Tomasz Skłodowski Tomasz Skłodowski
76
BLOG

Efekt UZI czy upadek autorytetu?

Tomasz Skłodowski Tomasz Skłodowski Polityka Obserwuj notkę 25

Nie zamierzam przyłączać się do chóru klakierów, urządzających owacje komukolwiek tylko dlatego, ze spektakularnie dokopał Kaczyńskim i PiS. Nie zamierzam również kwestionować zasług prof.Bartoszewskiego.

Razi mnie jednak dość powszechne lecz raczej bezmyślne stosowanie gombrowiczowskiej metody dydaktycznej a'la prof.Bladaczka, co prezentuje wielu innych komentatorów wczorajszego wystapienia Profesora.

"Słowacki wielkim poetą był". Więc "W.Bartoszewski wielkim Polakiem i autorytetem jest"- twierdzi wiele osób i przyjmuje kazde jego słowo jak prawdę objawioną. Bo to jest KTOŚ.

Osobiscie uważam, że W.Bartoszewski to wspaniały człowiek a także symbol polskiej historii- tej najlepszej, postać historyczna i pomnikowa.

Ale żywy pomnik może byc niestety kiepskim ministrem spraw zagranicznych. Nie mam teraz czasu zeby szczegółowo przeanalizowac dzialalność ministra Bartoszewskiego. Pamietam jednak na tyle duzo by twierdzic, że za jego czasów polska dyplomacja była defensywna, bez wizji i rzeczywistej walki o polskie interesy.

Dzis, przeciwnicy PiS omdlewają ze szczęścia kiedy słyszą o "dyplomatołkach". A ja pamietam,ze za kadencji min.Bartoszewskiego (tak jak i jego poprzedników oraz wiekszości nastepców) profesjonalnym dyplomatą był np pospolity esbek lub w lepszych przypadkach zaczadzony własna pozycją jegomość, który odmawiał odpowiedzi na pytania dotyczace spraw tajnych np. gdzie jest dobra restauracja, jak dojechac w miejsce x itp.

Sporo wtedy jeździłem więc pamiętam np zawodowego dyplomatę z placówki w Nowym Jorku, który po 3 bodaj latach pracy w USA nie tylko nie mówił po angielsku ale nawet nie znał miasta. A o jego esbeckiej przeszłości i watpliwosciach co do tego dla kogo teraz pracuje informowano wprost przed wyjazdem z jednoznaczną sugestią by w "jego obecnosci uważać". Takich świetnych fachowców było wiecej, sam poznałem kilkunastu w przynajmniej pieciu krajach.

Osobnym rozdziałem była polska ambasada w Moskwie. Miałem okazję uczestniczyć w jednej z wizyt ministra Bartoszewskiego w Moskwie  (w 1995r) i doznałem niemałego szoku poznajac blizej personel placówki. Pomijajac nawet ówczesnego ambasadora Cioska była ona pełna ponurych person, jak np gen.A- w stanie wojennym dowodził wojskami łaczności, attache handlowy D- oficer WSI nadzorujacy handel bronią zesłany do Moskwy po wpadce z eksportem transporterów opancerzonych do jednego z krajów afrykanskich,  radca trudniacy sie ponoć przemytem ikon i innych chodliwych dóbr...

Opisuję tę moskiewską wyprawę bo dla mnie osobiście jest kwintesencją Bartoszewskiego jako polityka- ministra. Zacznę od drobnostki. Wizyta była robocza więc oficjalnych spotkan było mało ale to właśnie podczas roboczych rozmów dochodzi sie do stanowisk i decyzji. I kto był najwazniejszym doradca i przewodnikiem ministra W.B w Moskwie? R.S, jeden z wydawców Trybuny i bliski współpracownik D. Przywieczerskiego w Uniwersalu. Nie wiceminister, nie dyrektor departamentu w MSZ ale SLDowski politruk wydający jednoczesnie w Polsce ksiązke autorstwa rosyjskiego ministra A. Kozyriewa! A w książce szef rosyjskiego MSZ tłumaczy dlaczego Rosja nie zgodzi sie na rozszerzenie NATO na wschód (to był 1995r).

Ale to jeszcze nic. Szczytem wszystkiego była wspólna konferencja prasowa Kozyriewa i Bartoszewskiego, podczas której szef polskiej dyplomacji oznajmił cos, co, bez opisywania szczegółów, było sensacją i zmianą stanowiska Polski w rozmowach z Rosją nt. przystapienia do NATO.

Pytan nie było a kiedy wracajac w gronie dziennikarskim jeszcze raz odsłuchalismy nagrania i faktycznie zrozumielismy znaczenie wypowiedzianych słów popadlismy w kompletną konsternację.Jednak, w odróżnieniu od dzisiejszych gwiazd dziennikarstwa, zamiast natychmiast dzwonić do redakcji z "breaking news" uznaliśmy, ze trzeba sprawdzic czy to co mówił min.Bartoszewski było rzeczywiście tym co chciał powiedzieć.

Odtworzylismy nagranie asystentce ministra i zapytalismy o co naprawde chodzi. Ta najbierw zbladła z przerażenia, później zaczęła cos mętnie tłumaczyć az przyznała sie, że nie ma pojecia i poczerwieniawszy ze wstydu za ministra, który mówi szybciej niz mysli błagała nas ze łzami w oczach bysmy poczekali z nadaniem korespondencji.

Poczekalismy bo sprawa była zbyt poważna. W drodze powrotnej, w samolocie minister Bartoszewski zaraz po starcie porozmawiał z nami i zapewne wszystkim uczestnikom tej rozmowy było głupio bo okazało sie, ze szef polskiej dyplomacj ps."UZI" nie tylko powiedział cos szybciej niz pomyslał ale powiedział cos o czym wcale nie myslał.

I wystarczyło wtedy nagłosnić wydarzenie by minister przestał byc ministrem i pozostał przesympatycznym profesorem i żywą legendą szanowaną przez absolutnie wszystkich.

Do wczoraj byłem przekonany, ze postapilismy odpowiedzialnie. Pomyłki to ludzka rzecz. Rosjanie dyskretnie uznali, że wypowiedź była nieoficjalna a w Polsce nikt sie nie dowiedział i nic sie nie wydarzyło.

A wczoraj stwierdziłem, że to mógł byc błąd.
Po zrobieniu sensacji z tej wpadki W.Bartoszewski zapewne przestałby być ministrem i politykiem. Możliwe, ze byłoby to z pozytkiem dla wszystkich.

Szkoda poświęcać życiowy dorobek na partyjnych wiecach, panie Profesorze!

Chcę wierzyć, że wypowiedziane słowa to, tak jak w Moskwie, efekt UZI. Nie chce wierzyć, że W.Bartoszewski faktycznie uważa, że dzisiejsze "dyplomatołki" nie dorównują specjalistom rodem z SB/PZPR/KGB.

Chcę wiedzieć czy dzisiejsze roszczenia byłych obywateli niemieckich wobec Polski i coraz liczniejsze przypadki niekorzystnych dla Polaków wyroków sadowych mozna było przewidziec i im zapobiegac?

Pytań jest dużo. Ale nikt ich nie stawia, wszyscy patrza w aureolę.

A ja nie mogę uwierzyć, że stary AKowiec tak atakuje ludzi, którzy zbudowali muzeum Powstania Warszawskiego, pietnuje środowiska, które tak duzo zrobiły dla pamieci o bohaterach wolnej Polski, nie wiedzac, że opowiada sie w ten sposób po stronie możliwej współpracy z LiD a wiec m.in. ludźmi rodzinnie czy środowiskowo zakorzenionymi w KPP,UB, stalinowskich i PZPRowskich rzadach.

Czy to ma byc symbol narodowego pojednania? Czy może jednak element zacierania róznicy miedzy prawdą a kłamstwem, dobrem a złem?

Bardzo szanuje W.Bartoszewskiego. Ale nie jest nieomylny czy bezbłedny. Kwiczącym z uciechy po konwencji PO zalecam wiecej umiaru a Profesorowi życzę długich lat w zdrowiu bo po ewentualnym przejeciu rządów przez PO-LiD czekanie na normalność w Polsce może byc bardzo czasochłonne. Chyba, że chodzi o to by świadectwo normalności wydała nam Rosja.Albo Niemcy.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka