social social
769
BLOG

Dlaczego Kościół traci wiernych…

social social Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Przedwczoraj wróciłem ze ślubu znajomych. Ślub odbywał się w stosunkowo małym miasteczku. Pan Młody pochodzi z małej wioski. Teoretycznie powinno być religijnie. A jednak, ślub był jedynie cywilny. I to w żadnym wypadku nie był przejaw jakiegoś ateistycznego buntu pary młodej. Powód był banalny: ślub cywilny jest tańszy, a cena jest z góry znana. Znajomi nawet próbowali starać się o ślub kościelny, ale wysiedli na etapie wstępnej rozmowy z księdzem, który wprawdzie nie powiedział ile chce, ale zaczął wyliczać „co” kosztuje – organistka, kwiaty do kościoła i „datek za posługę”. Wcześniej opłaty domagał się proboszcz z parafii znajomego, w zamian za wydanie jakiegoś papieru, który pozwoli na ślub w innej parafii.

To tylko jeden, ale jakże charakterystyczny i powszechnie znany przykład działalności polskich duszpasterzy.
 
Piszę o tym, gdyż od długiego czasu różni publicyści, politycy, dziennikarze, także tu na Salonie, rozpisują się nad tym jaką to wojnę toczy zachodnia lewica przeciw Kościołowi Katolickiemu, która to wojna podkopuje pozycję duchownych, wartości katolickie, a w efekcie odciąga wiernych. Rzeczywiście, gdy czyta się gazety szwedzkie czy angielskie to trudno nie ulec wrażeniu, że jest to założenie słuszne. Tylko, że to są kraje z marginalną ilością katolików, więc też na niewiele osób ta propaganda zadziała (bo kogo tu odciągać od Kościoła Katolickiego, skoro większość i tak nie jest katolikami?).
Inaczej wygląda sytuacja w Polsce, gdzie za odpływ wiernych od Kościoła odpowiada sam Kościół.
 
Czyż bowiem może przyciągać do Kościoła opisany powyżej przypadek moich znajomych? Ciekawe, czy po takim doświadczeniu moi znajomi zdecydują się na ochrzczenie swojego dziecka, pierwszą komunię?
 
Jeśli chodzi o moją osobę, to ludźmi, którzy mnie w życiu najbardziej zniechęcali do Kościoła byli nie żadni działacze lewicowi gadający o władzy „czarnych”, czy zwolennicy aborcji, ale sami przedstawiciele tej instytucji. Poczynając od księdza, który wstawiał oceny za udział w mszy świętej, na której z imienia i nazwiska wymieniał mieszkańców naszej wsi, którzy dali datki na kościół (ze wskazaniem kwot!!), proboszcza, który w czasie kolędy sprawdzał nasze zeszyty i odpytywał na ocenę (nie trwało to długo bo moi Rodzice przestali go przyjmować), a dzieci rozwodników wyrzucał z religii w przedszkolu, a kończąc na duszpasterzu, który na okoliczność pogrzebu mojego Dziadka domagał się zapłaty kilkuset złotych i potem kazał sobie jeszcze zamówić taksówkę.
 
Nie lepiej było ze świeckimi. Najpierw była pani katechetka, która dawała oceny za udział w roratach, a potem katecheta, który konfiskował uczniom pismo Bravo (siejące rozpustę), puszki/butelki Coca-Coli (sponsorów satanizmu), zakazywał przychodzenia w butach Nike (sponsorzy Świadków Jehowy), a komentując budowę w naszym miasteczku zboru Świadków, stwierdził „dobrze, że jest z drewna – będzie się dobrze palił”. Kto uczył potem nie wiem, gdyż po tej wypowiedzi moi rodzice wypisali mnie z religii. Dopiero w ogólniaku poznałem normalnego katechetę. Liczby jednak są bezlitosne. Na tych 5 katechetów, których poznałem, tylko jeden budził jakąś sympatię i skłaniał do jakiś przemyśleń, reszta budziła lęk i niechęć. W przypadku księży jest podobnie. Przez całe życie spotkałem dwóch-trzech, którzy byli duszpasterzami z prawdziwego zdarzenia. Reszta, swoim sposobem bycia, raczej odrzucała. Autentycznie, więcej poznałem fajnych nauczycieli, znienawidzonej przeze mnie fizyki.
 
Ktoś powie, że wszędzie zdarzyć się mogą źli księża, że nawet milion złych duszpasterzy nie może przesłaniać wartości katolickich. Ale. Kościół katolicki to nie islam sunnicki i rola księży i w ogóle całej hierarchii kościelnej jest bardzo ważna i dlatego tak ważny jest ich sposób bycia i nastawienie do wiernych. Ktoś inny powie, że ważni są nie poszczególni księża, ale Kościół jako całość, jako Instytucja. Cóż można jednak powiedzieć, gdy i na tym poziomie co chwila dokonuje się kompromitujących posunięć. Poczynając od przykrywania spraw księży zamieszanych w różne skandale obyczajowe (czasami wręcz z pogranicza kryminału), których zamiast wyrzucić z hukiem z Kościoła, przenosi się (i to zwykle dopiero po licznych i głośnych protestach) najwyżej do innej parafii, a na lustracji kończąc.
 
Hierarchowie kościelni zdają się nie rozumieć, że nawet w sprawach duchowych obowiązują dziś zasady wolnego rynku. I ludzie z tego prawa wyboru korzystają. Niestety, odbywa się to na niekorzyść Kościoła katolickiego, którego przedstawiciele często przypominają niegrzeczne sprzedawczynie z PRLu. I jak długo PRL istniał i miał monopol, tak długo sprzedawczynie mogły sobie być niegrzeczne. Wolny rynek jednak się ich pozbył, bo odstraszały klientów i odsyłały do konkurencji. Sprzdawczynie muszą być dziś miłe. To samo dotyczy duchownych.
 
Niestety, w przeciwieństwie do handlu, Kościół polski tego chyba nie zrozumiał. Dlatego zmarnował kapitał zaufania i popularności jaki zyskał sobie przez lata komuny, gdy na tle bandyckiego państwa, był jedyną przyjazną człowiekowi instytucją. Do zyskania popularności wcale nie trzeba było uciekać się do liberalizacji jakiś norm moralnych czy duchowych (jak to ma miejsce na Zachodzie, gdzie nie przyniosło to zresztą żadnego pozytywnego efektu). Społeczeństwo polskie w większości jest nadal stosunkowo konserwatywne i dalekie mu są lewackie ideały. Wystarczyło nie mieszać się do polityki, do szkół (w moich oczach, jako dziecka, religia strasznie dużo straciła jako przedmiot, gdy wprowadzono ją do szkoły), postawić na uczciwość (lustracja) i odpuścić sobie część spraw finansowych (skoro w oczach społeczeństwa oburzenie budzą żądania zwrotu majątku żydowskiego zagrabionego przez hitlerowców, to jakie odczucia musi budzić żądanie zwrotu ziem zabranych jakiemuś zakonowi w XVII w.). Wystarczyłby miły ksiądz w parafii i zmarginalizowanie wątku finansowego w relacjach wierny-ksiądz, a przynajmniej likwidacja przymusu płacenia haraczu za coś co nam jako wiernym się chyba należy (wiele osób i tak by dobrowolnie dawało datki). „Miły ksiądz” nie jest jakąś wizją utopijną. Skoro można było przeszkolić kanarów w jednym z polskich miast, tak by w kontakcie z gapowiczami byli mili, tak chyba można bez problemu przeszkolić księży. Tak długo jak się tego nie zrobi, Kościół w Polsce będzie tracił wiernych.
 
I dlatego, to nie bełkot lewackich antyklerykałów ze Szwecji czy Anglii powinien budzić najwyższe oburzenie związanych z Kościołem polityków, publicystów czy blogerów, ale działalność ludzi wewnątrz tegoż Kościoła, którzy od kilkunastu lat dzielnie przygotowują grunt, na którym ta antykatolicka ideologia zbiera coraz większe żniwa, dostarczając wrogom Kościoła coraz to nowszych argumentów przeciwko sobie.
 
social.
social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości