Po raz kolejny dochodzi w centrum Warszawy do aroganckich podpaleń samochodów. I tym razem znów ulega zniszczeniu mienie prywatne znacznej wartości. Spłonęło kilkanaście samochodów, ktorych wycena moze wynieść w granicach pół miliona złotych.
Z wstępnych ustaleń POLICJI, wandalem okazuje się ten sam przestępca, który rok temu w podobny sposób postawił na nogi POLICJĘ i STRAŻ POŻARNĄ oraz zbudził okolicznych mieszkańców stolicy. Zdawałoby się, że tym razem ten piroman poniesie odpowiednią nauczkę . Niestety, to nie u nas, znów ten chłystek został wypuszczony na wolność, po wpłaceniu kaucji. Możny tatuś, pełniący rolę obrońcy synka, "wyjednał" mu wolność. Za jaką cenę ? Nie wiadomo, wiadomo jednak, że taki wyrok wydał "NIEZAWISŁY SĄD". W odczuciu społeczny jest to naigtrawanie się z prawa i zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Tyle było już przykładów, kiedy sądy wypuszczały na przepustki recydywistów i ci przestępcy dopuszczli się znów rażących czynów.
Podobnie jak fałszywe alarmy o podłożeniu bomb, ten czyn, to nie tylko spalone samochody, lecz akcja Policji...Straży Pożarnej i dezorganizacja życia poszkodowanych ludzi przysporzyła znaczne straty materialne, zarówno w mieniu prywatnym jak i państwowym. Gdyby tak przyszło opiekuńczemu tatusiowi zwrócić te koszty, pewnie raz na zawsze wyrzekłby się obrony zdegenerowanego synka a przedewszystkim zadbałby o jego wlasciwe wychowanie.
Te zdarzenia wskazują jeszcze na jeden bardzo ważny aspekt , że sądownictwo polskie jest chore. Zdawałoby się, proste sprawy wloką się u nas latami, recydywiści w jakiś dziwny sposób wychodzą na wolność i popełniają te same czyny. Nikt nie ponosi za to konsekwencji. W jakim kraju my żyjemy ? Poszkodowani z kolei bardzo często nie mają pomocy prawnej i czują się ponownie zagrożeni. Czy możemy powiedzieć, że żyjemy w państwie prawa ?