seaman seaman
1969
BLOG

Tarcza korupcyjna

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 23

Tak sobie tutaj gwarzyliśmy w tym naszym salonie, wymienialiśmy poglądy(i wyzwiska nierzadko), obrzucaliśmy się wyrazami uznania, przerzucaliśmy się błyskotliwymi ripostami oraz bon motami i jakoś tak znienacka, jakby niepostrzeżenie zrobiło się raptem, że mamy zaledwie kilka miesięcy do pierwszych wyborów z całej serii. Jeszcze tydzień temu mieliśmy wybierać w przyszłym roku, aż tu nagle szast prast i już tylko cztery razy księżyc obróci się złoty, gdy rozbijemy wyborcze namioty.

Na początek podzielimy się europejską synekurą (to znaczy miód spiją nasi wybrańcy, ale w naszym imieniu, jak najbardziej), jaką jest posłowanie do europarlamentu. Właściwie należałoby to nazwać bardziej kolokwialnie „fuchą”, zważywszy na wysokość apanaży w proporcji do mikroskopijnego nakładu pracy, a także całkowitego braku jakiejkolwiek odpowiedzialności europosła i wpływu na cokolwiek. W gruncie rzeczy nawet fucha to zbyt słabe określenie – to jest najnormalniejsza w świecie korupcja polityczna. Zasiadanie w Parlamencie Europejskim jest bowiem fasadą, która służy europejskim macherom do mydlenia oczu ludziom, że mają do czynienia z demokracją, a nic tak nie rozwiewa skrupułów przedstawicieli ludu jak duża i łatwa forsa. Ale to temat na odrębny tekst.

Natomiast faktem jest niezbitym, że europejskie wybory będą preludium do wyborów krajowych, a tu mamy do czynienie z sytuacją wręcz unikalną. Zatem powiedzieć, iż będą to wybory ważne, to nic nie powiedzieć. Nie tylko dlatego, że będą prognostykiem następnych zmagań i komuś dodadzą wiatru w żagle, a innym przytną skrzydła; jednych poniesie fala, inni popadną we frustracyjny dołek. To też, ale daleko nie wszystko i nawet nie najważniejszy powód.

W Polsce doszło bowiem – na razie nieformalnie – do pojednania trzech ugrupowań: partii żartobliwie zwanej obywatelską; partii żartobliwie zwanej demokratyczną oraz stronnictwa zwanego równie żartobliwie obrotowym. Pojednania w kontekście wspólnego przeciwnika, czyli partii jak najpoważniej zwaną Prawem i Sprawiedliwością. A jak mówił pewien ksiądz: nie ma przypadków, są znaki.

I to jest właśnie widomy znak, spójrzmy bowiem na to pojednanie z nieco innej strony. Jednają się trzy siły polityczne, partie władzy, wszystkie trzy zamieszane w niezliczone afery i skandale, a których tylko ich beneficjent nie nazwie korupcją. Pierwsza z nich, znajdująca się obecnie u władzy jest źródłem, motorem i katalizatorem największej afery w dziejach III RP i proszę zakonotować - to są słowa Prokuratora Generalnego, a nie moje. O poprzednich aferach ugrupowania Donalda Tuska już nie wspomnę, żeby nie rozwadniać tematu.

Druga z tych partii straciła władzę i upadła pod brzemieniem afer, korupcji i skandali we własnych szeregach i swoim rządzie. Wymieniać przypadków partii Millera podczas jego rządów nie potrzeba, zresztą jeden Rywin starczy za etykietę, symbol, motto i dewizę postkomunistów. Trzecia z tych partii zwana jest obrotową także nie bez kozery – wiadomo bowiem, że chłopi z ulicy Wiejskiej w Warszawie kapitalizm polityczny mają we krwi. Wejdą w alianse z każdym, na zasadzie przetargu „kto da więcej”. Przy czym określenia kapitalizm polityczny, czy partia obrotowa są w przypadku PSL eufemizmem, mamy do czynienia z ludźmi, którzy głoszą publicznie chwałę nepotyzmu i politycznego łupu na majątku państwa.

