Staszek Wicher Staszek Wicher
1143
BLOG

STOSUNKI POLSKO-LITEWSKIE: TRUDNY MAJ

Staszek Wicher Staszek Wicher Polityka Obserwuj notkę 5

Tegoroczny maj w stosunkach polsko-litewskich był miesiącem bardzo chaotycznym. Może się wydawać, że żyjące w separacji Warszawa i Wilno przechodziły trudne procesy rozwodowe, raz puszczając do siebie oko, raz potęgując konflikt. Bezapelacyjnie jednak to bardzo pewne siebie Wilno podjudzało zdezorientowaną Warszawę. Zobaczmy w skrócie, jak bałaganiarski czas przechodził ten trudny związek.

6 maja litewski portal internetowy delfi.lt doniósł, że Tadeusz Mazowiecki był całkowicie zaskoczony i zdumiony pogorszeniem się wzajemnych stosunków dyplomatycznych. Były premier stwierdził tego dnia w Sejnach, że nie ma żadnych powodów by erozja relacji była tak destrukcyjna, a psujące się kontakty uznał za „jakiś absurd”.

Kilka dni później doszło do spotkania polsko-litewskiej komisji ds. trudnych w Białowieży.

- Podczas posiedzenia, tym razem, nie doszło do ostrej wymiany zdań. W odróżnieniu od wcześniejszych spotkań, było więcej optymizmu, mniej negowania – powiedział na konferencji prasowej w Wilnie poseł Jonas Liesys, podsumowując spotkanie. Polityk był bardzo zadowolony z faktu, że podjęto wiele trudnych tematów i szukano rozwiązania istotnych problemów – on sam widzi teraz „światełko na końcu tunelu”. Stwierdził też, co może z polskiej perspektywy nie brzmieć zbyt stosownie, że fantastyczną dla wzajemnych relacji wiadomością jest deklaracja polskich delegatów, iż poświęcą dużo więcej wysiłków kwestii oświaty litewskiej mniejszości w Polsce: strona polska gwarantowała, że wydane zostaną podręczniki dla szkół litewskich w Polsce. - To jest dobra wiadomość. Mówi się też o możliwości zwiększenia finansowania litewskich szkół. W obliczu zeszłorocznej ustawy oświatowej, ograniczającej polskie szkolnictwo na Litwie, tego typu wypowiedzi to nic innego jak radosne rozprawianie o sznurze w domu wisielca.

Mniej optymistyczne refleksje miała strona polska. Posłanka Urszula Augustyn (PO), współprzewodnicząca zespołu ds. trudnych i wiceprzewodnicząca zgromadzenia parlamentarnego Polski i Litwy, powiedziała PAP, że Nie ma żadnego przełomu, nie ma żadnej sytuacji, w której można by powiedzieć — od jutra wszystko się polepszy albo przynajmniej coś.

Polscy parlamentarzyści w komunikacie wydanym na zakończenie obrad białowieskich byli podobnego zdania:

„Członkowie polskiej delegacji do komisji (…) wyrażają żal, że katalog kwestii spornych nie uległ zmniejszeniu, a posunięcia litewskich władz dopisują kolejne pozycje do spraw dzielących nasze państwa. Ubolewają nad działaniami rządu Republiki Litewskiej ograniczającymi działania polskiej oświaty na Litwie. Kroki te utrudniają rozpoczęcie tak potrzebnego procesu naprawy naszych stosunków”. Podkreślili też brak jakichkolwiek postępów w realizacji postanowień Traktatu polsko-litewskiego o przyjaznych stosunkach i współpracy dobrosąsiedzkiej. Co istotne, zaznaczyli, że poprawa relacji musi być wynikiem woli zarówno strony polskiej, jak i litewskiej.

Samo spotkanie było niejako sukcesem, gdyż ostatnie posiedzenie Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Poselskiego miało miejsce przed trzema laty w Wilnie. Obie strony cieszyły się z tego, że udało się spotkać i niedoszło do takich scysji jakie miały miejsce w litewskiej stolicy.

Dosłownie w chwilę później prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė bezpośrednio przed szczytem NATO, na spotkaniu z Litwinami mieszkającymi w USA, zarzuciła polskim politykom, że ci zdecydowali się wybrać Rosję na sojusznika i przyjaciela, poświęcając Litwę na ołtarzu geopolityki. Grybauskaitė żaliła się, że nie widzi najmniejszych szans na poprawę stosunków międzynarodowych na linii Warszawa-Wilno, bowiem polscy politycy czekają na jesienne wybory parlamentarne na Litwie i mają nadzieję, że będą one korzystne dla polskiej mniejszości narodowej na Litwie. Geopolityczna donkiszoteria? Być może, ale prezydent Komorowski (po raz kolejny postawiony w takiej sytuacji – w kwietniu prezydent Litwy nie stawiła się na spotkanie państw regionu w Warszawie) zostawił sprawę bez komentarza, być może obawiając się otwartego konfliktu w Chicago. Inaczej minister spraw zagranicznych: Sikorski nie mógł sobie wyobrazić takiego stanowiska Litwy w chwili, gdy polscy piloci patrolują i strzegą nieba nad Litwą.

 

 

Litewski dziennik Lietuvos Rytas opisał deklarację Grybauskaitė jako “niedyplomatyczną” i wyraził nadzieję, że stanowisko pani prezydent nie wpłynie aż tak negatywnie na litewską politykę zagraniczną. W ogóle litewska prasa po raz kolejny (po wspomnianej absencji w Warszawie) ubolewała z powodu fatalnej polityki zagranicznej Grybauskaitė.

Aktualne zatem pozostają trzy poważne szkody polityki zagranicznej prezydent Litwy, które wymieniał w kwietniu litewski The Lithuanian Tribune:

  1. Prezydent po raz kolejny podaje w wątpliwość intencje polskiego stanowiska w zakresie art. 5 Traktatu (wspólna obrona), jednocześnie kwestionując wiarygodność NATO jako sojuszu obronnego. Będzie jej to wypominane pewnie nieraz przy podejmowaniu decyzji na szczytach Sojuszu.
  2. Prezydent pokazuje, że Litwa nie jest skłonna do rozwiązywania swoich sporów z sojusznikami w drodze cywilizowanych negocjacji - wybiera raczej taktykę przedszkola: jeżeli tak, to już więcej się z tobą nie bawię. Zachodzi obawa, że coraz mniej przywódców państw świata będzie rozmawiało z Grybauskaite o poważnych sprawach. Po odrzuceniu zaproszenia do Pragi w czasie wizyty Baracka Obamy, ujrzała jak drzwi Waszyngtonu się przed nią zamykają. Teraz takich drzwi będzie jeszcze więcej.
  3. W końcu pani prezydent pogłębiła przepaść jaka dzieli Litwę od Polski. Wilno odczuje skutki zbliżenia Polski, Łotwy i Estonii z pominięciem Litwy.

 

 

Tymczasem w Katowicach na EEC jednym z ważniejszych tematów było połączenie energetyczne LitPolLink-2. Jerzy Buzek optymistycznie wyraził się o projekcie, podkreślając twarde stanowisko Unii Europejskiej w sprawie zakończenia energetycznej izolacji krajów bałtyckich i ich lepszego zintegrowania infrastrukturalnego z resztą Unii. Którędy? Oczywiście przez Polskę. Litewski minister energetyki Arvydas Sekmokas potwierdził, że LitPolLink-2 jest rewelacyjnym przykładem kooperacji polsko-litewskiej.

W tle niesłabnące nawoływania polskiej mniejszości na Litwie o pomoc, narzekania na ustawę oświatową, walka o polskie nazwy ulic i pisownię nazwisk.

Nie da się zaprzeczyć, że w relacjach polsko-litewskich panuje chaos, a miesiąc maj był tego chaosu kwintesencją. Poczucie bałaganu potęgują wykluczające się stanowiska: Mazowiecki mówi, że nie ma powodów, by stosunki się pogorszyły, Augustyn, że nie ma widoków na poprawę, Liesys widzi światełko w tunelu, Grybauskaite wyraża pogląd, że jesteśmy przyjacielem Putina, Komorowski nie wie, co powiedzieć, a Sikorski wskazuje na polskich pilotów nad Litwą. Jednocześnie litewska prezydent nie przyjeżdża w kwietniu do Warszawy, a prace nad LitPolLink-2 są potwierdzeniem doskonałej współpracy.

Brak porządku wciąż uniemożliwia zawiązanie faktycznego sojuszu i jest obustronnie niekorzystny. Polska bezapelacyjnie traci wizerunkowo – dyskryminacja polskiej mniejszości na Litwie przez litewski rząd, przy dofinansowaniu litewskiej mniejszości w Polsce przez polskich polityków nie może wpłynąć pozytywnie na obraz Polski. Litwini widzą, na jak wiele mogą sobie pozwolić, by nie niosło to za sobą zagrożenia międzynarodową kompromitacją lub realnymi sankcjami z którejkolwiek strony. Podważa się również ideę budowania pozycji lidera regionu przez Polskę, choć niektórzy litewscy obserwatorzy nie kryją zdania, że Polska spełnia wszystkie kryteria umożliwiające pełnienie takiej roli (powołują się na polski wzrost gospodarczy i wpływową rolę Polski w UE i NATO).

Z drugiej strony traci Litwa. W roku 2009 nowo-zaprzysiężony rząd Kubiliusa uznał za strategicznych partnerów polityki zagranicznej USA i Polskę (oraz Łotwę i Estonię). Priorytety się zmieniły, a standardem stał się format NB8 (Nordic-Baltic Eight), w którym Litwini widzą siebie w decydującej osi bałtyckiej ze Szwecją. Szwecja godzi się na bycie patronką Litwy, przy demonstracyjnym odwracaniu się tej ostatniej od Europy Środkowowschodniej. Państwa bałtyckie zapraszane są do istniejących już projektów skandynawskich, lecz to polskie samoloty strzegą przestrzeni powietrznej Litwy, a budowanie infrastrukturalnego połączenia z resztą kontynentu wymaga dobrych kontaktów z Polską. Brak wdzięczności i ostentacyjna polityka (Nie potrzebujemy starszego brata – minister spraw zagranicznych A. Azubalis) także nie wpływają korzystnie na wizerunek małej, buńczucznej i niewdzięcznej Litwy.

Nic jednak nie wskazuje na poprawę sytuacji. Impas będzie trwał, mimo obopólnych strat. W litewskich środowiskach ugodowych panuje przekonanie, że trwająca dyplomatyczna wojna niesie za sobą ryzyko osłabienia realizacji planu tarczy antyrakietowej, a tym samym osłabienia NATO. W takim wypadku interweniować powinny Stany Zjednoczone, którym powinno zależeć na spokojnej i stabilnej sytuacji w Europie Środkowowschodniej. Środowiska te obawiają się, że mogło by to spowodować regionalny podział Paktu, a zakładając taki scenariusz Waszyngton musiałby przyjąć stronę ważniejszej z bardzo wielu powodów Polski – Litwini obawiają się, że oznaczałoby to zepchnięcie Litwy na dalszy plan, a w rezultacie wepchnięcie jej w łapy Moskwy.

Sama Moskwa ma realne narzędzia do rozgrywania tego obszaru. Oczywistych wpływów esencją jest zmilitaryzowany Obwód Kaliningradzki, który odbiera dobry i spokojny sen dowódcom NATO. Konflikt litewsko-polski jest wodą na młyn putinowskiej geopolityki, a tymczasem zbliżenie rosyjsko-białoruskie wydaje się nieistotne dla litewskich polityków.

Litwa nie może pozwolić sobie na palenie za sobą mostów – jej relatywnie niskie znaczenie międzynarodowe nakazuje mądrze rozgrywać trudną sytuację geopolityczną. Być może w Litwinach obudziła się nagle skandynawska świadomość, ale to nie oznacza, że trzeba się teraz demonstracyjnie odwracać od swojego tradycyjnego regionu i naturalnego sprzymierzeńca. Jednym z najważniejszych powodów takiego kształtu litewskiej polityki zagranicznej, jest wewnętrzna polityka historyczna. Animozje historyczne są dla Litwinów klapą na oczach, uniemożliwiającą dobre rozeznanie terenu i patrzenie w przyszłość. Póki wileński establishment nie pogodzi się z historią, póty niemożliwe będą prawidłowe stosunki z Rzeczpospolitą Polską.

Ps. 26 maja w Wilnie, w ramach VII Turnieju Państw Bałtyckich w Piłce Nożnej, reprezentacja polskiego MSZ zajęła II miejsce i otrzymała puchar i medale z rąk wiceminister spraw zagranicznych LitwyAsty Skaisgirytė Liauškienė. Polscy dyplomaci pokonali litewskich 4:1.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka