Komorowski i Kopacz mogą utracić władzę jeśli ludzie wyjdą na ulice. Dlatego obecne władze robią wszystko, aby przeciętnym Polakom zohydzić samą ideę legalnych manifestacji, którą gwarantuje przecież art. 57 Konstytucji RP. Tymczasem z całego kraju napływają nowe informacje o fałszerstwach i nieprawidłowościach, które miały wpływ na wynik wyborów do samorządu. Już nikt o zdrowych zmysłach nie jest w stanie bronić tezy o uczciwości procesu wyborczego. Wyjątkami są przedstawiciele partii rządowych PSL-PO oraz coraz mocniej kompromitujący się prezydent Bronisław Komorowski, dla którego wybory były demokratyczne a wynik nie podlega kwestionowaniu.
Mariusz Błaszczak proponuje, by pozwolić smorządom się ukonstytuować, a 30. marca 2015 je rozwiązać.
To może i niezły pomysł, bo można w tym samym dniu wybierać i prezydenta, i samorządy.
Tymczasem w niektórych miastach na ulicę wyszli odważni. Protestują, nie zważając na pośrednie i bezpośrednie zastraszanie narodu przez prezydenta. Prasa milczy, także o manifesatcji rolników w Warszawie.
A ci podobno z czystego zachwytu dla Piechocińskiego i Sawickiego szturmowali lokale wyborcze i garściami wrzucali do urn głosy całej wsi. Albo miasta, jak np. w Gdyni. I teraz protestują?
Ech, życie! Miał być u nas prezydent "wszystkich Polaków" i " z całej Polski".
Zabezpieczył swój urząd ustawami dyscyplinującymi. Nawet o zagrożeniu w cyberprzestrzeni pomyśleli jego doradcy. Nie mówiąc o wyjącym sprzęcie w Warszawie. I czyj on jest teraz, ten prezydent?
13. grudnia powinniśmy wyjść z prezesem na ulice Warszawy. To 33 rocznica ogłoszenia stanu wojennego. Ale i przeciw sfałszowanym wyborom mamy protestować.
Jedno zjawisko dziwi mnie niezmiernie.
Np. w Krakowie protestują młodzi przeciw uznaniu wyborów samorządowych.
Kto o tym pisze? Nie znalazłam na salonie, mimo, że kilku blogerów z Krakowa ma tu swoje forum.
Milczą też media drugiego obiegu. Polska B ma się nie dowiedzieć, co dzieje się w Polsce A?
Albo więc dzieli ktoś Polaków, albo zastosowaliśmy się do "zaleceń" prezydenta.
Ja się nie dam prezydentowi zastraszyć. 13. grudnia wyrażę moje oburzenie.