seawolf seawolf
3858
BLOG

Nie może być!

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 42

 Jak wiemy, nowy rosyjski samolot typu Su rozwalił się niedawno w Indonezji dość spektakularnie, no, zdarza się, nie ma co rozwijac teorii spiskwych, chociaż, jak zobaczymy, rozwija się je i owszem, konkretnie, to Rosjanie rozwijają, choć w katastrofie nie zginął ich Prezydent ani obecny, ani były, ani kandydat na przyszłego, choć to jedna i ta sama osoba. Ani czołówka parlamentu i kwiat elity. Zdziwienie budzi, że natychmiast na miejsce, do Indonezji poleciały i to liczone w setkach  rosyjskie ekipy śledcze i nie spotkało się to z oskarżeniem, że to oszołomstwo, akt wrogi i że władzom Indonezji należy zaufać, bo reset i w ogóle, a najlepiej, to świeczki zapalić na wszystkich grobach obywateli Indonezji w Rosji, jeśli takie gdzieś są. Nie ogłoszono, że przyjaźń z wielkim narodem Indonezji jest czymś, dla czego warto poświęcić wszystko i że z tej krwi wykuje się nowa jakość, nowa przyszłość, czy jak tam ten nałęczowo- turański bełkot leciał.

 

Właściwie nie zajmowałbym się tym wypadkiem, ale, jedno zwróciło moją uwagę, rosyjskie media zaczeły sugerować, że Amerykanie mają urządzenia do zakłócania działania wyposażenia nawigacyjnego i łączności samolotów i że , kto wie, co tam się wydarzyło, bo wygląda to dziwnie. Ano , maja, mają i Amerykanie i Rosjanie mają i to od dziesięcioleci. Przez dziesięciolecia nad takimi urządzeniami pracowali i przez dziesięciolecia używali. Od lat siedemdziesiątych, konkretnie.

 

Sam pamiętam, jak krążownik typu „Ticonderoga” zakłócił mi działanie GPS, gdy byłem 2 Oficerem na polskim promie, ech, ależ stare dzieje! W skrócie, bo też nic wielkiego się wtedy nie wydarzyło. Płynąłem sobie wtedy, nie pamiętam, do Szwecji, czy Danii, naprzeciwko eskadra okrętów z owym krążownikiem na czele. Akurat manewry Nato były. Płyniemy sobie, płyniemy, ale jakoś tak wychodzi, że jeden z nas będzie musiał ustąpić, mnie się wydawało , że on, bo ja byłem z prawej strony, a jemu, że ja, bo on był większy, był w szyku i mial rakiety, działa i w ogóle. Przez radio też się nie dogadaliśmy, bo zawsze byłem dość uparty, no i w końcu obaj musieliśmy skręcać, gdy zaczeliśmy sobie rosnąć w oknach do rozmiarów budzących lekkie zaniepokojenie rozwojem sytuacji. No więc się rozjechaliśmy i tyle. Ale na pożegnanie eskadra Nato zagłuszyła mi na kilka minut odbiorniki GPS, nic wielkiego, ale pamiętam, że to się da zrobić rutynowo i zupełnie od niechcenia, tak, jak się pokazuje środkowy palec. Podobnie, można przesłać dowolnie zafałszowany sygnał, też od niechcenia, nie trzeba angażować ani NASA, ani zadnego Noblisty, ani burzy mózgów robić, ani nic takiego, zupełnie rutynowa czynność.

 

I ciekawe, że , jak z polskiej strony pojawiły się głosy, że to jest możliwe, choćby w postaci meaconingu, czyli przesyłania nieco silniejszego sygnału od oryginalnego, ale z przesunięciem czasowym,  to spotkało się to z wybuchem takiego rechotu  i kpin, wysypem numerów nadwornych kabareciarzy, co jeden, to większy ekspert od lotnictwa, rysowaniem karykatur z sowieckim Wanią w waciaku i z wielkim magnesem, że co to te głupie mohery wymyślają, no zupełnie pogłupieli, że też kary nie ma dla tych głupków, takie rzeczy wymyślać, skoro wiadomo, że samolot cztery razy podchodził, a Prezydent naciskał i jak walnęło, to urwało. Wtedy jeszcze Prezydent naciskał, o generale Błasiku jeszcze było cicho, pojawił się dopiero, jak nie było jak wcisnąć usłyszanego „na własne uszy” przez „flanelkę” Osieckiego, czy innego „debeściaka” Artymowicza głosu Prezydenta krzyczącego „ląduj, dziadu”. Potem dopiero się pojawił zidentyfikowany „z kontekstu” generał, do dzisiaj nie wiadomo, przez kogo, bo, ciekawa sprawa, nikt sie nie kwapi, by wystąpić i powiedzieć z podniesionym czołem- tak, to jak rozpoznałem! Nie ma takiego , siedzi cicho, cichutko, w nadziei, czy raczej w nadzieji, zgodnie z Prezydencką ortografią, że zapomnimy. Otóż nie zapomnimy, kiedyś wywleczemy tego gnoja z dziury i postawimy przed sądem, razem z resztą tej bandy.

 

To znaczy tej, co bedzie bez immunitetów unijnych, a może się okazać, że nadzieje na ten immunitet są przesadne, zważywszy na fiasko kandydatury Bieleckiego, a wcześniej takich „żelaznych kandydatów” na wszystkie możliwe stanowiska, wliczając szefa ONZ, Unesco, Nato, Rady Międzygalaktycznej i wszystkich pozostałych, jakie tylko istnieją w Google, jak Kwaśniewski, Sikorski, czy Balcerowicz. Tym bardziej, że w UE trzeba znać języki, a Tusk, na przykład, jakkolwiek niemiecki zna perfekt, w każdym razie na molo w Sopocie z Putinem porozumiał się bez problemów, to angielski pozostaje na poziomie „łelkom ewrybady” już choćby z tego powodu na żadne stanowisko się nie nadaje, niezależnie od tego, ile razy i z jaką siłą zostanie przez Frau Merkel poklepany po pleckach.

 

Jak już przy zamachu smoleńskim jesteśmy, to jedno zdanie profesora Biniendy chcę przytoczyć, o konwencji chicagowskiej.

 

"Obie komisje pogwałciły wszystkie punkty załącznika 13 Umowy Chicagowskiej, według której mieli procedować tę katastrofę. I nie są to przypadkowi ludzie, to są ludzie, którzy są powołani do takiej analizy i doskonale wiedzą, umieją czytać i po polsku i po rosyjsku i po angielsku, co te normy mówią. A mówią, że wszystkie elementy tego samolotu muszą być znalezione, sfotografowane, zmierzone, udokumentowane, potem pozbierane do ZAMKNIĘTEJ HALI. Potem miało być tam wszystko zrekonstruowane. To są wymogi tego załącznika trzynastego. Po kolei wszystkie od A do Z zostały pogwałcone.”

 

Jak słyszę, prokuratura „zaprasza profesora Biniendę na spotkanie”. Moja rada, nie iść, spotkać na terenie swoim, a najlepiej na sprawdzonym przez służby ambasady amerykańskiej, nic nie jeść i nie pić, nawet zeschłego, pokruszonego fistaszka, ani wody. Tak na wszelki wypadek. Bo potem znowu będzie wysyp występów kabaretowych i karykatur nadwornych wesołków, że co to, znowu jakieś paranoje, zwyczajnie sie grzybkami zatruł, albo fistaszkiem zakrztusił, zwykła sprawa, a te głupie mohery znowu po trupach do celu.

 

A propos, pamiętam taki dowcip, wraca delegacja z Moskwy, pojechali w futerku, wrócili w kuferku, oficjalnie grzybkami się zatruli, patrzą na granicy- „a ten ma dziurę w głowie” „A ten, no, tak, grzybków jeść nie chciał”

 

P. S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie” i Freepl.info

 

http://freepl.info/seawolf        

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy

http://seawolf.salon24.pl/

 

Oraz w wersji audio tutaj:

http://niepoprawneradio.pl/

 

Dla porządku wklejam na Salonie zaległe felietony z ostatniego tygodnia, z pozostałych blogów, jak ktoś był za leniwy, żeby kliknąć, to ma okazję poczytać teraz. Zatem dwa teksty dzisiaj, zachecam do kliknięcia w poprzedni.

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka