Dorota Smela Dorota Smela
145
BLOG

Z Cezarym Ciszewskim nikt nie zmarznie!

Dorota Smela Dorota Smela Kultura Obserwuj notkę 0

Pamiętam nadawany w godzinach nocnych w TVP 2 dokument Wolność jest darem Boga - intymny reportaż o narkomanach ze squatu w centrum Warszawy i ich zmaganiach z uzależnieniem. Autor i zarazem bohater tej pracy wykazał się niebywałym poświęceniem w trakcie zdjęć sam oddał się nałogowi, żeby zyskać wewnętrzną perspektywę oglądu zjawiska. Pomyślałam wtedy: „widać, że dla sprawy facet gotowy jest na wszystko”. Wczoraj, wertując newsy na stronach gazeta.pl, natrafiłam na inne dzieło Ciszewskiego, które mocno mnie skonfundowało: bo albo ze mną coś nie halo, albo autor zaczął już odczuwać skutki dawnego eksperymentu.


Był to kolejny reportaż, tym razem znacznie mniej dramatyczny, bo dokumentujący pewien koncert. Dramatyzmu nadawała mu natomiast bez wątpienia zamieszczona obok notka, wg której 1 stycznia 2010
kiedy to większość z nas leczyła kaca po imprezach sylwestrowych dzielny Cece stawił się na placu budowy Stadionu Narodowego w Warszawie, aby zarejestrować przygotowania do noworocznego koncertu zespołu Łąki Łan. Zresztą przeczytajcie sami:

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7427508,Laki_Lan_na_Stadionie_Narodowym.html

Moje zdziwienie było tym większe, kiedy w koncertowym reportażu ujrzałam przelotnie swoją twarz – której z żadną inną bym przecież nie pomyliła (poza tym pamiętam dokładnie, że cały rzeczony dzień spędziłam przed telewizorem, oddając się błogiemu lenistwu!).

 

Wbrew doniesieniom opiniotwórczego portalu oraz należącego do Ciszewskiego serwisu miastowkomie.pl nie byłam 1 stycznia tam, gdzie rzekomo wybrzmiało Selawi. Byłam tam 4 października 2009, kiedy to w ramach projektu Odkrywamy Amerykę, w którym od pewnego momentu biorę udział, na Stadionie Narodowym miał miejsce pierwszy w jego historii koncert. Pamiętam ten poranek: odebraliśmy chłopaków z Łąki Łan z ich sali prób, podczas jazdy w minivanie nagraliśmy Galeon, zahaczyliśmy następnie o centrum , gdzie udało się zarejestrować podwórkowe wykonanie Wielkiego Edka, i śmignęliśmy na stadion, gdzie wcześniej w dziesiątkach maili do Narodowego Centrum Sportu wywalczyliśmy pozwolenie na odegranie przez zespół wspomnianego Selawi. Cezary wpadł niezapowiedziany, żeby nakręcić wydarzenie komórką „na prywatny użytek”. I proszę: dziś kiedy nasza sesja z zespołem zdobyła już pewną popularność w sieci laureat prestiżowego Srebrnego Lajkonika do spółki z portalem gazeta.pl postanowił sprzedać ją jeszcze raz, na – trochę inaczej rozumiany prywatny użytek. Spoko! Materiał jest wielkiej urody: świetnie zmontowany, efektownie podkolorowany, a w gazeta.pl jest nawet mowa o Odkrywamy Amerykę.Tylko czemu ma sfałszowaną datę produkcji?!?!?

 

Pewnie znów chodziło o aktualność ten potworny wymóg dzisiejszych mediów, który niejednego już dziennikarza zmusił do naciągania faktów. W tym wypadku doszło do jeszcze bardziej ekstremalnej operacji. Nie wiem, co parę dni temu porabiał zespół, ale wątpię, żeby MegaMotyl był w połowie tak zdeterminowany jak Czarek i chciał prężyć swe gołe bicepsy przy dziesięciostopniowym mrozie. Publikującemu w pośpiechu gorący towar Ciszewskiego portalowi umknęło też kilka innych smaczków: choćby fakt, że w wolny od pracy Nowy Rok robota na stadionie wre, aż się iskry sypią. I że fundamenty trybun są o połowę niższe niż w rzeczywistości. Dziennikarze gazeta.pl przeoczyli też brak śniegu (hello!). Słoneczko świeci, uśmiechnięci roznegliżowani faceci (przez moment widać też półnagą modelkę, która spokojnie pozuje sobie do zdjęć) paradują po stadionie w samym środku zimy stulecia!!!

 

Co Cece chciał nam przez to powiedzieć? Kogo próbował w ten sposób ukulturalnić? Ludzi z dalekich krajów? Beztroskich marzycieli? Zwolenników teorii podróżowania w czasie? A może chodziło o spełnienie świątecznych życzeń Gazety Wyborczej (wszak reżyser już w swoim wcześniejszym dokumencie Wyborcza demonstrował podziw dla GW), która wymarzyła sobie „ocieplenie klimatu między ludźmi”. Udało się: rzecz dzieje się między ludźmi, w warunkach bajecznego ocieplenia!

 

Jeszcze raz - dla porównania - to, co nakręciliśmy na Narodowym 4.10.2009:

 

I to, co nakręcił tam Cezary Ciszewski 1.01.2010:

 

100% strawy gruboziarnistej z celuloidu, z dodatkiem emulgatorów pikselozy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura