Shork Shork
166
BLOG

Demokracja mocno werbalna

Shork Shork Kultura Obserwuj notkę 1

 To pojęcie jest warte zapamiętania. Nie będę sobie rościł do niego praw autorskich ani pobierał tantiem. Macie i korzystajcie. A jak za trzy czy pięć lat jakiś redaktorzyna opublikuje to w jakimś czasopiśmie, będę miał to jak zwykle gdzieś. A jak ktoś mądry już to wymyślił tylko się cieszyć i smucić, że wieść o tym do nas nie dociera.

 
Demokracja werbalna to władza ludzi, którzy krzyczą najgłośniej. Oczywiście głośne wołanie niewiele jest warte na puszczy, dlatego uściślę definicję. Demokracja werbalna to władza ludzi, których głos dociera do jak największej liczby wyborców.
 
Tak, będzie o mediach, nie na darmo zwanych czwartą władzą (w odróżnieniu od piątej kolumny). Wpływ mediów na politykę jest tak znany i wiadomy, że można go pominąć. Nie chodzi o sam wpływ, chodzi o metody.
Są ludzie, którzy od młodości zindoktrynowani wierzą bezkrytycznie w słowo pisane i głoszone w telewizji wyłącznie z tego powodu tego że jest napisane i głoszone w telewizji. Tak, są przedmiotem nawet publicznego piętnowania anegdotą o namalowanym na płocie wyrazie na cztery litery i drzazgach w organach. Media wyśmiewają takich ludzi jawnie. Dlaczego? Przecież to super-hiper odbiorcy serwowanej papki i potencjalnie ogromny rynek konsumentów reklam.
Dlatego, że takich ludzi jest bardzo mało i mają bardzo mało pieniędzy do wydania. Media są zainteresowane tak zwanym widzem, czy czytelnikiem świadomym. 
A jaki to czytelnik świadomy?
Konsument świadomy to taki co dobrze rozumie dowcip o płocie i drzazgach, wyśmiewa nabierających się na to konformistów, sam twierdzi, że jest niepodatną na manipulację elitą i wybiera dokładnie co mu każą wybrać.
Skąd moje wnioski? z głupoty reklam dóbr i polityków. Patrze na nie i myślę: przecież targetem tej reklamy jest kompletny jełop. A kompletny jełop jest głupi. A skoro jest głupi to dysponuje (najczęściej, chyba że ma szczęście w totolotku jak nasz exprezydent) ograniczoną sumą pieniędzy na dobra konsumpcyjne i ograniczonym do siebie, mało opiniotwórczym głosem. Po jaką cholerę wydaje się na reklamę kupę pieniędzy skoro odbiorca tego nie zwróci w żaden sposób?
 
Teraz docieramy do właściwej metody czyli darcia mordy (i niewiele to z wrzeszczącymi staruszkami ma wspólnego). Darcie odbywa się na dwa sposoby. Poprzez przypadkowego przechodnia i opiniotwórczego redaktora. Przypadkowy przechodzień może być oczywiście zupełnie przypadkowy. Może ich być i tysiąc. Ale powielone będzie zdanie tylko tego jednego i właściwego. Reszta będzie stanowić głupie tło, którym należy pogardzać.
Teraz do społeczeństwa poszukującego własnego zdania, musi dotrzeć kilka przekazów bardzo głośnych, wyraźnych i najlepiej powtórzonych z tysiąc razy. Co sobie myśli "sprytny nonkonformista"? On pomyśli, że bycie podobnym do głośnej osoby zapewnia mu udział w elitarności.  No nieźle. Mamy 25% elity w kraju w porywach do 30%. 
Komuś się pojęcia elitarności pomieszały, oczywiście specjalnie.
 
Przed świętami mamy wysyp werbalnych rukowadzitieli, którzy podkreślają swoją indywidualność, zgodnym chórem twierdząc, że mają dość tych obłudnych, sztampowych świąt, na których muszą spotykać się z nielubianą rodziną, znacząco milczeć na tematy polityczne, wmusić w siebie barszcz, choć woleliby rosołek, wysłuchiwać pierdoletów babci, która wygania ich na pasterkę. Będą musieli słuchać jak dzieci fałszują, śpiewając durne, oklepane kolędy. Nie cierpią tych tłumów w sklepach, pogoni za prezentami, nawet otrzymywania prezentów. Obrzydliwa magia świąt opisana plastikowymi lampkami, dżinglebellsami, żebrającymi aniołkami. Podnoszą palec i retorycznie pytają: Czy musimy tak gonić za tymi dobrami wszystkimi? Czy nie lepiej usiąść w fotelu ze szklaneczką whiskacza i przed telewizorem podumać nad odchodzącym rokiem?
Tak sobie poczytuję i myślę: Drodzy moi, nie płaczcie w moim imieniu. Płaczcie raczej nad sobą.
 
Spowiedź adwentowa przygotuje mnie na spotkanie nawet z tymi, do których mam pretensje.
W wigilię ubiorę choinkę, przygotuję część potraw, pomogę nakrywać do stołu. Przed wieczerzą, przeczyta ktoś akapit z Pisma Świętego. Podzielę się opłatkiem składając szczere i przemyślane życzenia na rozpoczynający się rok, za co dostanę mnóstwo uśmiechów.
Przy jedzeniu pośpiewamy, a potem rozpakujemy prezenty. Będę podglądał zaskoczenie w oczach bliskich mi ludzi, którzy są ostatnia deską ratunku wtedy, gdy ci co obiecali się nami opiekować i wzięli za to haracz, zawiodą. Bo rodzina jest najmniej zawodną formą uspołecznienia, mimo wrzasków "elit".
 
Będę świętował Boże Narodzenie a nie jakieś święta grudniowe. Czego i wam życzę.
Shork
O mnie Shork

jaki jestem? Okropny! Zacząłem od Forum Frondy, teraz jestem na rebelya.pl. Mam swój blog osobisty i księgarnię na graniaste.pl. Kopię tekstów wysyłam na niepoprawnych. Wdając się ze mną w dyskusje, spodziewaj się wszystkiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura