Materia, nad którą przed chwilą pracowali posłowie i posłanki z sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka była tak rozległa, że mimo morderczego tempa, jakie sobie narzucili, nie byli w stanie szybko zakończyć obrad. 3,30 w nocy to jakaś diabelska godzina, nic więc dziwnego, że niektórzy posłowie partii rządzącej nie dali rady.
Jaka wścibska i pozbawiona empatii reporterka wrażej TVN zapytała posła Asta o co chodził w poprawce pani Pawłowicz, za którą głosował. Biedny poseł, wyczerpany wielogodzinnymi bojami z niezwykle skomplikowaną materią prawną, zebrał się w sobie i pełen szacunku dla przedstawiciela czwartej władzy, resztkami sił udzielił odpowiedzi (cytaty pochodzą z resortowej GW):
- Trudno jest mi w tej chwili powiedzieć. Myślę, że bardziej trzeba by z panią profesor porozmawiać - odpowiedział.
- Ale głosował pan za tą poprawką i nie wie pan, za czym pan głosował?- dopytywała dziennikarka.
- Ale oczywiście, że tak. Głosowałem za poprawkami, które zgłaszaliśmy jako klub. Natomiast w tej chwili rzeczywiście jesteśmy parę godzin po zamknięciu prac komisji, więc trudno mi się do wszystkich poprawek ustosunkować- stwierdził Ast.
Na uwagę, że może gdyby nie narzucono takiego tempa prac, łatwiej byłoby się zapoznać z założeniami projektu, Ast odparł: - Znałem wszystkie poprawki, z pełnym przekonaniem nad nimi głosowałem i zaręczam, że projekt, który wypracowaliśmy, jest projektem kompromisowym, projektem, który po prostu z jednej strony jest krokiem do tyłu, a z drugiej strony - rozwiąże problem Trybunału.
Dla mnie poseł Ast to heros. Jeden z tych niezwykłych umysłów, które podziwiam za lotność i niepodległość myśli. W moją pamięć wryła się szczególnie jedna sytuacja, w której pan poseł uczestniczył:
Trzeba przyznać, że skauci PiS wykonują świetną robotę, znaleźć tak znakomitego prawego obrońcę, po prostu szacun.