Ośrodki demoskopijne wyciągnęły wnioski z kompromitacji, czyli z prognozowania poparcia przed I turą wyborów prezydenckich.
Przed 10. maja w sondażach zwyciężał urzędujący prezydent, a media, żyjące z kasy rządowej, pisały o nim jednie pozytywnie.
Nagle dokonały sporych zmian w przewidywaniach poziomu frekwencji i prognozowaniu dotyczącym poparcia kandydatów w II turze.
W badaniu Millward Brown (14 maja) liderem jest Duda (44 proc. – wzrost o 3 punkty proc. względem ostatniego pomiaru przed I turą), a Komorowski uzyskuje zaledwie 40%, czyli traci aż 14 punktów proc. w stosunku do przewidywań sprzed pierwszej tury (z 54 proc. do 40 proc.).
Ale niespodziewanie wzrósł odsetek niezdecydowanych: z 5 do aż 16 proc.
Czyżby patriotyczne uniesienie elektoratu Kukiza było obliczone na przegraną Dudy w pierwszej turze? A jeśli głosowali poważnie, chcąc zmian w Polsce, jest im nagle Polska obojętna?
Bo o tak zwanej „reszcie” kandydatów, z wynikami szczątkowymi, rozmawiać już nie trzeba.
Palikot, Korwin – Mikke, Ogórek et consortes kandydowali pozornie. W rzeczywistości osłaniali Komorowskiego. Zmniejszając bowiem elektorat Andrzeja Dudy, wspomagali szansę prezydenta urzędującego, w nadziei, że znacząco wygra i załatwi wybory już w pierwszej turze, jak sam tego sobie życzył. Takie zresztą były plany służb i akolitów, przyklejonych do państwowego garnuszka.
W sondażu zaprezentowanym przez IBRiS dla Polskiego Radia (14 maja) faworytem jest Duda (48 proc. – wzrost o 3 punkty proc.).
Komorowski może liczyć na 43 proc. głosów (spadek o 7 punktów względem poprzedniego sondażu zrealizowanego jeszcze przed I turą).
Pozostałe 9 proc. wyborców jest niezdecydowanych lub zamierza oddać głos nieważny (wzrost o 3 punkty). Według IBRiS frekwencja wyniosłaby 53 proc. (wyniki ostatniego sondażu przed I turą podano dla frekwencji wynoszącej 67 proc.).
I już słyszę i czytam, że mamy zwycięstwo w kieszeni!
Andrzej Duda wygra, jak nic! Tymczasem sugestie sondażowni to instrument manipulacji i to szytej grubymi nićmi.
Zmniejsza bowiem aktywność elektoratu kandydata z wyższym wskaźnikiem procentowym, uspokaja i sugeruje, że pójście na wybory można ewentualnie zlekceważyć, bo wygraną mamy pewną.
Przy niskiej frekwencji łatwiej też „poprawić” karty do głosowania, np. wstawić drugi krzyżyk i uczynić głos nieważnym. Albo frekwencję „uzupełnić”, podpisując za nieobecnych. Pomijam zdolności oprogramowania komputerowego, które można ustawić tak, by stawiały plus tylko u wskazanego kandydata.
Dlaczego wracam do zmęczonego już tematu „fałszowanie”?
Bo nagle w Polsce ożyły mumie!
Schowani już w zasobnie wyposażonych willach , pojawiają się dawni królowie sprywatyzowanej polskiej biedy.
My na krawędzi przepaści, a oni, twórcy reform gospodarczych, reorganizacji majątku wszelkiego i reprywatyzacji każdego kwadratu polskiej ziemi, wychylają się z nor i huzia na Józia!
Balcerowicz, Olechowski, Frasyniuk, a z nimi ich soldateska.
Straszą. PIS-em, Ziobrą, Kaczyńskim, personifikacją których obwołują Andrzeja Dudę.
Nie ważcie się, Polacy, odsunąć nas od władzy. Bo my dalej rządzimy. Raz zdobytej władzy i tak nikomu nie oddamy.
Poświęcimy nawet Komorowskiego, możecie sobie wybrać Dudę, a my, jako formacja Balcerowicza, staniemy się opozycją i, wykorzystując znane nam mechanizmy bankowe, państwowe konta opróżnimy tak, że obywatel renty nie dostanie.
Chyba, że nowa władza weźmie kredyt, zadłuży Polskę jeszcze bardziej, niż Platforma.
Naturalnie, czekamy do jesieni, myśli sobie Balcerowicz.
Załatwiliśmy stocznie, kopalnie, cukrownie, huty, kolej, czas na resztę Polski.
A winny stanie się PIS, bo to on wygra jesienne wybory parlamentarne.
Kto wtedy, gdy straci pracę, zauważy, że zniszczył go stary król w nowej, owczej skórze?
Balcerowicz, którego, jak widać, nawet za bardzo nie trzeba było reanimować. On po prostu jest! Jak sfinks pilnujący swego.
Olechowski, pozornie nieobecny, ale wiecznie żywy.
Nie wyjdzie im z Komorowskim, wyprodukują katastrofę po wyborach jesiennych.
Bo w Polsce tak mamy. Zamiast komuchów popędzić, pozamykać, próbujemy się z nimi dogadać.
A od kiedy to wilk dotrzymuje słowa?