Korwin-Mikke? Zaświadczenie psychiatryczne od TV nie pomogło

 "Najbardziej udało mi się to, że media przestały mnie traktować jako kompletnego wariata" - tak oto W.Cz. Janusz Korwin-Mikke podsumował w piątek największy sukces swojej kampanii prezydenckiej.

Wygląda jednak, że to swoiste zaświadczenie wystawione Korwinowi przez telewizyjnych psychiatrów nie pomogło w sukcesie wyborczym bo poparcie w przedziale 2.30 - 3%  jest porównywalne z tym które osiągnął w 1995 roku (2.40 %) kiedy takowego zaświadczenia jeszcze nie posiadał. 

Przyczyny klęski Pana Janusza dopatrywałem się w jego kompromitujących wypowiedziach (przykłady tutaj - na dole notki), które nie wnoszą nic istotnego do politycznej debaty, a zamiast bronić przedstawianych poglądów przenoszą je na boczny tor i ośmieszają nie tylko samego JKM, ale i kładą się cieniem na cały konserwatywno-liberalny program, który mógłby znaleźć nieco większe poparcie. No cóz, chęć zabłyśnięcia, a może temperament biorą górę.

Oczywiście JKM nadal upatruje swojej porażki w medialnej zmowie. Tym razem nie chodzi już o to, że pokazują go jako wariata (jak to wcześniej bywało), ale, że werbalne produkty jego zdrowej psychiki gościły w mediach zbyt rzadko. Smutny i zawiedziony stwierdził przed momentem, że wynik jest i tak dobry biorąc pod uwagę, że w mediach był pokazywany rzadziej niż Marek Jurek i Andrzej Lepper. (Należy dodać, że chodzi o telewizyjną obecność podczas kampanii bo idę o zakład, że nie licząc ostatniej kampanii Lepper i Jurek łącznie mogliby jedynie  pomarzyć o tylu występach w telewizji w ostatnich dwóch latach co Pan Janusz - po szczegóły odsyłam tutaj ). Swoją drogą Szanowny JKM trochę plącze się w swoich, na ogół logicznych wywodach, bo skoro Lepper i Jurek byli pokazywani znacznie częściej, a mimo to uzyskali znacznie słabszy wynik to chyba jest to dowód na to, ze czas spędzony w telewizyjnych studiach nie przekłada się wprost proporcjonalnie na liczbę głosów. Hę?

Poza tym kto z wyborców nie znał Pana Janusza (są tacy?!) mógł go jednak poznać za pośrednictwem TV, nawet pomimo tej medialnej marginalizacji. Co najmniej kilkanaście razy występował w tym roku, w audycjach  telewizyjnych i radiowych mając za każdym razem do dyspozycji od 10 do 25 minut wyłącznie dla siebie. Mógł więc przekazać swoje idee i pomysły w takiej formie i treści jakiej chciał i skierować je bezpośrednio do kilku milionom wyborców (oglądalność tych programów na TVP Info i TVP sięgała za każdym razem od 0.5 do 2.5 mln. Jeżeli mimo to nie zdołał ich do siebie przekonać to wina może leżeć albo po stronie poglądów, które głosi albo formy w jakiej to robi albo osobistych właściwościach kandydata.  Ja upierałbym się przy wariancie drugim i trzecim.

No dobrze, ale dla korwinistów to będzie ciągle mało, bo oni (i jak rozumiem wszyscy wyborcy?) muszą zobaczyć kandydata mówiącego to samo kilkadziesiąt razy - bo jak ktoś powie "zrobi to i to" - to jest za mało. Musi to powiedzieć kilkadziesiąt razy i dopiero wtedy do nich dociera. I Korwin-Mikke przegrał nie dlatego, że wyborcy go nie znają jego poglądów (bo przecież znają) ale dlatego, że nie słyszeli ich w TV kilkadziesiąt razy. Ok. Wszystko przez telewizję.

No ale mamy internet. Kiedy zadałem pytanie jak to jest, że większość młodych osób (jakieś 5 mln z 15 mln grupy internautów) czerpie informacje wyłącznie albo głównie z internetu (gdzie Korwin-Mikke jest królem i gdzie z jego złotymi myślami może zapoznać się każdy bez żadnej manipulacji i czasowych ograniczeń) a mimo to nie udaje mu się przekonać nawet 10% z nich, padały odpowiedzi, że to właściwie pie wybory gdy obecność JKM w internecie jest tak silna no i zobaczymy jaki będzie wynik.

No to jaki jest wynik ? I dlaczego właśnie taki ?

A może dlatego: 

 

 

Wybór cytatów Janusza Korwina-Mikke:

 

 O DEMOKRACJI