Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała
131
BLOG

Rambo 8 w Kirgistanie?

Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała Polityka Obserwuj notkę 8

Sylwester Stallone kręci właśnie Rambo 5. Jak wiadomo, trzecia część przygód superkomandosa toczyła się w Afganistanie. Poza częścią pierwszą, wszystkie kolejne fabuły osnute były wokół ważnych konfliktów geopolitycznych XX i XXI wieku: mieliśmy Wietnam, Afganistan, Birmę, w piątym ma być Meksyk (gdzie konflikt jest wewnętrzny, ale o znaczeniu geopolitycznym; ostantio recenzowałem pracę studentki, która trafnie wykazała, że ofiar jest tam więcej niż w Afganistanie...). Dorzuci się Bałkany, Somalię i w ósmym filmie (którego powstanie przewidział już Kazik w "12 groszach") John Rambo powinien zawitać do Kotliny Fergańskiej.

Pisze to trochę z gorzką ironią, ale mam wrażenie, że zaczyna się nowy krwawy konflikt na wiele lat. Uzbecy giną w Kirgistanie już w tysiącach, jak się zdaje, a rządzony przez reżim Karimowa Uzbekistan nie chce przyjmować uchodźców. Kreml, który prawdopodobnie zainspirował ciąg wydarzeń, który skończył się tym krwawym konfliktem, waha się teraz, czy ma udzielić pomocy, o którą jest proszony, czy nie. Może się mylę, ale być może do czekistów zaczyna docierać, że być może otworzyli puszkę Pandory. Poniżej ciąg faktów i wydarzeń, który budzi mój niepokój.

1. Grudzień 2009: uroczyście otwaro gazociąg łączący Turkmenistan, Uzbekistan i Kazachtan z Chinami. Początek utraty monopolu na import gazu z Azji Centralnej przez Gazprom.

2. Grudzień 2009: według wstępnych szacunków, Chiny dogoniły Rosję w wielkości wymiany handlowej z Azją Centralną.

3. Marzec 2010: w Uzbekistanie przebywa z wizytą Richard Holbrooke, zastępca Sekretarza Stanu USA.

4. Marzec 2010: Rosja podnosi cło eksportowe na surowce energetyczne sprzedawane do Kirgistanu. Początek niepokojów społecznych.

5. Marzec 2010: w Kirgistanie przebywa gen. Petraeus, podpisując porozumienie o budowie amerykańskiego centrum antyterrorystycznego w Batkenie i przedłużając umowę o wynajmie przez armię USA bazy lotniczej w Manas.

6. Kwiecień 2010: zamach stanu w Kirgistanie. Obalenie rządu prezydenta Bakijewa. Rosja nowy rząd Rozy Otunabajewej popiera, Chiny są z zamachu niezadowolone, narastanie niepokojów w południowej części państwa.

7. Maj - czerwiec 2010: niepokoje w południowej części narastają coraz bardziej, pierwsze starcia między mniejszością uzbecką, a Kirgizami.

8. Czerwiec 2010: konflikt wybucha z całą siłą. Uzbecy próbują uciekać do Uzbekistanu, ale tamtejszy rząd zamyka granice w obawie przed destabilizacją. Wśród kirgiskich Uzbeków, tradycyjnie bardzo religijnych, schronienie zawsze znajdowali bojownicy Islamskiego Ruchu Uzbekistanu, śmiertelnego wroga rodziny Karimowów.

9. Granice w Kotlinie Fergańskiej wytyczone są w ten sposób, że źródła wody niezbędnej do funkcjonowania uzbeckiej gospodarki znajdują się w Kirgistanie, z kolei tenże musi importować energię z Uzbekistanu.

 

Analitycy Stratforu, trochę moim zdaniem na wyrost (jak to u nich ostatnio często, vide ostatnia książka Friedmana i wnioski o potędze Polski w XXI wieku - z taką demografią?), wróżą ewentualny konflikt zbrojny Rosji z Uzbekistanem, który miałby interweniować, podobnie jak to uczynił w Tadżykistanie w 1992 roku. To oczywiście wymagałoby reakcji Kremla - i jakiś rodzaj wojny rosyjsko-uzbeckiej. Tę najpewniej Rosja by wygrała, ale za wielką cenę, coś w rodzaju nowego Afganistanu. Rosja mogłaby obalić Karimowa, ale wtedy bałkanizacja Azji Centralnej spowodowałaby, że utrzymanie regionu stałoby się dla Moskwy co najmniej takim samym balastem, jak dla Amerykanów swego czasu Wietnam, a ostanio Irak i Afganistan...

...tyle że Rosja ma tylko 140 mln obywateli (w tym 25% muzułmanów, którzy raczej nie byliby zachwyceni), spadającą populację, siedem razy niższe od USA PKB silnie uzależnione od eksportu surowców i armię w co najmniej 70% wymagającą renowacji (tak rozumiem słowa prezydenta Miedwiediewa o wymianie 70% sprzętu do 2020 roku).

Pisałem o tym już wcześniej więc tylko krótko podsumuję: zamach w Kirgistanie to moim zdaniem rozpaczliwa próba obrony wpływów, które Rosja właśnie traci na rzecz Chin (dziwi mnie, że analitycy Stratforu ani słowem o tym nie wspominają) i ewentualna próba wyrzucenia stamtąd amerykańskiej bazy lotniczej. Aktualne wahanie się Moskwy w kwestii wysłania sił zbrojnych pokazuje, że prawdopodobnie nie do końca planiści przewidzieli skutki szybkiego poparcia zamachowców. Aktualnie Kreml jest w naprawdę trudnej sytuacji. Wysłanie wojsk może go wciągnąć w wieloletni i kosztowny konflikt, w niczym nie przypominający "krótkiej piłki" z Gruzji sprzed dwóch lat. Zaniechanie działania: dalszą erozję Kirgistanu i powstanie kolejnej wylęgarni zagrożeń asymetrycznych (intuicyjnie czuję, że tak może być), ewentualnie jego bezpośrednie wejście w orbitę wpływów Chin.

Sytuację należy jednak obserwować uważnie, bo łatwo o błąd analityczny. W marcu pisałem, że skoro Bakijew przyjaźni się i z Amerykanami, i z Chińczykami i trochę z Rosjanami, to nic mu nie grozi. A tymczasem przebywa on na Białorusi...

Dawniej blog nosił tytuł "Realna analiza" i dotyczył głównie polityki międzynarodowej. Potem przejściowo pisałem o książkach, następnie znowu wróciłem do analiz politologicznych. Ponieważ jednak od pewnego czasu wykonuję je zawodowo, przez pewien czas poświęcony będzie tematom różnym. Osoby piszące pod pseudonimem i równocześnie atakujące dyskutantów oraz używające wulgaryzmów uznaje się niniejszym za pozbawione zdolności honorowej i banuje po pierwszym incydencie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka