social social
349
BLOG

Kto się boi Kataryny, czyli ostatnie podrygi zdychającej ostrygi

social social Polityka Obserwuj notkę 28


 Sprawa kataryny nie jest niczym innym jak elementem walki Dziennika i tego towarzystwa o przetrwanie. Właśnie w kategoriach walki z konkurencją bardziej bym to postrzegał, tak samo jak walkę Dz z GW, czy z Rzeczpospolitą.
 
Gdy zacząłem na poważniej interesować się polityką i tym co się dzieje dookoła zacząłem częściej sięgać po tygodniki – Wprost, Najwyższy Czas, bardzo rzadko Politykę, czasami Newsweek. GW czytałem wyjątkowo rzadko, bo nie trawiłem ich linii (a było to na długo przed czasami PiSu). Pamiętam, ze na początku spodobał mi się bardzo Dziennik ze swoim bardzo rozbudowanym działem publicystyki.
Dziś nie czytam żadnego z powyższych tytułów (najszybciej odpadł NCz!). Dlaczego?
Wiadomości codzienne, o trzęsieniach ziemi czy katastrofie samolotu, czerpać mogę z onetu czy tvn24 – w tym zakresie są one wystarczająco wiarygodne.
Co do reszty – to są blogi. Jest Salon24, jest tekstowisko, blogmedia. Jest pełno luźnych blogów społeczno-politycznych porozrzucanych po internecie.
I tu nie chodzi o to, że są za darmo. Chodzi o to, że są lepsi.
 
Codziennie, na samym Salonie24, znajduję dużo więcej ciekawszych i bardziej wartościowych tekstów, niż dostarcza mi tygodniowa lektura wymienionych wyżej tytułów.
Śmiało można stwierdzić teksty FYMa, toyaha, jareckiego, tad9, budynia78, czy nawet obcego mi ideowo galopującego majora, czy Chevaliera, przybijają poziomem czy dogłębnością analizy danego zjawiska, tysiąckrotnie to co jest drukowane w staczającym się Wproście (pomiędzy artykułem o modzie, a wynurzeniami na temat najnowszych modeli komórkowych tego sezonu), sympatycznego, acz kompletnie nudnego i nijakiego, red. Wróbla z Dziennika, antykaczystowską do granic absurdu Politykę, czy walczący ciągle z socjalizmem NCzas. Pomijam już Dziennik, który śmiało można nazwać „etatową gazetą rządową” czy to za rządów PiS, czy PO.
 
A już najgorzej jest jeśli chodzi o artykuły dotyczące jakiś dziedzin bardziej konkretnych, niż to czy Kaczyński powinien być w Krakowie czy nie. Co czytam we Wproście czy Newsweeku artykuł z mojej branży, czy np. coś o Szwecji, w której mieszkałem i studiowałem, to czytam bzdury. Widać, że ludzie ci nie mają bladego pojęcia o tym co piszą. A że piszą dużo i o wszystkim to i też o niczym żadnej większej wiedzy mieć nie mogą. Jakiś czas temu moja narzeczona, fizyk, odkryła we Wprost artykuł ze swojej działki autorstwa faceta, który z zawodu jest... fotoreporterem. Nie muszę chyba pisać o tym jaką wartość artykuł ten reprezentował.
 
Więcej dowiem się o Anglii z wpisów rolexa, niż z wynurzeń redaktorki, absolwentki anglistyki, która była tam najwyżej na stypendium przez jeden rok studiów, a teraz wiedzę o tym kraju czerpie jedynie z internetowych wydań BBC czy The Sun.
Bodajże Traube pisał parę razy o służbie zdrowia w Szwecji. Bez wątpienia jego wpisy dają nam więcej niż bzdurne i wymarzone widzimisię pracowników Newsweeka, którzy Szwecję widzą taką jaka była w opowieściach polskich emigrantów z lat 80-tych.
 
No, jest jeszcze dział „śledczy”, którym szczyci się w swoim liście Krassowski. Nawet w zakresie „śledztw” pojawiła się blogowa konkurencja chociażby w postaci kataryny. Tu mogę odesłać do Jej bardzo ciekawego wpisu z 10 maja:
http://kataryna.salon24.pl/104687,dziwne-losy-pewnego-rozporządzenia
 
Czyż to nie jest podany na talerzu materiał na artykuł śledczy?
Cóż śledczy dziennikarze Dziennika wolą poświęcać czas na namierzanie internetowych blogerów, niż na zajmowanie się takimi, cuchnącymi na kilometr szwindlem, sprawami. Tak samo jak bardziej ciekawe wydaje się im pisanie peanów na cześć Tuska grającego w piłkę, niż zadanie paru pytań na temat spółki UIT z Antyli Holenderskich.
 Czego by nie mówić o zwolennikach PiS/PO z Salonu24, to mimo wszystko mała jest szansa by takie wazeliniarskie laurki jak publikuje się w Dzienniku (czy za PiSu czy teraz) mogły dłużej powisieć na SG.
 
W przeciwieństwie do redaktorów tych wszystkich tygodników i gazet, my podlegamy ciągłej ocenie. Non-stop i to w kilku miejscach. Każdy może nasz wpis skomentować, z miejsca wytknąć braki i go po prostu skompromitować. Każdy bloger może w odpowiedzi napisać swój wpis poświęcony temu co napisaliśmy. Jest duża szansa, że ta odpowiedź znajdzie się na SG, czyli w miejscu, gdzie był wcześniej ten dyskusyjny wpis. Jest też ilość kliknięć na dany wpis.
Dziennikarze takiej kontroli jakości nie podlegają. Ba, nie są nawet przyzwyczajenie do tego by ktoś im wytykał ich błędy warsztatowe, błędy w faktach. Oni informują, ogłaszają. My, czytalnicy, co najwyżej możemy wypowiedzieć się na forum dziennika, albo napisać list do redakcji. Nawet w sprawach poważnych, kończących się procesem sądowym, jedyne co będzie to sprostowanie na 8 stronie pomiędzy reklamą ZREMBU a nową ofertą Orange.
 
Dowodem na powyższe, niech będzie fakt, iż tak niewielu zawodowych dziennikarzy pisze na Salonie24.Większość się wycofała, niby dlatego, że nie chcą być opluwani i mieszani z błotem. Osobiście myślę, że przede wszystkim dlatego, iż nie są przyzwyczajeni do dyskusji, do bronienia swoich artykułów, a także dlatego, że wysiadali w konkurencji z innymi blogerami (oczywiście nie piszę o wszystkich – są chlubne wyjątki ja Warzecha czy Leski).
Daję sobie rękę odciąć, że gdyby publikowali nie jako czerwoni, ale jako niebieski „tomek spod Wrocławia” to by ich wpisy nawet nie lądowały na SG. Ich życie na salonie jest sztucznie podtrzymywane przez Igora Janke, tak jak ich funkcjonowanie jako dziennikarzy jest sztucznie podtrzymywane przez redakcje, w których są zatrudnieni.
 
Myślę, że ta cała wojna z blogami, zrównywanie FYMów, kataryn, majorów do poziomu ~dzikiego32 z onetu jest niczym innym jak walką z konkurencją. To walka o przetrwanie. Bo dla tych tygodników/dzienników społeczno-politycznych blogi są bardzo poważną konkurencją. To ich czytelnicy odwiedzają lub mogą zacząć odwiedzać wkrótce salon czy tekstowisko. FYM nie jest konkurencją dla SuperEkspresu. Czytelnicy tej ostatniej gazety na Salon24 raczej nie będą zaglądać. Poszukujący ciekawej publicystki czytelnicy Wprost czy Dziennika już jak najbardziej. Myślę, że pod pewnymi względami bezpieczna jest GW, gdyż jej czytelnicy to grupa bardzo specyficzna, na dodatek z gazetą tą związana jest cała ta legenda opozycyjna. Charakterystyczne, że gdy już o blogach politycznych zaczęto pisać w prasie to tylko w kontekście „anonimowych opluwaczy”, „ścieku”, „małych sfrustrowanych ludzików”. Czym to się różni od promującej swój portal społecznościowy GW, która odchodziła od zmysłów, by ludzi zniechęcić i odstraszyć od używania naszej-klasy??
 
A dlaczego dziennikarzom przeszkadza ta anonimowość blogerów? Bo argumentacja i ataki ad personam są tym w czym czują się najlepiej i najbezpieczniej. Na każdego można zawsze coś znaleźć.
 
Kataryna kompromituje Czumę, zwraca uwagę na ewidentne krętactwa – cóż z tego, skoro to jest TA kataryna, której fundacja kiedyś tam za coś tam, podobno, brała pieniądze. Tym samym jest niewiarygodna. Bloger X wyśmiewa obłudę, cynizm i krętactwa polityka Y – cóż warte są jego wypowiedzi, skoro okazuje się, że X ma od dwóch lat podobno problemy z urzędem skarbowym, a w ogóle to jego mała firma podpisywała dziwne kontrakty z burmistrzem miasta, w którym X zamieszkuje.
 
Atakowanie autora jest dużo wygodniejsze niż dyskusja z jego niewygodnym wpisem.
To jest właśnie przewaga bloga – tu jest tylko wpis. Może są to kłamstwa, może półprawdy, a może całkowita prawda. Ale jedyne co tu można skomentować to ten wpis, a nie autora, jego redakcję, powiązania, czy przeszłość. 
Tak jest na Salonie – dyskutuje się o tym CO napisał galopujący major czy toyah, a nie o tym kim oni byli, co robili, kim są, czy co robili w sierpniu 1980.
 
Takiej sytuacji ci dziennikarze oraz politycy nie lubią najbardziej.
A już najbardziej nie lubią oni blogerów za to, że piszą za darmo. Tak samo jak angielscy robotnicy nie lubią Polaków dlatego, iż ci ostatni są tańsi (choć nie zawsze) i bardziej wydajni.
 
W sferze merytorycznej w porównaniu z blogerami ci dziennikarze wysiadają. Jeśli chodzi o walory językowe i styl to próbkę dał nam ten Krassowski. Jedyne pole, na którym mogą jeszcze coś zawalczyć to ta anonimowość.
Obdzieranie blogerów z anonimowości jest ostatnią szansą dla tych ludzi, by pozbyć się niewygodnej konkurencji. W przeciwieństwie do nich, blogerom za pisanie nikt nie płaci, nie jest to ich praca, ale dodatkowe zajęcie, hobby. Sam, choć nie porównuję się w żaden sposób z wymienionymi blogerami (raptem mam tylko 60 wpisów), o moim blogu mówię niewielu znajomym. Sądzę, że wielu z nich by tego nie zrozumiało albo wręcz się obraziło czy żartowało (zawsze znajdzie się jakiś nawiedzony głupiec).
Gdybym był postawiony przed wyborem albo blog albo święty spokój – pewnie dałbym spokój sobie z blogiem.
 
I na to liczą dziennikarze z Dziennika. Że zaszczuta kataryna da sobie spokój, a z czasem dadzą sobie spokój inni, bo może też dostaną „sms od Dziennika”. Liczą, że pozbędą się konkurencji. Zwłaszcza, że sprzedaż spada.
 
Dlatego, w ramach tej walki o przetrwanie, tak głośno atakują, dyskutują na temat anonimowości w sieci, opluwaniu, rzetelności. Piszą apele, listy. Tupią się i złoszczą, grożą pięścią, szantażują.
 
Takie ostatnie podrygi zdychającej ostrygi.
 
social.
 
 
PS
Wg Krassowskiego podobno każdy dziennikarz śledczy ma po ileś procesów w wyniku swoich artykułów śledczych. Podobno ta ilość świadczy o ich wysokim poziomie. Może jestem głupi, ale jeśli dziennikarz śledczy przegrywa kolejny proces w/s swojego artykułu to to chyba raczej oznacza coś wręcz przeciwnego – że źle poprowadził swoje śledztwo.
 
social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka