W niedzielę po mszy w Sromowcach byliśmy w Szczawnicy. Spacerek, wody i obiad. Jako że na wyjazdach nie lubię wymyślnych dań więc zadowoliłem się tradycyjnym, schabowym +dodatki. Wraz z żoną za nasz obiad zapłaciliśmy 74 zł. Drogo? Raczej nie zważywszy na dwu daniowy zestaw z zupą. Zaznaczam to była Szczawnica - uzdrowisko. Wczoraj wracając do domu postanowiliśmy tuż przed tunelem zakopianki zjechać na Jordanów by po drodze zjeść obiad. I tak jadąc stanęliśmy przy jednej z restauracji. Obiad podobny do niedzielnego z wyjątkiem żony - nie serwowano ryb. A więc żona została przy wątróbce. Bukiet surówek też skromniejszy ale całość dania wystarczająca. A cena? Hmm, 50% wyższa. Grymasić nie będę, narzekać tym bardziej bo sam to wybrałem. Kategoria restauracji nieznana ale wystrój podobny jak w Szczawnicy. Co zatem powoduje takie różnice w cenach? W Szczawnicy wszystkie stoliki zajęte a wczoraj raptem 2 łącznie z nami.