spacemarine spacemarine
281
BLOG

Z zycia Sil Zbrojnych RP - odcinek I

spacemarine spacemarine Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Gdy Polak słyszy słowo „armia”, to co staje mu przed oczami? Jakie obrazy widzi? Dumnie powiewające na wietrze chorągwie husarskie, bohaterów Westerplatte, Monte Cassino, Warszawy? Na dumnych żołnierzy Rzeczypospolitej patrzą kolejne pokolenia bohaterów, jeśli akurat nie zwycięskich to szaleńczo walecznych. Dzisiejsze wojsko to spadkobiercy bojowników o Wolność i Niepodległość, którzy zawsze dzielnie i odważnie bronili jej suwerenności, niepodległości i granic.

 

Drzwi hangaru otwierają się skrzypiąc okrutnie. Młody żołnierz, z przewieszonym przez ramie karabinem przytrzymuje je cegłą. W środku stoi, uruchomiona już wielka ciężarówka z przeciwlotnicza wyrzutnią na pace. Za kierownicą siedzi drugi, trochę starszy żołnierz. Przed garażem, na wyłożonym betonowymi płytami placu stoi sierżant, młody żołnierz podbiega do niego. Ciężarówka powoli wyjeżdża z garażu.

Sierżant do młodego:

-no młody, kieruj go, uczyli cię znaków!

-po co? Przecież wie jak jechać - odpowiada żołnierz.

Sierżant patrzy mu przez chwilę w oczy, po czym macha ręką, zapala papierosa i patrzy na zegarek. Do poligonu jedzie się dwie godziny, nie trzeba się spieszyć, bo amunicja i tak dojedzie później, bo w składzie zepsuła się ciężarówka i jedna musi obrócić dwa razy. Kiedyś jechało się szybciej, ale pociągiem, a teraz się nie da, bo piec lat temu ktoś ukradł tory na bocznicy. Ale i kiedyś jednostka była większa, bo była cala kompania, kompanie przeniesiono, ale wojsko w miasteczku musiało zostać żeby być bliżej ludzi, wiec zostawili ich pluton z trzema wyrzutniami.

Ciężarówka wyjeżdża na plac.

-w prawo, w prawo kur…!- Krzyczy sierżant.

Żołnierz za kierownicą kiwa głową, samochód smrodzi, charczy i zdycha. Kierowca ponownie zapala, ale przy wrzucaniu biegu cos skrzypi, gwiżdże, kaszle. Wojak wychyla się z okna:

-nie chce jechać wodzu!

Sierżant patrzy przez chwile na ciężarówkę z wyrzutnia i mówi do stojącego obok Młodego:

-po szefa leć.

Żołnierz oddala się, po chwili powraca jednak w towarzystwie grubego, wąsatego oficera w berecie. W tym czasie kierowca próbuje raz za razem wrzucić bieg. Bez skutku.

-jechać nie chce panie poruczniku-oznajmia sierżant wąsaczowi.

Oficer podchodzi do ciężarówki, każe zgasić kierowcy silnik, zagląda pod spód ciężarówki, wsiada, dłubie cos przy dzwigni biegów. Wysiada i oznajmia sierżantowi:

-sprzęgło. Z trójki się weźmie. Otwórzcie i zawołajcie chudego.

Sierżant rozdziela rozkazy. Młody biegnie gdzieś za koszary, tam gdzie obok starej kuchni polowej, zalanego bunkra przeciwlotniczego i nieczynnej latryny wznosi się nowa kaplica z pustaków. Po chwili wraca z żołnierzem w okularach i brudnym podkoszulku.

- głośnik księdzu naprawić miałem, czego? – Pyta okularnik.

-sprzęgło się zjebalo. Z trojki trzeba wziąć. Na kanał trzeba go przepchnąć – oficer wskazuje wypełnione błotem koryto, do którego wiodą schody.

Żołnierze zaczynają pchać ciężarówkę, oficer jedna ręką kontroluje jej kurs. Wreszcie wyrzutnia wjeżdża na kanał. Żołnierze idą pod garaż z wymalowana białą farba cyfra „3”.

-otwierać! - Rozkazuje oficer. Młody podbiega pod bramę, patrzy przez chwile na otwarta kłódkę, zrywa łańcuch i uchyla drzwi. Oczom wojskowych ukazuje się ciężarówka dość podobna do tej stojącej na kanale. Różni się głównie tym, że pokryta jest pajęczynami, ma wybite okno oraz opony wrośnięte w beton. Wyrzutnia na pace jest cala zakurzona.

Zaczyna się krzątanina, oficer z okularnikiem to kładą się pod ciężarówkę, to wstają, Młody biega tam i z powrotem przynosząc różne narzędzia. Starszy żołnierz i sierżant patrzą się na wszystko paląc papierosy. Wreszcie poszukiwana część znajduje się w rękach wojskowych. Grupa powraca w okolice kanału, Młody zostaje i zamyka garaż. Nie może znaleźć kłódki, po chwili zastanowienia wiąże łańcuch gwoździem. Dobiega do pozostałych. Oficer i okularnik brodzą pod samochodem po kolana w błocie. W powietrzu latają przekleństwa, sierżant i starszy pala papierosy. Młody siedzi na ziemi i pisze esemesy. Mijają chwile, wreszcie oficer wsiada do szoferki i zapala silnik. Bieg wchodzi gładko. Okularnik wychodzi z kanału i bez słowa odchodzi do koszar.

-chodzi jak ta lala. Dobra, spierdalać mi stąd! - Rozkazuje oficer, po czym wysiada z szoferki, i prosto przez biuro przepustek idzie do domu się umyć i przebrać.

Sierżant patrzy za nim przez chwile, po czym zerka na zegarek. Godzina w plecy. Idealnie, będziemy na czas, nie będzie trzeba czekać na amunicje.

Padają rozkazy, Młody i starszy żołnierz pąkują się do ciężarówki, wcześniej owijając wyrzutnię zieloną szmatą. Procedury. Tajemnica wojskowa. Sierżant idzie za róg koszar. Wsiada do nowego, otrzymanego w ramach modernizacji uzbrojenia honkera. Włącza radio, żółtego koguta na dachu. Rusza przodem, za nim toczy się ciężarówka. Pan Mietek, ochroniarz, podnosząc szlaban macha przyjaźnie. Kolumna wojskowa rusza na ćwiczenia.

 

spacemarine
O mnie spacemarine

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości