Już - już miałem nadzieję, że dobry Pan Bog zesłał na p. Gretkowską natchnienie, by pierwszy raz w życiu błysnęła intelektualnym żartem... a tu mnie z błędu wyprowadza p.
Kazimiera Szczuka. W głosie, jaki zabrała pod swoim wpisem stoi jak wół: "na szczęście wkurzenie polskich kobiet zbliża nas do utworzenia masy krytycznej. Według prof. Fuszary ( i innych socjologów) musi to być ok. jednej trzeciej spoołeczności."
Wychodzi na to, że feministki wzięły autopromocyjną hecę Gretkowskiej serio, i teraz zaczytują się w socjologach, w przerwach biegając na wagę i wyglądając osiągnięcia masy krytycznej :D
Niezachwiana wiara p. Szczuki w mądrość socjologów rzuciła mnie na kolana, umiejętność logicznego myślenia - mniej. Skoro żadna z miłościwie nam panujących opcji politycznych, zakorzenionych w narodzie od lat, po uwzględnieniu frekwencji wyborczej - nie osiągnęła progu 25% poparcia - jak feministki chcą przekroczyć owe magiczne 33%? Zwłaszcza jeśli sztandarowymi postaciami nowego ruchu mają być wielołechtaczkowe
wybryki natury :D A czas goni, osobniki żeńskie starsze tylko
o kilka lat od pp Szczuki i Gretkowskiej, po przejściu menopauzy - wpadają w delikatne jak moher objęcia Ojca Dyrektora :D
Przedwojenny generał (znam różne wersje, z różnymi nazwiskami, stanowiskami i liczebnikami) miał oznajmić: W Polsce nie będzie dobrze, dopóki nie rozstrzela się 100 000 złodziei! Na pytanie kogoś mniej radykalnego: a co zrobić, jak się tylu nie znajdzie? - odparł z niezmąconym spokojem: To się dobierze z
uczciwych! Cóż więc zrobią feministki gdy się zorientują, że do magicznej 1/3 brakuje im 32.99%? Zaczną dobierać z uczciwych? Czas zafundować sobie jakiś plan kanałów, jak się zaczną uliczne łapanki w celu zapewnienia feministkom masy krytycznej - będzie jak znalazł :D