Sed3ak Sed3ak
811
BLOG

Czy na pewno jest się czym pochwalić?

Sed3ak Sed3ak Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Dzisiejszym swoim salonowym wpisem bloger Jan Śniadecki zauważa, że Polaków w Wielkiej Brytanii jest co raz więcej, a w przeciągu dekady przybyło nas w Albionie prawie 650 tys. W notce Śniadeckiego więcej jest faktów, a mniej komentarza, tak więc postanowiłem odwrócić co nieco role i dorzucić swoje trzy grosze.
 
W jakimś stopniu może z powodu zaradności polskich emigrantów rozpierać nas, tutejszych duma. W końcu, gdzie się Polak nie pojawi, bez znajomości języka, bez lokum na przespanie i zaledwie ze zwitkiem funtów w skarpecie, w niedługim czasie udaje się mu dosłownie skolonizować dany kraj. Bo prawda jest taka, że my Polacy nie emigrujemy, my kolonizujemy. Należy sobie jednak zadać pytanie, czy naprawdę jest się w związku z tym z czego cieszyć?
 
Śniadecki pisze tak: „Jakie będa długofalowe konsekwencje emigracji? Wbrew pozorom konsekwencje wcale nie muszą byc negatywne. Część emigrantów wciąż przecież zachowuje kontakt z rodziną i przyjaciółmi. (…) Niektórzy na pewno wrócą kiedyś do Polski na stałe i być może zmienią w jakiś sposób naszą własną kulture. Być może w efekcie staniemy się kiedyś ciut bardziej podobni do flegmatycznych gentlemenów popijących herbate z mlekiem.” No cóż – mój ulubiony blogerze – bzdury!
 
Statystki przepływu pieniędzy z zagranicy pokazują jasno, od kilkunastu miesięcy zmniejsza się ilość wysyłanej do kraju gotówki, przy stale wznoszącym się poziomie emigracji. Co to oznacza? Ano właśnie to, że Polacy-emigranci z Wysp już do kraju nie wrócą! Przeciwnie, zabierają oni znad Wisły całe swoje rodziny, nie tylko małżonków i dzieci, ale również i rodziców. Polskie państwo jest w rozsypce; nie potrafi już nie tylko zapewnić godziwych emerytur dla najstarszego pokolenia, ale również pracy i mieszkania pokoleniu wchodzącemu w dorosłość (o takich drobnostkach jak płynna zmiana rozkładu jazdy pociągów nie wspominając; brytyjskie brukowce właśnie śmieją się z naszego kolejowego „śnieżnego tronu”). Jak fatalne skutki musi to zjawisko mieć dla narodowej demografii nie muszę chyba nikogo przekonywać. Dość powiedzieć, że pomimo ubytku ok. 650 tys. obywateli w wieku produkcyjnym, którzy wyjechali na same tylko Wyspy, państwo polskie w dalszym ciągu boryka się z ok. 13% bezrobociem (brawo Tusku!). Mało tego, pomimo rosnącej emigracji (po spadku jaki odnotowywano po szczytowym roku 2007r.), wskaźnik osób pozostających bez pracy ciągle rośnie; bezrobocie młodych to już ponad 25%! Czy naprawdę sytuacja ta napawa dumą i daje podstawę do snucia wizji o dżentelmenach pijących herbatę-bawarkę?
 
Ostatni fragment wpisu Śniadeckiego jest doprawdy komiczny. Wielką Brytanię znam z autopsji; trzykrotnie wylatywałem na Wyspy na studiach, za każdym razem wracając z godziwym zarobkiem i każdokrotnie bardziej to nienawidząc tego kraju. Albion to zupełnie inna kultura, mentalność, zachowania na poziomie najbardziej podstawowym; to przede wszystkim kraj dziwaków, ludzi nie dbających o czystość i częstokroć partaczy. To dlatego – jak powiedział mi kiedyś mój kolega z emigracji – „na Wyspach największy nawet frajer z Polski jest kozakiem!”. Potwierdzam, zgadza się w stu procentach.
 
Na zakończenie warto również wspomnieć o tym aspekcie emigracji, który dyskretnie przemilcza się w polskich mediach i debacie publicznej. W wyniku masowej emigracji naszych rodaków do „Unii Królewskiej” (UK) narastają konflikty na tle narodowościowym; w przekonaniu Brytyjczyków zbyt często to właśnie „Eastern European workers" zabierają im pracę. Po wtóre, Polacy na Wyspach częstokroć padają ofiarą przestępstw, a rozkładające się na poziomie Warszawy państwo polskie nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom na emigracji odpowiedniej ochrony, czy też wsparcia (również potwierdzam z autopsji). Po ostatnie wreszcie, należy zauważyć i mocno podkreślić, że Polacy na Wyspach po prostu wynaradawiają się. Przez „rząd Jej Królewskiej Mości” traktowani są jako obywatele odrobinę gorsi, niźli rodowici Brytyjczycy, sami zaś w najmniejszym stopniu nie pielęgnują narodowych tradycji (odpowiada temu ponure powiedzonko o naszych emigrantach w UK: „Polak pięć lat na Wyspach – ani słowa w obcym języku, coraz mniej również i po polsku”). Wynika to głównie z faktu, że większość uciekających z kraju przed biedą emigrantów, opuściło Polskę z wielkim wyrzutem, bądź nawet i nienawiścią, mając żal za takie, a nie inne potraktowanie przez ojczyznę (czyli na swój sposób Matkę).
 
Dlatego też, wysoki odsetek uciekających na Wyspy Polaków powinien być raczej powodem do wstydu, niż zalążkiem jakichkolwiek pozytywnych emocji. Satysfakcję odczuwać może co najwyżej władza, która widzi, że najzdolniejszy i najbardziej wartościowy element społecznej układanki, potencjalne źródło buntu, opuszcza na stałe ojczyste pielesze. W to im graj!
 
 
Na rozluźnienie:
 
1. Filmik, w którym właścicielka jednej z brytyjskich agencji pracy stwierdza, że większość pracodawców „składa zamówienia” jedynie na polskich pracowników.
 
 
2. Występ znanego brytyjskiego komika – Jimmy’ego Carr’a, w którym pozwala on sobie na dość pochlebny w stosunku do naszych rodaków na Wyspach tzw. polish joke.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości