W mojej odpowiedzi na powyższe pytanie posłużę się jedynie logiką przedsiębiorcy, o ile banki można traktować w ten sposób. A chyba można.
Na początek taka mała dygresja. O ile się nie mylę, niektóre kraje Europy "zainwestowały" w szczepionki na nowy rodzaj grypy (świńskiej). Polska tego nie uczyniła i nie jest w żaden sposób bardziej (powiem nawet, że mniej) poszkodowana a pieniądze w budżecie zostały zachowane. Polski rząd miał na to uzasadnienie, które okazało się trafne. Również rządy niektórych krajów zwiększyły limity deficytu budżetowego (PiS był za tym samym w Polsce), natomiast polski rząd również tego nie uczynił, co dziś okazało się trafną decyzją, z punktu widzenia przeciwdziałania "kryzysowi". Dlaczego o tym piszę? A dlatego, że nie zawsze to, co robią nasi sąsiedzi czy partnerzy z Europy ma swoje uzasadnienie ekonomiczne, moralne czy logiczne.
Podobnie uważam, biorąc pod uwagę wprowadzenie tzw. podatku bankowego.
Jestem przeciwny podwyższaniu podatku VAT i sądzę, że są inne rozwiązania, które należałoby wprowadzić, zgodnie z zapowiedziami z wyborów (między innymi odchudzenie sejmu, senatu i obu kancelarii, pozbawienie finansowania partii politycznych z budżetu państwa, likwidacja agencji i agend, prywatyzacja części służby zdrowia a przede wszystkim naprawa finansów publicznych). Natomiast, jeżeli zakładamy, że są jedynie takie możliwości - zwiększenie VAT lub podatek bankowy, to uważam, że podatek bankowy jest rozwiązaniem gorszym i czysto populistycznym.
Uzasadnienie jest następujące. O ile podwyżka VAT rzeczywiście dotknie bardziej tych, którzy konsumują więcej, między innymi kupują więcej, bardziej kosztownych dóbr użytkowych, o tyle wprowadzenie podatku bankowego dotknie zdecydowanie tych mniej zamożnych, korzystających z podstawowych usług bankowych. Na przykład podwyżka cen przelewów nie dotknie człowieka zamożnego tak bardzo, jak tego mniej zamożnego.
Bank, jako przedsiębiorca, z całą pewnością odbije sobie koszty wprowadzonego podatku na kliencie ! Dla mnie jest to oczywiste.
Pozdrawiam.
