Sir Winston Sir Winston
423
BLOG

Gowin i Ziobro z Prawem i Sprawiedliwością? A może i Korwin?

Sir Winston Sir Winston Polityka Obserwuj notkę 12

Jest takie chińskie powiedzenie, że nie należy wdawać się w wojnę, w której nie będzie wiadomo, kto wygrał, a czsem nawet – na czym polega zwycięstwo. Nie opuszcza mnie ta myśl, ilekroć słyszę ojednoczeniu „prawicy”. Podobnie chodzi za mną bonmot wspomnianego JKM, że partie rosną nie wskutek fuzji, lecz przez klarowanie podziałem.

Nie chcę oczywiście powiedzieć, że dla wyjaśnienia pozycji Prawa i Sprawiedliwości potrzebny jest jego podział, ale – owszem – chcę powiedzieć, że włączenie do tej partii ludzi Gowina (z nim samym) lub Ziobry (z nim samym) wniosłoby naprawicę chaos, brak jednoznaczności i bagatelizację zdrady. O Gowinie pisałem niedawno, uważam człowieka za przynależnego do Platformy, co najwyżej jej wewnątrzsystemowego dysydenta, postać groźną dla naprawy kraju, tym bardziej, gdyby udało się go przeszmuglować do Prawa i Sprawiedliwości. Nie bez powodu był przez ostatnie 7 lat prominentnym działaczem Platformy O. Czy również jadającym u Sowy? Dlaczego by nie?

O Ziobrze wspominać nawet nie warto. W sumie obie te postaci po ostatniejporażcewyborczej skazane są na zniknięcie i ostateczne pożegnanie się z polityką.
Negocjowanie czegokolwiek z nimi być może – choć i w to wątpię – miałoby jakikolwiek sens przed wyborami do Parlamentu Europejskiego 2014, w których dostali lanie. Jeśli nie byli warcijednoczenia z „prawicą” dwa miesiące temu, tym bardziej nie są go warci po tej bolesnej dla nich nauczce.

Swoją drogą, warto by się naprawdę zastanawiać nad terminami, których się używa. Prosty podział na „prawicę” i „lewicę” miał sens w XIX. wieku. Do drugiej Wojny Światowej postępowało delegitymizowanie tych kategorii, choć trzeba przyznać, że początkowo linie podziału w sporym stopniu pokrywały się z noworysującymi się granicami politycznych a w istocie – kulturowo-cywilizacyjnych postaw.
Niegdysiejsza lewicowość od czasów rewolucji w Rosji stała się agenturalnością, a sukcesy mieńszewików na Zachodzie prawidłowość tę utrwaliły już na zawsze.
To zaś, co z uporem godnym lepszej sprawy nazywa sięprawicowością, fałszywie sugerując symetrię między postawami, zasługuje w dzisiejszych sprawach raczej na miano postawy konserwatywno-narodowej czy patriotycznej. Przy czym tzw.ekstremalna prawicowość
powinna wreszcie zostać raz na zawsze połączona z nurtem socjalizmu narodowego, niewiele wszak się różniącego od swego internacjonalistycznego bliźniaka.
Czyż to podstawowe oczyszczenie nie rozjaśnia sytuacji?

Jednoczenieobozu konserwatywnego czy konserwatywno-narodowego w Polsce może, moim skromnym zdaniem, odbyć się wyłącznie przez przystąpienie zwolenników tego nurtu do popierania Prawa i Sprawiedliwości. Akcjonizm ślepego werbowania każdego, kto sobie wypisze na sztandarach „prawica” musi skończyć się poniżającą porażką, wyhodowaniemZiobry Drugiej Generacji czyliZiobry Turbo oraz jeszcze lepszym malowanym „prawicowcem” Gowinem; „prawicowym” tak bardzo, że wszystkie jego konsekwentnie lewicowe osiągnięcia nawet jego samego nie przekonają, że wpycha się do nie swojej kratki.

Zmienia się składy reprezentacji narodowych, zmienia się trenerów, jeśli w jednym(!) turnieju stają się przyczyną porażki drużyny. Tu wystarczy jeden dowód nienadawania się, by danemu panu podziękować za współpracę, po czym następuje także jego spadek do niższej ligi poza reprezentacją.
Uporczywie jednak próbuje się reanimować zmarłych szkodników, i to kosztem ratującego. To jest w złym momencie okazywane miłosierdzie, za które zapłata nie nastąpi i w życiu wiecznym.

Czy ktoś pomyślał, jak takie ratowanie denatów wpłynie na postawy tych, którzy nie zbłądzili, nie zdradzili, nie szkodzili? Naprawdę, nikt nie jest skazany raz na zawsze na Prawo i Sprawiedliwość, dotyczy to zarówno członków partii, bynajmniej nie zachwyconych przytulaniem szkodników, jak i jej wybcorów, którym trudno będzie się dziwić, jeśli stracą orientację, na czym polega zasadnicza różnica między PiS a PO; bo i tu i tam mają po Gowinie...

Gdyby zaś, wracając do chińskiego powiedzenia, miało dojść do uzyskania większości w wyborach na poziomie, na jaki pozwolisystemowe wszak KBW, czyli z niewielką przewagą głosóww Sejmie, to na czym miałoby polegać zwycięstwo?? Na nakręceniu sequela pt. PiS+Samoobrona?? Na jego kabaretowej wersji PiS+POxyz??
Niech mi ktoś naprawdę wytłumaczy, na czym takie zwycięstwo polega!

O Korwinie na koniec już tylko krótko. Jest to dziadek na sprężynę, kluczyk ma z tyłu, więc ewidentnie sam się nie nakręca, mechanizm obsługuje ktoś inny. Ostatnio ktoś z tym nakręcaniem nieco przesadził i polityczne dziwadło, element folkloru demokracji parlamentarnej, jaki istnieje we wszystkich krajach, odniosło nieoczekiwany sukces, po raz drugi załapując się na kasę i immunitet. Dziwne zrządzenie losu, a raczej nakręcacza, za które JKM pospieszył dziękować w ambasadzie w narodowe święto. Są tacy, którzy zaliczają JKM doprawicy. Doprawdy, nie wiem, według jakiego kryterium... Skoro jednakprawica, to może się i z Korwinem pobratać? (Gdyby na ten drugi gombrowiczowski sposób, to ja byłbym za.) Co – przepraszam – da siępojednać z „prawicowości” Korwina z „prawicowością” Prawa i Sprawiedliwości, na którą – rozumianą jako pozycje konserwatywne i narodowe – od lat głosuje co najmniej jedna trzecia Polaków w warunkach dalekich od demokratycznych???

Prawo i Sprawiedliwość odnosi regularnie sukcesy wyborcze: te 30% w warunkach skrajnego monopolu medialnego i liczenia głosów przez KBW to wynik, o jakim nie mogą nawet marzyć środowiska antypolskie, zjednoczone w akcji antypisowskiej. Sukces ten można doprowadzić do wyniku na skalę większości konstytucyjnej, ale nie przez zarzucenie pilnowania liczenia głosów z jednoczesnym adoptowaniem Judaszy i trojańskich koni.

W każdym razie ja wolę jednoznaczność i konsekwencję od dopełniania wody w studni ładunkiem czegoś łatwo dostępnego.

Ale ja, to moher jestem...

 

 

 

Sir Winston
O mnie Sir Winston

Large Visitor Map Wszystkie wypowiedzi w tym blogu stanowią osobistą i subiektywną opinię autora, który nawet sam uznaje się w POlskiej rzeczywistości za osobę spoza kręgu rozumnych. Młodym, wykształconym, z wielkich miast zaleca się niezwłoczne przełączenie na onet lub serwis informacyjny rządu - przynajmniej będzie się można poczuć jak jedna wielka rodzina. "Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem masą"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka