Tomasz Skłodowski Tomasz Skłodowski
209
BLOG

Prawda czy GW prawda?

Tomasz Skłodowski Tomasz Skłodowski Polityka Obserwuj notkę 14

 

Dzisiejsza Wyborcza informuje piórem swoich ludzi od misji specjalnych, czyli A. Kublik i W. Czuchnowskiego o podejrzanym działaniu jednego z telewizyjnych dziennikarzy, który  na zlecenie bliżej nieokreślonych acz domyślnie powszechnie znanych i nielubianych sił próbuje „powiązać marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z Ryszardem Krauze i WSI”.

Według Gazety dziennikarz przygotowuje materiał, który „pokaże związki Komorowskiego z  R. Krauze- "oligarchą" (jak go PiS ochrzcił przed wyborami). Według autorów programu na związki Krauzego z marszałkiem wskazuje leśniczówka we wsi Władysławów koło Janowa Lubelskiego.Komorowski przed laty bywał tam z rodziną. A od 1996 r. dzierżawią ją od Lasów Państwowych dwie firmy - Prokom Krauzego i spółka Auto-Hit należąca do dilera Fiata. Rocznie płacą za dzierżawę 13 tys. zł.”

Ostatecznie Wyborcza umieszcza pracę dziennikarza w kontekście rzekomych propisowskich nadużyć TVP, sugerując, że powstający reportaż jest realizowany na polityczne zlecenie, tym bardziej, że realizuje go były dziennikarz Gazety Polskiej.

Cóż tak skandalicznego i przeczącego zasadom dziennikarstwa zrobił dziennikarz „Misji Specjalnej poza oczywistym i dyskwalifikującym zawodowo faktem jakiegokolwiek zainteresowania się tym tematem?  

Autor "Misji" Filip Rdesiński (były dziennikarz "Gazety Polskiej", podobnie jak Gargas) przesłał do Prokomu i Auto-Hitu pytania o "relacje łączące Ryszarda Krauzego z Bronisławem Komorowskim" oraz "relacje Komorowskiego z Markiem Nowakowskim".Nowakowski miałby dowodzić związków Komorowskiego z WSI, bo był pułkownikiem wojskowych służb specjalnych, a w Auto-Hicie zajmuje się kontraktami na dostawy sprzętu m.in dla MON”- informuje oburzona elita dziennikarstwa G. Wyborczej.

Jakby tego było mało „Red. Rdesiński pytał o Krauzego rzecznika marszałka, Jerzego Smolińskiego. - Pytał, czy marszałek zna Krauzego, ile razy się spotkali i jak marszałek mógł krytykować prezydenta Lecha Kaczyńskiego za znajomość z Krauzem, skoro sam z nim utrzymuje kontakty - mówi rzecznik marszałka. - Odparłem, że marszałek nie utrzymuje z Krauzem żadnych kontaktów, więc pytanie jest nieadekwatne.

Dalej nie cytuję-  http://www.gazetawyborcza.pl/1,75478,4853811.html , a dlaczego o tym piszę?

Bo uważam powyższy tekst za symboliczny, oddający istotę myślenia redakcji G.Wyborczej. Oto dziennikarz nie ma prawa interesować się nieznanymi publicznie faktami z życia znanego polityka a obecnie drugiej po Prezydencie RP osoby w państwie! A sam fakt zainteresowania takimi plotkami jest z gruntu podejrzany i „zlecony”. To nie dziennikarstwo tylko zbieranie haków do politycznego wykorzystania!

Dziennikarz TVP działa profesjonalnie, dociera do świadków i innych osób znających sprawę, oficjalnie pyta rzecznika marszałka Komorowskiego itp. I nawet Wyborcza nie zarzuca mu uchybień warsztatowych a nawet korzysta z efektów jego pracy cytując zadawane przez niego pytania lub odsyłane mu odpowiedzi. Dlaczego zatem Gazeta opublikowała dzisiejszy tekst?

Redakcje, w których pracowałem rzuciłyby inne tematy w kąt żeby jak najdokładniej i możliwie szybko sprawdzić te informacje, bo to przecież news jakich mało. Bardzo możliwe, że trop jest fałszywy a informacje nieprawdziwe ale znajomość i prywatne spotkania wpływowego polityka z potężnym biznesmenem, obarczonym obecnie zarzutami prokuratorskimi to przecież temat na pierwsze strony. Rzetelnie opisujący rzeczywistość dziennikarz musi zainteresować się takim newsem choćby po to by dowiedzieć się, że to nieprawda.

Każdy kto zajmował się dziennikarstwem, zwłaszcza śledczym wie doskonale, że dochodzenie do prawdy jest trudne. Trzeba poznać wiele pozornie nieistotnych faktów, odrzucić wiele tropów, przeżyć rozczarowanie kiedy pasujący do układanki klocek okazuje się nieprawdziwy, zderzyć się z barierami nie do pokonania i zrezygnować. Ale żeby do prawdy dochodzić, trzeba chcieć tę prawdę poznać.

Gazeta najwyraźniej nie chce tej prawdy poznać, nie chce ubiec konkurencji. Założę się, że ani red. Kublik ani red. Czuchnowski nie pracują teraz nad sprawdzeniem tego czy B. Komorowski spotykał się z panem Ryśkiem lecz raczej tropią zleceniodawców i inspiratorów reportażu. I założę się, że gdyby zamiast Komorowskiego w sprawie występował np. L. Dorn to w redakcji  GW byłby „red alert”.

Co więcej, autorzy próbują podważać uczciwość dziennikarza TVP  i intencje redakcji co można interpretować jako przygotowanie gruntu i medialną osłonę przed spodziewaną emisją reportażu. Jestem bowiem przekonany, że informatorem dziennikarzy Wyborczej jest otoczenie marszałka Komorowskiego. Nie twierdzę, że Wyborcza działa na bezposrednie zlecenie czy w interesie marszałka Sejmu, nie znam dowodów potwierdzających podejrzenia ale dziwi mnie zachowanie dziennikarzy GW. Zwłaszcza w kontekście zmian personalnych w Lasach Państwowych, m.in. w Regionalnej Dyrekcji w Lublinie i Krakowie.

A może prawda to dziś już znowu i tylko GW prawda?  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka