Odpowiedź na skomplikowane z pozoru pytanie – Co wyrażają wyniki wczorajszego sondażu poparcia dla partii politycznych, dającego PiS-owi dwuprocentowe prowadzenie? – nie jest wcale skomplikowana. Nie oznaczają one nic.
Jeśli na początku roku publikowane są badania (TNS Polska), dające partii rządzącej 15% (słownie: piętnaście procent) przewagi nad główną partią opozycyjną, by w tydzień później zaprezentować wyniki (Homo Homini) ukracające poparcie dla Platformy o 13% (słownie: trzynaście procent), a szusujące notowania PiS-u do 31% - to przepraszam – wiarygodniej byłoby już chyba tworzyć analizy na podstawie ułożenia gęsich kiszek.
Instytut badani opinii publicznej Homo Homini – co z bólem muszą przyznać rozweseleni wczorajszym badaniem sympatycy PiS-u – w ostatnich wyborach parlamentarnych przestrzelił wyraźnie swoje typowania (podobnie podrasowywał Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w 2010r.). Rynkowa konkurencja – TNS Polska – dający PO notowaniem sprzed kilku dni właśnie 15% sondażowej przewagi nad PiS-em, w 2011r. przewidział wyniki parlamentarnego starcia co do miejsc po przecinku. Niech każdy sobie odpowie na pytanie, która pracownia jest w takiej sytuacji bardziej wiarygodna?
W Stanach Zjednoczonych jest takie powiedzenie, że to nie opozycja wygrywa wybory, tylko rząd je przegrywa. I prawidłowość tę można również przełożyć na polskie podwórko. Wyjście Prawa i Sprawiedliwości na prowadzenie w sondażowych rankingach, mierzone miesiąc do miesiąca, należy widzieć w kontekście. Zwraca przede wszystkim uwagę fakt, że od 13 grudnia ub.r. prezes Kaczyński nie zabrał głosu w żadnej ważniejszej na przełomie tych kilku tygodni sprawie; nie skomentował zamieszania w służbach specjalnych, nie odniósł się do corocznych grudniowych problemów służby zdrowia, ogólnie był raczej pasywny i wycofany. A nie jest tajemnicą, że – jak szyderczo kpili sobie z tego zjawiska już dawniej Mazurek z Zalewskim – PiS-owi rośnie wtedy, gdy Jarosław Kaczyński milczy. Jakkolwiek by jednak na zagadnienie to nie patrzeć, nie da się uprawiać polityki z niebytu; przy pierwszej możliwej okazji prezes PiS będzie musiał wrócić przed ekrany. No a dalszy ciąg jest już raczej znany.
Przy tak kiepskiej polityce rządu, ogólnie słabnącej gospodarce i niewydolnym w coraz większym stopniu państwie, notowania głównej siły opozycyjnej same powinny podskakiwać. Z wielu względów tak się jednak nie dzieje, a tendencja dla Platformy Obywatelskiej jest w dalszym ciągu korzystna. Wczorajszy sondaż Homo Homini tej społecznej skłonności nie przełamuje.