Przeraża mnie tok rozumowania i propozycje wysuwane przez SLD: odebranie becikowego tzw "lepiej zarabiającym" i uniemożliwieniu im odpisywaniu od podatku ulgi na dzieci.
Wychodzi na to, ze SLD marzy się powrót komuny. Gdzie była tępiona w zarodku wszelka zaradnosc zwykłego obywatela. Do dóbr miała dostęp tylko ówczesna nomenklatura.
Pytam się: dlaczego mam byc ukarana za to, ze zarabiam dobrze? Opłaciłam to ciężką praca, studiami MBA, za które sama zapłaciłam, stresem. Nic mi z nieba nie spadło. Państwu płacę horrendalne podatki. Od nikogo nic w życiu nie dostałam. To co mam to moja praca. Dodatkowo staram się razem z mezem jak najlepiej dbac o nasze dzieci, poświęcac im czas i zapewnic to co najlepsze.
Wg SLD naleze do grupy, której należy dokopac, ponieważ śmiem zarabiac więcej niż średnia krajowa. Proponuję tym śmiesznym panom iśc do normanej pracy i mozolnie piąc się po szczeblach kariery.
Jak może byc dobrze w Państwie, gdzie zaradni ludzie są tępieni na każdym kroku i zabierane są im wszystkie przywileje?
Druga sprawa: co to znaczy zarabiający lepiej? Obecnie trzeba zarabia ładnych kilka tysięcy, żeby życ godnie. Powtarzam godnie, a nie w luksusach. Także nawet dla ludzi, którzy zarabiają te kilka tysięcy, zastrzyk gotówki w postaci ulgi zawsze się przyda.
Dlaczego SLD chce tępi ludzi, którzy ciężko pracuję, płacą podatki i starają się coś w życiu osiągnąc?
Moim zdaniem ta partia nie powinna nigdy uczestniczyc w sprawowaniu władzy. Jest to partia, która na każdym kroku chce gnębic zwykłego obywatela. Zamiast dbac o rozwój przedsiębiorczości i wywołac ducha optymizmu, karmi nas bajkami o zabieraniu "bogatym" i dawaniu "biednym". Sama jednak zapewne ze swoich przywilejów nie zrezygnuje.