Ludzie odchodzą. Przymuszeni , pozbawieni wyboru. Chociaż
bywają i inne okoliczności , wskutek których - nic potem. Tylko
zmiana pobytu , przemiana w widzeniu , nowa perspektywa.
Na lepsze ?
Ja nie wiem , nie mnie to rozsądzać. Ludzie odchodzą
znudzeni. Za nagłą potrzebą serca , po widoki innych ,
niedoznanych wzruszeń.
Trzeba im odmiany przez wszystkie przypadki
i wołacz przestrzeni , wolności z szablonu.
Z utartych schematów ,wlokących się cieniem ,
od niezmiennych kolein , w których grzęzną.
Odchodzą chociażby najdalej . Tak czas kreuje
inną , naszą postać. Niech-by to był tylko
wizerunek , nic ponad to. Ponadto.
Nikt nie wie , czy i jak sprostasz potrzebie
przemiany. Wejścia w nurt innej narracji.
Ludzie odchodzą.
Nigdy jednak na twój absurdalny sposób.
Na koniec tylko
pytajnik , jak wino do połowy spite:
klamra lub sens klamry ?