Zatem faktycznie mamy do czynienia z koalicją (na razie nieformalną) w obronie korupcji, tym bardziej, że jedyny rywal PiS zapowiada prawdziwą krucjatę przeciwko korupcji. Bo to nie jest tak, że okrzyczana niechęć tych partii do PiS bierze się ze względów politycznych. Polityka ma źródło w interesach grup społecznych, a kapitalizm polityczny, czy inaczej polityczna korupcja ma źródła w interesach sitw. To truizm.

Dygresyjnie dodam, że jakby na to nie patrzeć, to trudno w tym kontekście o podział bardziej naturalny. Wybory europejskie będą więc pierwszym sondażem i pierwszą potyczką stron, które z oczywistych względów będą bezpardonowe dla siebie wzajemnie. Taki trochę romantyczny podział – sprawiedliwi przeciwko korupcyjnym legionom.

I ten podział z powodu wyrazistości jest korzystny dla PiS, ale nie tylko z tego powodu - śmiem twierdzić, że będzie miał do czynienia z czymś w rodzaju mentalności wilczego stada po tamtej stronie. Wiem, jak to brzmi – coś jakby o tych wilczych oczach Tuska , lecz to zjawisko znane i zapoznane. W wilczym stadzie istnieje naturalna i bezwzględna zasada eliminacji słabego lub krwawiącego osobnika. W tym aferalnym stadzie krwawią wszyscy, wszystkie ugrupowania są umoczone w korupcyjne praktyki władzy, zarówno władcy, jak i pretendenci; tak samo od Tuska, jak od Millera i chłopi z ulicy Wiejskiej. To koalicja umoczonych.

Pożrą się między sobą zanim wyschnie atrament na niepisanej umowie, że się tak surrealistycznie wyrażę. Nie mają żadnej propozycji poza utrzymywaniem status quo dla prywaty, partyjniactwa, nepotyzmu, korupcji. Ludzie to widzą, bo mają doświadczenie, jak choćby z niebywałej koniunktury budowlanej, która zaowocowała równie niebywałą katastrofą w branży budowlanej – takie rzeczy dzieją się wyłącznie w państwach, gdzie korupcja jest programem władzy.

Paweł Śpiewak pisze, że ludzie już dostrzegają martwotę społeczną, że narasta poczucie niesprawiedliwości, powiększa się rozwarstwienie materialne. Mamy do czynienia z milionami zmęczonych, sfrustrowanych, którzy nie mają perspektyw – mówi Śpiewak. Ludzie tracą nadzieję i nie widzą szans na poprawę w obecnej sytuacji, są zniechęceni. Takie poczucie zawsze działa na niekorzyść władzy.

A po co ja to piszę – pomyślałem sobie – przecież to oczywistości. Ale oczywistości stają się oczywistościami dopiero, gdy sobie to uświadomimy. PiS w najbliższych tygodniach i miesiącach powinien wyorać w świadomości Polaków ostrą granicę pomiędzy Polską korupcyjną a praworządnym państwem. Podobną do tamtej granicy pomiędzy Polską solidarną a liberalną. Bo liberalna ręka tej władzy okazała się ręką aferzysty. Podział na sprawiedliwych i korupcyjny legion jest faktem i ten fakt jest na korzyść Kaczyńskiego. Grzech byłoby nie wykorzystać.

PS. Jest kolejny prognostyk, że Tusk się miota w rozpaczliwej niemożności – zamienił Grasia na Kidawę-Błońską. To jest temat na osobny post, ale jednego jestem pewien, że będzie wesoło - co najmniej tak, jak było ponuro z Grasiem. Ale Graś przynajmniej skutecznie odciął Tuska od dociekliwych dziennikarzy. Prorokuję - Kidawa-Błońska uszyje Tuskowi takie buty swoimi wypowiedziami, jak nie przymierzając Nowak zegarkami. 

 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka