Niepokojącą informację podało kilka dni temu radio RMF FM. Niebezpiecznie wzrósł wskaźnik wypłaty przez ZUS świadczeń chorobowych dla pracujących Polaków; z niecałych 6,7 mld zł w 2011r. do prawie 8 mld w roku ubiegłym. Jest to zwyżka o ponad 15% i generalnie współczynnik ten nie powinien nikogo zaskakiwać.
Owy breaking news należy połączyć z wiadomością przekazaną nie tak dawno temu przez wiceminister finansów, która pod presją dziennikarzy przyznała, że w listopadzie ub.r. miało miejsce załamanie się wpływów z podatków; głównie z najważniejszej dla budżetu daniny – z podatku VAT (o ponad 14%). Rzut oka na strukturę wydatków sektora finansów publicznych. Dwie największe pozycje to: 1. wypłata świadczeń emerytalno – rentowych z ZUS i MSW (prawie 197 mld zł w 2011r.) oraz 2. obsługa finansowych zobowiązań państwa (prawie 110 mld zł w 2011r.). W sytuacji, w której następuje zahamowanie dopływu pieniądza z najłatwiej ściągalnego podatku obrotowego, przy jednoczesnym tak niekorzystnym rozłożeniu struktury wydatków państwa, możemy chyba śmiało powiedzieć, że należy szykować się na coś niedobrego.
W tej samej informacji RMF FM-u zawarta jest również prognoza dotycząca stopy bezrobocia. W lutym 2013r. ma ona przekroczyć 14%, co – jeśli okazałoby się to prawdą – sprowadziłoby nasz kraj do poziomu z marca 2007r. Przechodzenie Polaków na lewe zwolnienia lekarskie jest więc wygodną formą ochrony przed pełzającym kryzysem (przepisy kodeksu pracy co do zasady uniemożliwiają wypowiadanie, czy też rozwiązywanie stosunków pracy w okresie choroby).
Jednocześnie, zupełnie nierozsądne w obecnej sytuacji podniesienie przez gabinet Donalda Tuska wieku emerytalnego, przy jednoczesnym bardzo rozbudowanym systemie przywilejów wcześniejszego przechodzenia na emeryturę i brak miejsc pracy, spowoduje zapewne, że Polacy w niedługim czasie zaczną uciekać w lewe renty w skali jeszcze większej (na marginesie należy dopowiedzieć, że rząd zmuszając Polaków do przekupywania lekarzy fałszywymi L4, czy też podejrzanymi orzeczeniami o niepełnosprawności, pobudza negatywne zjawiska społeczne, jawnie niemalże sprzyjając korupcji). To z kolei pociągnie za sobą kolejny wzrost obciążeń Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Przy jednoczesnym ogromnym zadłużaniu się naszego kraju od m.w. 2008r., mając w pamięci informację, że zmniejszone wpływy uniemożliwią opłacanie zobowiązań wobec wierzycieli, Polska może się stać atakiem spekulantów i placem wystąpienia realnego załamania gospodarczego.
Dzieje się tak zawsze wtedy, gdy reperowanie chorego systemu finansów publicznych oddaje się w ręce niekompetentnych i nieodpowiedzialnych polityków; ludzi, którzy zwiększając kolejne obciążania fiskalne (podatek VAT, wiek emerytalny, likwidacja ulg podatkowych, zwiększanie różnego rodzaju akcyz itp.), nie zdają sobie sprawy z faktu, że docelowy rezultat – polegający na spotęgowaniu w ten sposób wpływów budżetowych – zamienia się w ruch w stronę zarżnięcia gospodarki.