparcie i zaplecze, jakim dysponował, to jest deklasacja. Takie coś może się tylko przyśnić w bardzo złym śnie, ale aparatczycy chyba snów nie mają.

Warto zatrzymać się na chwilę i westchnąć przy politycznym nagrobku politycznego skina Migalskiego, który dzisiaj prezentuje kompletny chaos poznawczy. Uwija się jak w ukropie po blogu i wydaje niezbyt skoordynowane z rozumem opinie. Na przemian cieszy się z kolejnej porażki PiS i ubolewa z powodu rozłamu, który sam sprowokował i który tę porażkę sprowadził.

Wydaje się jednak, że jego histeria ma uzasadnienie w twardych faktach raczej, niż w stanie emocjonalnym. Różnice procentowe wyborów do sejmików jasno pokazują, że pisowscy apostaci nie będą już spędzać snu z powiek Jarosława Kaczyńskiego. To nie jego sondażom zagrozi bowiem Kluzik-Rostkowska z Bielanem i Poncyliuszem. To już widać. Zajmie się nimi Donald Tusk i to on wykona mokrą robotę na byłych pisowskich spinach, skinach i dziewczynach. Bo w kwestii sondaży z Tuskiem żartów nie ma. I właśnie dlatego Migalski cierpi dzisiaj na ostry dysonans poznawczy. A będzie coraz gorzej i to już od zaraz, bo Tusk nie ma chwili czasu do stracenia.

Wiele radości przysporzył mi dzisiaj Wojciech Olejniczak, który ma fajny patent na komentowanie wszelkich porażek. Kiedy słabo wypada jego partia, odcina się od partii, a gdy sam przegrywa, to odcina się od siebie. Obecnie naturalnie cieszy się z rzekomo dobrego wyniku SLD ani słowem nie wspominając, że sam uzyskał wynik gorszy od swojego ugrupowania. Zatem dzisiaj ogłosił, że jest zadowolony z postępu SLD, który skoczył gwałtownie z trzynastu procentów na piętnaście, czy coś koło tego. Oczywiście, dyskretnie przemilczał wynik swojej rywalizacji z Czesławem Bieleckim, który wypadł świetnie, uzyskując coś ze dwadzieścia pięć procent. Nie dziwię się zatem, że Olejniczak zachowuje daleko posuniętą wstrzemięźliwość. Przegrać w mieście stołecznym Warszawie z kandydatem PiS i to dwukrotną niemal różnicą – tego Olejniczak na pewno nie umieści w swoim curriculum vitae. Ale za to teraz może w końcu spokojnie kuć angielskie słówka.

Ze wszystkich dysonansów poznawczych , które pojawiły się na drugi dzień po wyborach, najbardziej znamienny jest ten w Gazecie Wyborczej. Z jednej strony redaktor Jarosław Kurski alarmuje, poucza i ostrzega.  Partia Jarosława Kaczyńskiego mimo podziałów i zaostrzenia kursu - nie przestaje być silna, zwłaszcza przy demobilizacji liberalnego elektoratu. Wprawdzie w żadnym wielkim mieście nie zdobyła prezydentury, ale - szczególnie na wschodzie - uzyskała bardzo dobry wynik.  „PiS pokazał siłę” - twierdzi w innym tekście Wyborcza.

Z drugiej strony Gazeta śmieszy, tumani i przestrasza za pomocą swojego dyżurnego socjologa. Socjolog Markowski za pomocą nieskomplikowanych obliczeń dowodzi, że Kaczyński stracił połowę wyborców i już jest po jego partii, można zamawiać requiem.  Ten człowiek i jego partia stracili prawie połowę swojego elektoratu z wyborów z pierwszej tury wyborów prezydenckich. To, że prezesowi uda się wmówić swoim wyborcom, że to sukces, to ja nie mam wątpliwości. Tymczasem jak widać z tego zestawienia cytatów, życie przerosło oczekiwania Markowskiego – prezesowi udało się wmówić sukces nawet redaktorom Gazety Wyborczej, w której dyżurny socjolog ogłasza klęskę tegoż prezesa. Ktoś goni w piętkę. Na pewno nie jest to prezes.

Bardzo frustrujący dla Donalda Tuska dysonans ujawnił się w Sopocie. Tam bowiem ubiegał się o prezydenturę Jacek Karnowski, którego osobiście polecał premier, jednocześnie wyrażając żal, że nie może go poprzeć z powodu zarzutów prokuratorskich. Groteskowość tej sytuacji dopełniła się wczoraj. Faworyt Tuska bowiem ledwo co, minimalnie wyprzedził swojego rywala i będzie druga tura. Sęk w tym, że konkurent Karnowskiego, były wiceprezydent,  również wywodzi się z okolic Platformy i również nie jest przez Platformę popierany.

I teraz już nie w ogóle niewiadomo, co chcieli wybrać mieszkańcy Sopotu: przeszłość, przyszłość czy  tu i teraz?

http://wyborcza.pl/1,90913,8696926,To_dzwonek_alarmowy.html#ixzz160fYK83d http://wyborcza.pl/1,75478,8699487,Markowski__Kaczynski_stracil_polowe_elektoratu.html#ixzz160iP1Hhg

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka