Rafał Sikora Rafał Sikora
764
BLOG

Kto gra WikiLeaks ?

Rafał Sikora Rafał Sikora Polityka Obserwuj notkę 3

 Jestem gotów postawić hipotezę, która w aktualnej „gorączce dziennikarskiej” może wydać się kompletnie nieprawdziwa a wręcz absurdalna, ale wiele przemawia za tym, że cała afera z WikiLeaks to jest pomysłem amerykańskich lub izraelskich speców od akcji specjalnych. Amerykanie wbrew stereotypowi potrafią robić misterne akcje do tego z dużym rozmachem i używając do tego sprawnie mediów. Przykładem była „dezinformacja bagdadzka” w trakcie wojny w Iraku.

Kilka argumentów przemawiających za taką hipotezą: 

1. Nic nie wskazuje aby ujawnione dokumenty miały wpłynąć na zmianę sytuacji strategicznej USA. Nikt nie zawiera układów z USA z miłości, układy powstają z istnienia wspólnych interesów, ujawnione dokumenty nie wpłyną na istniejące sojusze, ani nie doprowadzą do powstania nowego sojuszu, nie doprowadzą również do wypowiedzenia jakiegokolwiek traktatu z USA.

2. Dokumenty nie należą do bardzo tajnych i były raczej łatwo dostępne. Analiza pokazuje, że ujawnione dokumenty były znane 3,000,000 urzędników w USA i żaden z nich nie był obarczony klauzulą „top secret”, jeśli ktoś wierzy że przywódcy Rosji czy Wielkiej Brytanii nie wiedzieli o nich wcześniej jest albo naiwny albo te Państwa są bardzo niesprawne w pozyskiwaniu informacji.

3. Na świat wyszło wiele brudnych tajemnic poliszynela i są one wyciągane publicznie, ale nie są to zasadnicza brudy samego USA.Wnioski jakie można wyciągnąć po lekturze wstępnej oceny ujawnionych dokumentów, są takie, że wyszło wiele różnych gierek, brudków i ludzkich małości u szczytów władzy, nie mniej te małości dotyczą wielu tylko nie przywódców USA. Siłą rzeczy takie „brudki” ośmieszają przedmiotowych „mężów stanu” ale nie wpłyną na ich relacje z urzędnikami z USA bo nie wchodzą oni z nimi w relacja ze względu na uczucia tylko interesy w związku z tym muszą przełknąć „żabę” i dalej dilować tylko z pozycji bardziej „ośmieszonej” i niesmacznej.

4. Czwarty argument przemawiający za „amerykańskim chwytem” został zauważony przez wielu komentatorów. Ameryka jawi się z tych dokumentów jako jedyna siła rozsądna, otoczona przez pazernych i bezmyślnych przywódców, myślących jedynie o kasie i przyjemnostkach. Tak ocena jest dzisiaj tym bardziej uprawdopodobniona dla opinii publicznej, że pochodzi z „tajnych” dokumentów.

5. Last but not list, amerykanie posiadają wystarczające umiejętności aby zablokować publikację w sieci,dzięki faktycznej władzy nad systemem DNS i IP. Jeśli więc chcieliby zablokować publikacje mogli by to zrobić bez większych problemów, byli by pewnie atakowani za brutalną ingerencję i zamach na „wolność słowa” ale te dokumenty są „ukradzione” i żadne prawo nie chroni złodzieja ani pasera.

Jeżeli postawiona na początku hipoteza jest prawdziwa to amerykanie dużo ryzykują dokonując takiego manewru „publikacji” własnych depesz, dlatego aby to uprawdopodobnić należy postawić dodatkową hipotezę, że za tą akcją kryję się jakaś głębsza akcja mająca ważniejsze cele, o których możemy się nie dowiedzieć albo jej skutków nieskojarzyć z WikiLeaks. No cóż gry służb specjalnych bywają niezwykle karkołomne, w tym wypadku możemy być świadkiem gry ze światową opinią publiczną. Ciekawa jak cała zdarzenie będzie oceniane z perspektywy historii, kiedy ujawnione zostaną prawdziwe tajne dokumenty dotyczące WikiLeaks.

eMail: rafael.sikora@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka