social social
149
BLOG

SAAB i polskie stocznie, czyli o patriotyzmie i geszefciarzach

social social Polityka Obserwuj notkę 21

Jeśli chodzi o gospodarkę można mięc poglądy prawicowe bądź lewicowe, a i wykazywać taką samą troskę o powierzony państwowy majątek, związanych z nim ludzi, swój kraj. Można też mieć ten majątek, tych ludzi i swój kraj w... głębokim poważaniu. Przykład stoczni dowodzi, że w Polsce częściej spotykany i realizowanyjest ten drugi wariant.

 

  Od ponad 10 lat właścicielem szwedzkiego SAABa jest General Motors. Sprzedaż Amerykanom części firmy produkującej samochody osobowe była w Szwecji ogromnym wydarzeniem. Komentowano i analizowano w prasie dokładnie wszystkie za i przeciw – nawet takie argumenty jak to, że „General Motors jest typowym przykładem amerykańskiego kapitalizmu”.
 
O sprzedaży zdecydowano już na początku na lat 90-tych, wraz z pogorszeniem się sytuacji na rynku szwedzkim. W momencie przejmowania całkowitej kontroli nad SAABem przez GM firma przynosiła już tylko straty.
 
Dziś SAAB ponownie stanął nad przepaścią. Właściwie stoi nad nią już od kilku lat (niektórzy mówią, że nawet od kilkunastu). Od końca 2008 GM ma kłopoty u siebie i wyraźnie dało do zrozumienia, że przyszłość SAAB Automobile rysuje się raczej w czarnych barwach. W pewnym momencie rozważano nawet dotowanie fabryki przez państwo lub wręcz nacjonalizację. Badania wykazują, że większość społeczeństwa popiera taki wariant. Oczywiście przeciw jest UE, ale tu wielu polityków szwedzkich (choć nie wszyscy) odpowiadają, że unia unią, a szwedzka marka szwedzką marką i trzeba jej jakoś pomóc i nie można pozwolić by tak sobie ot po prostu upadła. Dla miasta Trollhattan upadek SAABa oznacza katastrofę. Aktualnie toczą się dyskusje o sprzedaży firmy, któremuś z europejskich gigantów motoryzacyjnych. Niektórzy wspominają o Chinach. Praktycznie nie ma dnia, by któraś gazeta nie publikowała artykułu, analizy bądź komentarza związanego z sytuacją SAABa. Drugą taką firmą jest VOLVO, którego sytuacja też nie wygląda najweselej. Podobnie jak w przypadku SAABa żywe dyskusje budziła zarówno sprzedaż firmy, jak i obecna sytuacja.
 
Mowa tu o firmach prywatnych. Mimo to nikt nie macha na to ręką, nikt nie mówi, że to efekt złego zarządzania, że takie są reguły rynku i że ważne żeby ktoś sobie to wziął –ktokolwiek, za ilekolwiek, byleby wziął..
 
A co mamy w Polsce?
 
Dwa duże zakłady, stocznie, zatrudniające łącznie kilkanaście tysięcy osób.Do tego powiązani z nimi podwykonawcy. Zakłady państwowe. Sprzedane jakiemuś United International Trust, a nawet nie im, bo właściwie to to jest jakaś Stichting coś tam zarejestrowana na Antylach Holednerskich (zarejestrowanych tam jest kilkadziesiąt „Stichtingów”), który działa w imieniu tego UIT. Zresztą UIT to też nie jest do końca samodzielna firma, bo zależna jest od jakiegoś Sapiens coś tam. Pomińmy już nawet personalny skład zarządów tych firm (tzn. ci sami ludzie zasiadają we wszystkich wspomnianych spółkach).
Firmy kompletnie nieznane. Gdy wbije się któreś z tych nazw w google, to wyskakuje mniej stron niż po wbiciu mojego imienia i nazwiska (oczywiście w cudzysłowie). Jeśli przefiltrujemy to UIT np. przez różne języki to po duńsku, szwedzku, norwesku, litewsku czy rosyjsku nazwa firmy wyskakuje tylko i wyłącznie w kontekście sprzedaży polskich stoczni. Niczego innego nie kupili, nigdzie indziej biznesów nie robią.
Firma ta kupiła stocznie za dość podejrzanie niskie sumy. O firmie wiemy tylko i wyłącznie od ministra Grada, bo póki co żaden z przedstawicieli firmy się nie ujawnił. O istnieniu tego UIT dowiedzieliśmy się dopiero po sfinalizowaniu transakcji (w Szwecji o sprzedaży SAABa GM mówion na długo przed samą transakcją). Nie wiemy jakie są ich plany, zamiary. UIT nie jest też znanym producentem statków.
 
Pytania i wątpliwości nasuwają się same.
 
Co natomiast słyszymy?
 
Ano przedstawiciele władz (czyli teoretycznie ci, którzy powinni dbać o ten nasz państwowy majątek) oraz duża część komentatorów, w tym niektórzy na salonie, wręcz oburzają się na tych, którzy zadają jakiekolwiek pytania.
Mamy się cieszyć, że w ogóle ktoś to kupił.Nie jest ważne za ile, nie jest ważne co potem z tym będzie. Ważne, że to sprzedano. Że firma kupująca nieznana? Że sprzedawana w bardzo dziwny sposób – stowarzyszeniu działającemu w imieniu jakiejś tajemniczej spółki z Antyli Holenderskich (dlaczego GM, Mittal Steel, Ford, czy Philips nie muszą być zarejestrowani w tak dziwnych miejscach). Spółka, o której nic właściwie nie można powiedzieć. Nie wiadomo co produkują, czego są właścicielami. Podobno gdzieś w tle jest jakiś tajemniczy szejk z Kataru, co brzmi już jak tekst z jakieś „Mody na sukces” czy jakiegoś Indiany Jonesa. W takiej sytuacji trudno nie wyrażać obaw i wątpliwości
 
W odpowiedzi słyszymy, że różne są firmy, że kupujący może ceni sobie swoja anonimowość, że to nie jest przestępstwo, że jakaś firma jest zarejestrowana na Antylach. Czepianiem się jest też wskazywanie na to, że w zarządzie spółki matki zasiadają głównie oficerowie wywiadu jednego z państw na Bliskim Wschodzie (ciekawe czy GM, Ford, Microsoft, Nokia też mają tak skomplikowaną i rozbudowaną strukturę własnościową). I niby mają rację – teoretycznie to to wszystko jest zgodne z prawem.
 
Niestety ja, prosty człowiek rozumiem proste zasady, np. huty kupił Mittal Steel – firma znana w branży metalurgicznej o jakiejś tam pozycji.Wiadomo – zwolnienia będą, restrukturyzacja, ale wiadomo też, że ten Mittal to jest firma z branży, która nie powstała wczoraj i nie zniknie pojutrze, więc raczej produkcja będzie. GM kupił SAABa to wiadomo było kto to jest. Kupiło GM, a nie jakiś Trust działający w ich imieniu, wiadomo co będzie potem.
 
 Co do UIT i stoczni tej pewności nie ma. No, chyba, że słuchamy entuzjastycznego Sławka Nowaka czy ministra Grada cieszącego się, że UIT „wyraziło chęć produkcji statków”. Oczywiście  mamy tylko ustne zapewnienie i to nawet nie kogoś z tej firmy, ale naszych rządzących. Czyż to nie ta nowa firma powinna teraz stawać na głowie by pokazać nam się z dobrej strony. Z tego co pamiętam, ani Grad ani Nowak nie są rzecznikami prasowymi UIT, choć tak się aktualnie zachowują.
 
Powinniśmy cieszyć się, że w ogóle ktoś to chciał, bo przecież stocznie upadają. Ludzie i tak muszą być zwolnieni, bo to nierentowne, by tylu ludzi zatrudniać.
SAAB też upadał, gdy był sprzedawany, ale GM musiał ileś tam zapewnień na piśmie złożyć co do zatrudnienia i produkcji. Bo dla Szwedów ważne było, by produkowano dalej te samochody, by było zatrudnienie w Trollhattan (i miastach podproducentach).
Pomijam już fakt, że kwestia sprzedaży zakładu i sytuacja w nim była i jest  jednym z głównych tematów wiadomości w szwedzkiej prasie i telewizji. W Polsce naszym dziennikarzom wydaje się ciekawszym i ważniejszym nowy wpis na blogu Janusza Palikota, czy też kwestia tego czy Lech Wałęsa będzie z Tuskiem w Krakowie rano, czy może wieczorem.
 
I gdy tak czytam i słucham entuzjastyczne wypowiedzi w polskich mediach i na Salonie nt. sprzedaży stoczni, wypowiedzi ludzi, którzy z jedyne co robią to usprawiedliwiają całą tą lewą transakcję, którzy wyśmiewają tych co wyrażają obawy o dalszy los tych dwóch dużych zakładów, udają, że nie widzą całej tej lewizny, zaniżonej ceny, bronią jakiejś Komisji Europejskiej, która funduje nam ileś tysięcy nowych bezrobotnych, sprawiają wręcz wrażenie występujących w imieniu i reprezentujących interesy jakiegoś UIT i Sapieny (bo nikt z tych firm publicznie się nie wypowiadał jeszcze) i porównuję to z zamieszaniem jakie się robi w Szwecji wokół kłopotów dwóch prywatnych (nie państwowych!) firm, to aż się człowiekowi przykro robi.
 
Być może to śmieszne, być może to dowód na socjalizm w tamtym kraju, nacjonalizm, a może nawet faszyzm, ale na swój sposób w Szwecji troszczą się o los dużych przedsiębiorstw, będących na dodatek swojego rodzaju znakami firmowym Szwecji. Myślę wręcz, że jest to przejaw swoistego patriotyzmu.
 
Być może to przejaw zacofania jakiegoś, braku zrozumienia zasad ekonomii, ale wolałbym, by losy naszych stoczni były w rękach takch ludzi, niż w rękach grupki drobnych geszefciarzay oklaskiwanych przez bandę bezmyślnych bądź opłacanych kretynów nazywanych dla niepoznaki „dziennikarzami”.
 
social.
 
 
 
 
 
social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka