Sir Winston Sir Winston
176
BLOG

Antysystemowość sine qua non

Sir Winston Sir Winston Polityka Obserwuj notkę 4

Kilka dni temu Krzysztof Pasierbiewicz napisał na naszeblogi.pl notkę o potrzebie przyciągnięcia do Prawa i Sprawiedliwości młodych Polaków, których „kompletnie nie obchodzi wojna między Tuskiem a Kaczyńskim”.


Oczywiście, lepiej mieć owych młodych wyborców przyciągniętych niż odepchniętych, ale są z tym dwa problemy:
1) dominującej ich większości nie tylko „wojna między Tuskiem a Kaczyńskim” nie obchodzi, lecz generalnie – nic poza czysto egzystencjalnym przetrwaniem; z oczywistym zastrzeżeniem, że są i tacy, których to nie dotyczy, ale ci i tak są z nami albo i tak są z NIMI. Ci, których Krzysztof Pasierbiewicz pragnie przyciągać, ogólnie rzecz biorąc nie wiedzą, co mają myśleć o całej sytuacji, bo niby przecież mają oczy i uszy i widzą i słyszą, jak jest na prawdę, ale z drugiej strony każdy kontakt z przyrządowymi (czyli prawie wszystkimi) mediami wykazuje im, że to właśnie PO jest światełkiem szczęścia w tym „syfie” i „folklorze” (~ czy to możliwe by oni wszyscy kłamali??); oraz

2) To nie jest żadna „wojna między Tuskiem a Kaczyńskim”, to nie wojna między PO a Prawem i Sprawiedliwością, ani nawet nie „wojna polsko-polska”, atylko i wyłącznie wojna antypolsko-polska.

Zgadzam się nawet z Krzysztofem Pasierbiewiczem, że dladzieciaków oferta w partii Prawo i Sprawiedliwość jest dość nieatrakcyjna, ale ponownie z zastrzeżeniem, że nie dotyczy to wszystkich, a ci inni i tak są już z nami, zaś atrakcyjność typu Młodzi Demokraci to ja sobie wypraszam.

(Podobnie – nawiasem mówiąc – nie traktuję poważnie propozycji reform i uatrakcyjniania Kościoła, formułowanych w środowiskach, dla których Kościół jest jako taki nieatrakcyjny, na ten przykład – w okolicach Adama aka Michnika, (proszę się nie obrazić, nie porównuję!). Również tu pojawiłby się jedynie niewielki krótkotrwały zysk w koniunkcji z dużą i trwałą stratą.)

Nie tędy więc, moim skromnym zdaniem, droga. Sugestie jakiegoś umiarkowania w programie, skupienia na sprawachrzekomo istotnych – w odróżnieniu od obecnie wypisywanych na sztandarach – to wszystko podsuwają nam ICH specjaliści od śpiewu i mas. Lecz to jest jedynie odwodzenie od samej istoty wojny z Antypolską, wojny, którą można i należy po prostu WYGRAĆ. Jednak – na nieco innych zasadach niż tych suflowanych nam jakojedyne.

Do arsenału bałamuctw tego typu należą na przykład tzw.sondaże poparcia dla partii politycznych. Prawu i Sprawiedliwości przypisuje się w nich niekiedy nawet prowadzenieo krótki łeb, podstawę zaś stanowi niezłomne 25+% dla PO.

Znowu – lepiej mieć oczywiście poparcie większe niż mniejsze. Tyle tylko, że z tych komuszych perswazji, wysmażonych przez wychowanków protegowanegogienierała Jaruzelskiego, Kwiatkowskiego, podawanych jako badanie opinii, żadne przesłanie o przewadze nie wynika. Prawo i Sprawiedliwość reaguje na nie w sumie raczej wstrzemięźliwie. Zamiast się zresztą nad tym rozwodzić, polecę wszystkim raz jeszcze link do artykułu Piotra Lisiewicza, zawsze obecny po prawej stronie tego blogu.

Po naszej stronie natomiast – stronie tak mediów, jak i komentatorów czy blogerów – mają miejsce niestety, raz po raz, jakieś reakcje na takiestałe fragmenty gry; reakcje, które przezsamo odniesienie się doICH komunikatu stają się udziałem w chorym teatrze cieni pod szyldem „ITI RP”, zupełnie jak wPowiększeniu Antonionego – rzuceniem nieistniejącej piłki na kort, gdzie grupa mimów imituje grę w tenisa. Nie ma powodu i nie należy tego czynić.

Prawu i Sprawiedliwości czyni się zarzut z tego, że jest partią „antysystemową”, czyli – w domyśle – gotową burzyć „ład”, przygotowującą zamach na swobody i obyczaje tego PRL’u bis. Niestety,Prawo i Sprawiedliwość właśnie nie jest dość antysystemowe. Prawo i Sprawiedliwość wydaje się akceptować nieobyczaje i ryty stosowane w nadwiślańskim kondominium, traktując je tak, jakby były zasadnymi podstawami polskiego państwa, a nie – regułami funkcjonowania toczącego Polskę raka.

Tak, od partii, od którejwymagam przejęcia i naprawy mojego kraju, oczekujęantysystemowości a zalicza się do niej na przykład ignorowanie tego typu impulsów do angażowania się w spektakl pozorowanej gry w tenisa czy teżwydmuszkowe praktyki demokratyczne ITI RP. W ITI RP bowiem w obszarze formowania opinii politycznej i podejmowania demokratycznych decyzji istnieje wyłącznie spektakl pozorów na wzór wspomnianego meczu tenisowego. Mimów na korcie nie zamieni w graczy akceptacja ich reguł i uznanie udawania za rzeczywistość.

Jak inaczej niż uznaniem udawania za rzeczywistość mam nazwać majową akcjęuczciwe wybory? Po przepełniających otuchą zapowiedziach, że wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego zostaną policzone powtórnie, niezależnie od PKW (a w istocie – od KBW), nastąpiła... cisza. Wreszcie po tygodniach, jeśli nie miesiącach udało się wymusić jakąś niewyraźną informację, mijającą się z istotą problemu. A polega on nawet w mniejszym stopniu na tym, że nie dotrzymano obietnicy i zmarnowano wysiłek czterdziestu tysięcy ludzi dobrej woli, w większym zaś na tym, że zmarnowana została być może ostatniasposobność do obalenia systemu przewału w polskich wyborach: Nie wykazano różnicy między wynikiem oficjalnym a wynikiem ustalonym niezależnie. W efekcie więc nie stworzono dobrze ugruntowanej podstawy do całościowej kontroli systemu wyborczego, który dotądżadnej niezależnej kontroli nie został poddany, a którego funkcjonariuszy szkolą ostatnio już jawnie sowieccyczarodzieje wyborczy, prowadzący zajęcia w PKW (KBW). 

Akurat dziś widać, jak KBW (PKW) liczyła głosy w wyborach uzupełniających do Senatu.

Wskutek wspomnianego zaniedbania najbliższe wybory – zapewne połączone prezydencko-parlamentarne – znowu pozostaną pod wyłączną kontrolą towarzyszy z KBW, posługujących się niezweryfikowanym oprogramowaniem i przeszkolonych przez sowieckichtrenerów demokracji. Jakby nie dość było Frontu Jedności Mediów! Ktoś zechce się ze mną założyć, kto wygra?

I tak dalej. Jedyna opozycyjna partia nie składa dziesięciu wniosków do prokuratury każdego dnia i nie huczy przy każdym wystąpieniu w mediach o łamaniu konstytucji, służeniu przez PO Rosji, a przecież wszędzie są jeszcze dostępne dokumenty i cytaty, których nie wstydzono się jeszcze pół roku temu. Nie słyszę codziennych gromów na sprzeniewierzający się swojej misji IPN i głośnego orędowania za wydobyciem i godnym pochowaniem Niezłomnych, nie widzę permanentnego piętnowania rabunkowej gospodarki w moim kraju. Co gorsza, w duchu źle rozumianej postawy propaństwowej (pro-gubernialnej?) Prawu i Sprawiedliwości zdarza się czynić wobec PO gesty, które państwu szkodzą, i które legitymizują wbrew oczywistym faktom zarząd kondominium.
Budzą się w człowieku myśli o umyślnej kolaboracji...!

Dlaczego nikt nie zabiera się za rzeczywisty życiorys głównych postaci PRL’u bis?!

Jedynie błazna z Biłgoraju potraktował premier Kaczyński w należyty sposób: jako człowieka niegodnego podania ręki. A przecież cały układ z nieświętej pamięci Jaruzelskim, Kiszczakiem, Michnikiem, PDT i rezydentem na czele zasługuje dokładnie na to samo!

Podobny fałsz w imię szacunku dla własnego państwa jest nie na miejscu: TO NIE JEST NASZE WŁASNE PAŃSTWO!
Nadzieję pokładam wciąż w tym, że jecałkowicie odmienimy, że po kondominium nie zostanie kamień na kamieniu i towarzysz na towarzyszu, tu nie ma miejsca na udawanie, że szanujemy rezydenta Komorowskiego czy jemu podobnych.

Jak najbardziej – to jest antysystemowość i właśnie antysystemowości wymagam od partii, na którą oddam głos w kolejnych wyborach.

Jeśli bowiem nie w celukompletnej zmiany partia ta ubiega się o kierowanie Krajem, to o co ona i po co się ubiega?? Jeśli się uznaje czy udaje, że się uznaje za godziwy znany nam system przekrętu wyborczego pod sowiecką kontrolą, wymiar tzw. sprawiedliwości, a co gorsza – wzmacnia się pozory legitymacji tego raka podawaniem mu ręki, to niby jakim cudem miano by się zabrać kompletną przebudowę kondominium w POLSKIE państwo?? Jedno jest pewne, nie uczyni tego partia „ucywilizowana” w duchu państwa Jaruzelskiego-Kiszczaka-Urbana-Michnika.

Gdyby zatem Prawo i Sprawiedliwość miało w tym teatrze absurdu nie być partią na wskroś antysystemową, to niech mi ktoś powie, dlaczego, na litość Boską, miałbym wybierać tę akurat partię – ot, jedną z wielu w systemie opresji? Dlaczego nie miałbym szukać innego leku na raka PRL bis, zamiast udawać, że wewnątrzsystemowe zasady dopuszczają jego łagodną samolikwidację w granicach prawa?

 

„Młodych Polaków” proponuję zaś potraktować po prostu poważnie.
Poparcie dla JKM i KNP bierze się w tej grupie właśnie z niezgody na kondominialne zasady. Można sobie tę niezgodę nazywać „kontrlewacką opozycją niepodległościową w sensie ekononomicznym”, jak to czyni Krzyszof Pasierbiewicz, warto by jednak przy tym zdać sobie sprawę, że niezależność ekonomiczną przy zależności „patriotyczno-narodowej” można mieć na emigracji albo przy współudziale w łupieżczym antynarodowym systemie.

Niezgadzające się na zasady funkcjonowania kondominium Prawo i Sprawiedliwość jest dla „młodych Polaków” naturalną preferencją wyborczą. Kuriozalnie, wmanewrowani przez przyrządowe merdia w obraz partii swobód, „młodzi Polacy” kupili jednak legendę JKM, którego patronem – jak się rychło dla wszystkich okazało, a wielu domyślało się od dawna – jest tow. czekista Putin. Propaganda znów odnosi sukces w walce z rzeczywistością.

W takich warunkachnie paplanie może przekonać „młodych Polaków”, nie słowa, lecz fakty, do których należy pilnowanie Polski także przy urnie i patrzenie na ręce KBW (PKW) oraz wytrwałe i zdeklarowane zwalczanie Antypolski.
Prawo i Sprawiedliwość pozbawione atrybutu niezłomnej antysystemowości? – powtórzę - dlaczego, na litość Boską, mieliby – i ktokolwiek miałby – wybierać akurat tę partię – ot, jedną z wielu w systemie opresji? Czym by się różniła od KNP z ruskim człowiekiem, JKM?

 

 

Sir Winston
O mnie Sir Winston

Large Visitor Map Wszystkie wypowiedzi w tym blogu stanowią osobistą i subiektywną opinię autora, który nawet sam uznaje się w POlskiej rzeczywistości za osobę spoza kręgu rozumnych. Młodym, wykształconym, z wielkich miast zaleca się niezwłoczne przełączenie na onet lub serwis informacyjny rządu - przynajmniej będzie się można poczuć jak jedna wielka rodzina. "Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem masą"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka