spacemarine spacemarine
1930
BLOG

Slyszalem jak umieraja

spacemarine spacemarine Kultura Obserwuj notkę 11

(z gory przepraszam za niepolskie znaki - pozyczony komputer odmawia wspolpracy)

 

MAK upublicznil raport. Posypaly sie komentarze, zabrzmialy glosy oburzenia, okrzyki tryumfu, westchnienia goryczy. Przeanalizowano mozg kapitana Protasiuka, krew generala Blasika, determinacje prezydenta Kaczynskiego, honor pulkownika Klicha.

Ustalenia MAK-u specjalnie mnie nie dziwia. Wiem jaki burdel panuje w silach lotniczych, tak jak w calym wojsku polskim. To ze podczas wojskowego lotu transportowego do kabiny pilotow wchodzi wyzszy ranga oficer i mowi "daj, ja teraz polece" to norma. To ze do wozacego vip-ow specpolku przyjmuje sie jak do kazdej innej jednostki to oczywistosc. To ze nie ida tam "najlepsi" wynika z ich prostego rachunku - latalbys zlomem za 3500 miesiecznie i jeszcze ryzykowal wyslanie do jednostki w Pierdziszewie pod Slupskiem (gdzie zima nie grzeje, na scianie jest grzyb wielkosci lozka a latasz "bryza"albo co gorsza antonowem z dziurawa podloga) w razie popadniecia w nielaske przelozonych, kiedy w liniach lotniczych na wejscie dostaniesz 5000 na miesiac? Tak to juz w Polskich Silach Powietrznych jest i juz. Parafrazujac Bronka, polski pilot i na drzwiach od stodoly sie rozbije bo kiepsko lata a musi.

Ale ja nie o tym chcialem.

Podczas konferencji MAK-u i pozniejszych serwisow informacyjnych w prezentowano "symulacje" ostatnich minut lotu prezydenckiej tutki. Wszystko ciekawie, potrzebnie, bo przeciez warto wiedziec jak to wygladalo, na tle satelitarnej mapki wsio wyglada czytelnie. Ale mam w tym miejscu pytanie do pani general Anodiny (pytanie rzecz jasna retoryczne, bo wiem ze na nie nie odpowie): czy rzeczywiscie niezbedne bylo podlozenie pod owa symulacje AUTENTYCZNEGO nagrania z kabiny pilotow? Czy nie dalo sie tego zmontowac z wyswietlanymi na boku napisami? Czy dziennikarzom trzeba bylo zapodac na tacy ostatnie slowa - autentycznie wypowiadane ostatnie slowa i krzyki umierajacych ludzi?

W znakomitym skadinad filmie Juliusza Machulskiego "Szwadron" w ostatnich scenach rozmowy rosyjskich oficerow (lekarza wojskowego z porucznikiem dragonow) dowiadujemy sie ze cos takiego jak majestat smierci i przyrodzona godnosc czlowieka nie istnieja, przynajmniej dla rosjan. Dzisiejsza konferencja i dzisiejszy dzien w polskich mediach pokazuja ze jest to po czesci prawda. Przyrodzona godnosc czlowieka i majestat smierci nie istnieja. Nie tylko dla rosjan.

Przez caly dzien w serwisach informacyjnych w Polsce wyswietlano symulacje MAK-u. W kazdym polskim domu mozna bylo uslyszec ryki ginacej zalogi. Wypowiadane zza grobu komendy i wykrzykiwane przeklenstwa. To chore, gdzie tu miejsce dla majestatu smierci? Gdzie godnosc zalogi, ktorej najbardziej intymne chwile-te poprzedzajace smierc, staly sie jarmarcznym widowiskiem, tania sensacja, puszczana w przerwie miedzy reklama srajtasmy a reklama tabletek na zwieracze? Tak, wiem, dziennikarz ma dostarczyc widzowi informacje, koniecznie najbardziej szokujace takie jakie widzem wstrzasna. W pojeciu "etyka zawodowa dziennikarza" nie ma najpewniej miejsca na cien wspolczucia wzgledem przedmiotu informacji i/lub jego rodzin. To ze widz moze byc padalcem ktory ostatnie slowa zalogi sprofanuje w ramach kolejnej durnej teorii odczytujac cos miedzy slowami (np " ruscy strzelaja, strzelaja") dziennikarza juz nie obchodzi. Wazne ze zapis przykuje widza do ekranu i producent papieru albo kropel na zaparcia zaplaci. A widza przykuje, o to nie trzeba sie martwic.

Taka jest bowiem ludzka natura. Czlowiek jest ciekawy, ciekawski wrecz z natury. Chce wiedziec wiecej, jak najwiecej. A coz moze byc bardziej interesujacego od ogladania cudzego zycia? - sukces reality show to potwierdza. Wydaje sie byc to idiotyczne - ludzie siadaja do telewizorow i ogladaja jak inni robia to co oni sami  na codzien-jedza, wydalaja, kochaja sie, kloca, spia. Ale jednak, te programy bily rekordy popularnosci.

A tu mamy lepsza rzecz: ogladamy czyjas smierc. Wlasciwie jej sluchamy, wyobraznia pracuje, widzimy ciasny kokpit tupolewa, setki wskaznikow, mleko za oknem... w Big Brotherze autentycznosc gwarantowal zapis na zywo, tutaj-urzedowa pieczec. Jestesmy, jak to ujal w TVN24 Durczok, za plecami pilotow, siedzimy z nimi w kabinie. Lot z duchami, lot po smierc. Wiemy co bedzie dalej, wiemy ze oni zgina, my przezyjemy. To przyjemne, poczuc sie niesmiertelnym. Przyjemne, znac przyszlosc, przyjemne poczuc sie bogiem, choc troche. Samolocik na ekranie schodzi coraz nizej, drugi pilot spokojnie odlicza wysokosc. Nie mozemy nic poradzic, mozemy przelaczyc kanal, ale nie, dalej patrzymy jak leci. Czekamy na ten moment kiedy zrozumieja ze to koniec. Jest. Sa przeklenstwa, sa krzyki, przechodza we wrzask i w ryk. Krzycza chyba wszyscy. Potem cisza.

Tacy jestesmy. Gdyby w kabinie pilotow byla kamera z wypiekami na twarzy ogladalibysmy jak maszyna sie obraca, jak fruwaja papiery, jak grymas bolu i przerazenia wykrzywia twarze zalogi, jak przeciazenie wyrywa fotele, jak pekaja szyby, jak bloto wpada do srodka, jak miazdzy sie blacha, jak bryzga krew... Powtarzam, tacy jestesmy, to nasza okrutna ciekawosc. Ciekawosc ktora pozera wszystko co sie da.  

Kapitan Protasiuk i jego zaloga nie zasluzyli na bycie jej ofiarami.

MAK i dziennikarze mogli to przewidziec.

spacemarine
O mnie spacemarine

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura