Tak wygląda Dolar . Fotografia wykonana przez W.Kadmonową.
Tak wygląda Dolar . Fotografia wykonana przez W.Kadmonową.
adam kadmon adam kadmon
593
BLOG

Dolar, Dolar !

adam kadmon adam kadmon Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 

Zawsze mieliśmy psy w domu.

Pierwszy był mieszaniec boksera z wyżłem. Sliczny , jak na tak rasowy niefart. Miał zwyczaj dawać drapaka z domu przy lada okazji , a korzystał z tego , bo potrafił skakać  nawet z bardzo wysokiego parteru . Poczem  , z reguły odwiedzał moich , jeszcze wtedy żyjących rodziców.  Cięty był na wszelkiego typu mundury : milicyjne , wojskowe. Z lubością atakował sowieckich żołnierzyków. Jednemu wyrwał czapkę , gdy się nią oganiał i poniósł na pobliską stację. Na torowisko , gdzie rozrządowa górka i ryk megafonów , który ignorował.

Trafił z nami na wieś w w połowie lat 80-tych i tu dokonał żywota.  Mieliśmy też dwa wilkopodobne mieszańce ; były u nas od małego szczeniaka. Długo. W końcu i one dokonały psiego żywota.  Nie było wtedy klinik weterynaryjnych z prawdziwego zdarzenia  w pobliżu , a my jeszcze nie posiadaliśmy auta.  Strach pomyśleć , że były czasy  w których nieposiadanie aut było przymusowym "przywilejem" większości Polaków.

           Zaprzyjaźniony  farorz zaprowadził sobie  rottkę - owoc mezaliansu  dwojga rottweilerów ,          z których jedno było szalenie rodowodowe i medalowe, a drugie już nie , chociaż ich czystości rasowej , nie można było czynić wielkich zarzutów.

W ten sposób staliśmy się - dzięki suce wielebnego , właścicielami rottweilera o imieniu Makary.

Powiadam Wam , nie było sympatyczniejszego , milszego i wierniejszego  psa.

Wybuchł internet , któremu długo byłem przeciwny. Żona kupiła komputer  chyba mnie na złość.

Irytował i onieśmielał , bo nie potrafiłem sprawić , aby był Kadmonowi życzliwy , przychylny , że o użytkowaniu nie wspomnę. Pierwsze kroki , po których z biegiem czasu i nie od razu - zostałem blogerem.

Następną  była suka o imieniu Sara, a po niej kolejna sunia Flora. Obie rottweilerki.

Wpierw umarł Makary, Sarę oddaliśmy z bólem serca potrzebuąjcemu leśniczemu z sąsiedniego leśnictwa.

Pozostała przy nas FLORA , arcysympatyczna, żywiołowa , wierna jak więcej niż pies ,niesamowita. Nasz przemiły towarzysz przez kawał życia. Gdy dom opuściła nasza jedynaczka - córka , Florka stała się oczkiem w głowie właścicieli . Ustanowiono zasady wg. których ja byłem od posłuchu , Kadmonowa od wielkiego kochania. Czas jednak upływał i wierna suka już -niepostrzeżenie - skończyła 13 lat życia. To znacznie więcej , od średniej metrykalnej jej rottweilerskiego gatunku. 

Zaczęły się choroby , wdało się wpierw ropomacicze , skutek którego , nigdy matką nie będąc , stała się jałowa. W końcu przyszło najgorsze : niedomogi starczego wieku  :  rak , trudności z  motoryką,  spadek apetytu , sen i apatia.

Postanowiliśmy z żoną, że nie odejdzie z tego świata samotnie i w bólu , nie...

Facebook  : kolejne nasze prośby  i oferty skierowane  do  przypadkowych właścicieli , do obu tam działających fundacji  z herbem rottweilera w tle. Nigdy też nie unikaliśmy krytycznego stosunku do kastracji. Okaleczenie z premedytacją, to okaleczanie i kwita. Nie jest uprawnione miłością do zwierząt. Zwierzęta cierpią ból , szok  , niedowierzanie ,że coś podobnego dotyka ich ze strony braci starszych w istnieniu.Domniemanych przyjaciół. Nie znają motywu przewodniego , a jest nim podobno - chęć ograniczena populacji. Nie będę dłużej rozwijał tematu.Bo może już czuć czułostkową antropomorfizacją.

DOLAR pojawił  się w naszym domu w piątek , akurat w Święto Niepodległości. W drodze legalnej adopcji.

Trafił z bardzo daleka, chociaż obiektywnie mówiąc , Polska nie jest rozległa. Przybył spod Augustowa , ze schroniska dla skrzywdzonych psów , gdzie trafił prosto z psedohodowli  , a tam służył za rozpłowowca , bitego , gnębionego , głodzonego , trzymanego w kojcu o rozmiarach 1.5 m x 1.5 m. Trzymanego w warunkach , które nam  - normalnym ludziom przynoszą wstyd i zażenowanie , a w końcu i traumę. Wszystko to , co spotkało  młodą kobietę , treserkę  tych psów, zawołaną behaviorystę. Stoczyła ona heroiczne boje , aż uwolniła Dolara. Psiaka z nobilitujacym rodowodem.

Tą drogą pies trafił do nas, do naszego rozległego domu , który pomału lecz systematycznie, obraca w sobie znany , swojski bardak i w którym (sprzątajcie po mnie ,ludziska ! ) czuje się znakomicie. Między nami mówiąc - niemożliwa przylepa , o wciąż szczenięcym charakterze , rozbrykana  i swawolna.  W dwa jenak dni , zakochana w jego nowych właścicielach, którzy za punkt honoru przyjęli jego socjalizację i adaptację do nowych domowych warunków , gdzie wolno jest w zasadzie wszystko , ale co nie , to nie i basta.

Flora , nasza sunia , ustaliła już co nowemu można i gdzie kończą się granice jej  damskiej tolerancji. 

Na chwilę odżyła , a to dobrze.

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości