Kenny McCormick Kenny McCormick
2237
BLOG

Odkrywanie prawdy a Tajemnica Titanica

Kenny McCormick Kenny McCormick Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Nikt chyba nie zaprzeczy, że świat roi się od oszustów wszelakiej maści. Często ktoś chce nas oszukać, czy zmanipulować. Wiadomo, że gdy się uda w porę odkryć oszustwo, możliwa jest obrona, a tym samym człowiek nie dość że się uczy, to w dodatku jest napędzany satysfakcją poznania prawdy i uchronienia się przed krzywdą.

Łatwo powiedzieć, ale jakich metod użyć, na co zwrócić uwagę, by odkryć prawdę i nie dać się oszukać? Bez wątpienia nie jest to prosta rzecz, skoro nikt chyba nie lubi i nie chce być nabrany, a praktycznie wszyscy są w ten czy inny sposób nabierani, czy są tego świadomi, czy jeszcze nie.

Jest wiele dróg szukania prawdy - są łatwiejsze, są też trudniejsze.

Do łatwych należy na przykład generalnie opieranie się na opiniach ludzi uznawanych za autorytety. Czy takie podejście jest uzasadnione? Czy możliwy byłby jakikolwiek rozwój cywilizacji gdyby wszyscy korzystali z takiej metody, skoro wszelkie rewolucyjne przełomy w nauce nieodmiennie spotykały się z ostrym oporem autorytetów? 

Czy wiedza o tym jak się staje autorytetem, nie daje nam domyślenia o wartości ich "wiedzy"?

Pamiętam, że w czasach gdy pracowałem w szpitalu, największą inteligencją i mądrością cechowały się... sprzątaczki. Jednocześnie dyrekcja i główna księgowa popisywały się galopującą głupotą i pewnością siebie pomimo inteligencji, której nie pozazdrościłby szympans. Jeśli dołożyć do tego upośledzenie umysłowe polegające na dostrzeganiu wszędzie złej woli, to ich działalność sprowadzała się do tropienia wyimaginowanych przestępstw, których pewnie same chętnie by się dopuszczały. Ich brak zawstydzenia własnym zachowaniem tłumaczyć można było jedynie ich wiarą w autorytety za które się skromnie uważały.

Możemy bowiem z całą pewnościa uznać, że nikt nie zna całej prawdy, wszystkich informacji, co więcej, z pewnościa każdy człowiek wierzy w jakieś kłamstwo. Dlatego też, wiedza płynąca od autorytetów, nieuchronnie musi zawierać jakieś błędy, przeinaczenia, niewłaściwe interpretacje wynikające z dostatecznego zrozumienia, etc. Zakładając, że tak nie jest, stajemy przed koniecznością uruchamiania wyobraźni w celu zniwelowania sprzeczności, których pojawienie się jest nieuchronną konsekwencją wiary w kłamstwa. Tutaj właśnie pojawia się element śmieszności - sprzeczności można wyeliminować wymyślając jedynie bardzo karkołomne i niewiarygodne wyjaśnienia, które z jednej strony są jedyną możliwością w świetle założenia, że wszystko co wiemy jest prawdą, a jednocześnie mogły powstać w wyobraźni bardzo zagubionego i nierozgarniętego człowieka. Znający oficjalną wersję zabójstwa JFK, z pewnością przypomną sobie w tym momencie kluczowe wyjaśnienie komisji Warrena znane jako magic bullet theory - zabawne jest że poważni ludzie sygnowali ten bezsens licząc na... No właśnie, na co liczyli? Że ich autorytet zasłoni brak sensu? Śmieszne.   

Na podstawie licznych obserwacji jak autorytety robią z siebie pośmiewisko, gdy już zbyt bardzo uwierzą w swój autorytet, możemy dla własnego dobra wykluczyć tą metodę jako głupią i nieuchronnie kończącą się porażką.

Kolejna metoda jest może trudniejsza, ale nie naraża nas na konieczność udawania, że to z nami się śmieją. Ponadto, jest ekscytująca i rozwija wyobraźnię - czegóż więcej oczekiwać. Polega mianowicie na zapamiętywaniu faktów, szczegółów i logicznym łączeniu ich w całość. Coś jak gdyby łamigłówka. Nie każdy lubi łamigłówki, szczególnie jeśli nie sprawia mu przyjemności kreatywne myślenie, ale wydaje mi się, że opinią takich ludzi nie powinniśmy się kierować. Jako doskonałą ilustrację takiego dociekania chciałbym polecić film Titanic: The First Staged 9/11.

Przedstawione tam fakty (część z nich udało mi się przy minimalnym nakładzie pracy zweryfikować w innych źródłach) kreślą dosyć jasny obraz tego co zaszło. Poniżej podaję kilka, film to uczta takich "niezrozumiałych" faktów. Niezrozumiałych w świetle wersji zdarzeń, którą serwują nam autorytety:

- Titanic nie był jedyny w swoim rodzaju - krótko przed nim zbudowano niemal identyczny okręt ochrzczony jako OLYMPIC

- Olympic przed zwodowaniem Titanica uległ kilku kolizjom na wodzie, przy czym ostatnia kolizja, nieodwracalnie uszkodziła statek (napęd jednej śruby, skrzywiony kil), a bezsprzeczna wina kapitana sprawiła, że odmówiono wypłaty odszkodowania.

- Olympic był naprawiany w tym samym miejscu i czasie w którym kończono budowę Titanica.

- statki były zamieniane miejscami

- drobne różnice w budowie statków utrwalone na zdjęciach, sugerują, że w rejs wypłynął Olympic, pod nazwą Titanic.

- na odnalezionych fragmentach wraku, odkryto, że pod literami A i N które odpadły, kryją się litery M i P...

 - przed wypłynięciem Titanica w swoją jedyną podróż, jeden z oficerów służący wcześniej na Olympicu napisał do siostry "w dalszym ciągu nie lubię tego okrętu".

- pomimo ówcześnie katastrofalnej sytuacji na rynku pracy, cała załoga za wyjątkiem dwóch palaczy odmówiła wypłynięcia Titanic'em.

- wielu pasażerów I klasy, w tym i sam J.P. Morgan zrezygnowało w ostatniej chwili z rejsu

- 5 dni przed wypłynięciem Titanica, tym samym kursem popłynął inny statek - California, bez pasażerów, z jedynym ładunkiem w postaci wełnianych swetrów. Zatrzymał się nieopodal miejsca w którym zatonął Titanic i stał tam do czasu gdy dopłynął tam Titanic. Ponadto, w nocy podczas której doszło do katastrofy, trzykrotnie komunikował się z Titanic'em.

- Lloyd wypłacił 12,5 mln USD odszkodowania tytułem zatonięcia Titanica (ówczesne 1 USD to niemal 100 obecnych USD)

Nie wiem jak Wy, ale na podstawie takich informacji, nabieram przekonania że to nie Polacy są mistrzami w wyłudzaniu ubezpieczeń komunikacyjnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura