Wszystko wskazuje na to, że Lech Kaczyński wyraźnie myśli o starcie w nadchodzących wyborach prezydenckich, nie jest to zaskakujące, ale nie jest to również decyzja poczytywana za trafną. Sondaże pokazują na wyraźny brak poparcia dla Lecha Kaczyńskiego i jego niewielkie szansach w nadchodzących wyborach.
Sondaże nie są jednak ostateczną wyrocznią wyborczą – chociaż zdaje się nie wiedzieć o tym jeszcze Donald Tusk. O zwycięstwie może zadecydować ciężka praca rozpoczęta długo przed wyborami i dobre uderzenie przed samym głosowaniem, kiedy wielu niezdecydowanych podejmuje ostateczną decyzję a zwolennicy zastanawiają się czy ruszyć na wybory czy pozostać w domu.
Pojawiły się spekulację, że PiS wystawi przeciwko Donaldowi Tuskowi kogoś innego niż Lech Kaczyński. Wiernego linii partii ale mającego szanse na duże poparcie społeczne i sympatie mediów. Brakuje mi jednak takich typów, co nie znaczy że się nie pojawią. Po wyczynach Kazia Marcinkiewicza nikt już chyba jednak nie ma ochoty na superkandydatów wyciąganych z kapelusza.
Wątpię więc w takie posunięcie. PiS jest partią wewnętrznie zbyt mało spoistą z powiększającym się rozbiciem, aby można było myśleć o kreowaniu nowego popularnego lidera, który nadawał by się na kandydata na prezydenta.
Trudno przed samą decyzją o kandydowaniu rozstrzygać czy Prezydent zdecyduje się kandydować czy nie. Na pewno w jego interesie jest odwlec tą decyzję a nawet mistyfikować inny zamiar aby nie wywoływać gwałtownego ataku wrogich mu mediów.
O przygotowaniach do kampanii świadczą takie kroki jak kupowanie nowego sprzętu dla własnej ekipy telewizyjnej, uruchomienie kanału YouTube, nowa strona www i abonament na rozszerzony serwis informacyjny. Takie posunięcia świadczą bardzo dobrze o profesjonalizmie przygotowań ekipy prezydenckiej do kampanii. Ale obawiam się, że jak to bywa z politykami z tej strony sceny politycznej, na końcu wybiorą najmarniejsze pomysły do realizacji.
