Ja, Stańczyk Ja, Stańczyk
90
BLOG

Szopka24

Ja, Stańczyk Ja, Stańczyk Polityka Obserwuj notkę 17

czyli co by było, gdyby "Salon" miał relacjonować wigilijną szopkę wystawianą przez polski Sejm.

Od rana pod sejmem koczują dziennikarze. Lajfuje zaspany (wszak sowa) Krzysztof Leski z plikiem kartek w ręku, w przerwach między wejściami dociekając, ile % PKB pochłonęło wystawienie żłobu oraz podpatrując u scenografów nowe pomysły na urządzenie kuchni. Eliza Michalik poirytowana tak, że w powietrzu czuć ozon, stara się przesłonić cały świat Pawłowi Wrońskiemu, by nikt z "Wyborczej" nie podpiął się do materiału, który opisała już rok temu. Sam zaś Wroński promuje zmianę podtytułu partii "Demokraci PL" z "partyjka kanapowa" na "partia salonowa", co Thomas Urban w pośpiechu tłumaczy jako "partyjka salonowca". Z boku Rafał Ziemkiewicz miota się między Michnikiem a Rydzykiem szukając Ewy M., by ją uratować przed zakonnicą czy też wstąpieniem do zakonu. Pod pachą trzyma dyskretnie swoją nową książkę, bacząc by nie zasłonić tytułu. Maciej Rybiński zwołuje konferencję prasową by wytłumaczyć że w trakcie pisania felietonów być może popija, ale na pewno nie bierze. Igor Janke stara się utrzymać w geometrycznym środku tłumu, a jego urocza żona, Bogna, przeprowadza wśród zgromadzonych błyskawiczną ankietę: "Kto był większym zbrodniarzem: Jaruzelski czy Herod". Tomasz Sakiewicz promuje kolejny numer "Gazety Polskiej" twierdząc, że opublikuje lojalkę i testy DNA Ducha Świętego. Jarosław Lipszyc, niepomny złośliwych komentarzy po felietonie o dużym problemie z małą wtyczką ubolewa, że ubrania Mędrców nie są zestandaryzowane, powołując się na przykład Chin i Korei Północnej. W tłumie Kazimiera Szczuka flekuje reportera który zadał jej pytanie czy naprawdę wierzy, że Jezus była kobietą. Przez chwilę chcą popłynąć razem z Jarosławem Lipszycem w stronę wolności w walce o prawa do małżeństw i adopcji robotów, ale pomysł szybko upada z powodu różnicy zdań na żeńską wersję słowa "robot" (K.S. forsuje wersję "robotka" lub "robotnica"). Między zgromadzonymi przechadza się Łukasz Warzecha, mrucząc pod nosem: "No i co z tego, że pisuję dla "Faktu", za to na moim blogu - JA RZĄDZĘ!". W końcu pyta Jana Pospieszalskiego: "Jest super, więc o co mi chodzi?", na co ten odpowiada: "Chcesz o tym porozmawiać? Warto!". Z boku - grupka kibiców pod przewodnictwem RRK i transparentem "Królewskie Miasto Stołeczne Kraków łamie się opłatkiem z warszawką". Galba rozstrzyga z eMeSem prawym sierpowym spór o "lewego sierpowego" w podtytule bloga, na oczach przechodzącej akurat czterogwiazdkowej Kasi Pawlak. Stańczyk miast obserwować wydarzenia wpatruje się z zachwytem w krzywe zwierciadło, a Futrzak siedzi i zawija...

W Sejmie trwa zaś ostra debata o podział ról. Największa batalia toczy się o fuchę Dzieciątka, jako że jest najbardziej w żłobie i w dodatku ma zostać królem Polski. Swoją kandydaturę wysuwa Stefan Niesiołowski, ale szybko ją wycofuje, jako że Dzieciątko przez całe przedstawienie nic nie mówi, więc tym bardziej nie może krytykować PiS-u. Jan Maria Rokita zgłasza akces do roli Matki z racji imienia, ale Donald Tusk tłumaczy mu, że ze względu na nazwisko i zachowanie może najwyżej zostać szefem Szopki Cieni. Kandydatura posła "Samoobrony" na Ojca zostaje uwarunkowana odpowiednimi wynikami testu DNA. Przez chwilę robią szum
Prezydent i Premier (lub odwrotnie), lecz wnet ulatniają się wraz z pokaźnym srebrnym elementem dekoracji. Wojciech Olejniczak widziałby się w roli Dziadka Mroza (nie mylić ze Św. Mikołajem) z workiem prezentów, ale LPR ripostuje, że w szopce jak świat światem nie występował żaden czerwony, a becikowe już załatwiły Liga do spółki z PO. W zamęcie okazuje się, że część ról obiecał mieszkańcom Włoszczowej Przemysław Gosiewski. Renata Beger oświadcza, że może być Osiołkiem, bo przecież one lubią owies, zresztą miała już zdjęcia próbne. Przedstawia również tysiące podpisów ludzi, którzy popierająi jej kandydaturę, w tym Kofana Annana. Wydaje się w końcu, skąd wzięła się opalenizna Andrzeja Leppera - na jakimś odpustowym obrazku widział, że mędrcy byli mulatami. By zademonstrować swój kunszt aktorski płacze podczas lektury "Zemsty". Anna Fotyga w imieniu PiS-u, by uniknąć nieporozumień z Izraelem i jego sojusznikami akcentuje żydowskie pochodzenie Dzieciątka; jako że to stanowisko PiS-u - zostaje natychmiast wyśmiane i podważone przez PO. W końcu Bronisław Komorowski ogłasza, że klub poprze tę wersję jeśli działacze PiS-u obiecają że rozwiążą Sejm i nie będą kandydować w następnych wyborach. Propozycja wywołuje tak powszechną wesołość, że z roli wypada nawet Andrzej Lepper. Wojciech Wierzejski z grupka przybocznych chce brać udział w pozdrawianiu Dzieciątka w blasku pochodni, ale jako że warunkiem są opuszczone ręce - idzie z gwardią zamawiać piwo. Roman Giertych powołując się na autorytety naukowe próbuje przemycić do scenariusza wzmiankę o arystokratycznym pochodzeniu Turonia od Smoka Wawelskiego. Hanna Gronkiewicz-Waltz proponuje, by role rozlosowała jakaś sierotka. Z loterii na miejsce Dzieciątka ma być wyłączony tylko Roman Giertych, jako że nogi wystające na metr ze żłóbka powodowałyby niezamierzone efekty dramatyczne.

W ogólnym rozgardiaszu i tumulcie - jednak jakoś udaje się wszystkim dojść do porozumienia. W miarę zbliżania się północy nastrój staje się coraz bardziej świąteczny, rozpoczyna się bratanie władzy z plebsem i dziennikarzami oraz zbiorowe śpiewy. Kolędy miksuje Robert "Kojak" Leszczyński, budząc powszechną sensację swoją nową fryzurą. Redaktor Jerzy Jachowicz stwierdziwszy, że poseł Cymański potrafi zdążyć o trzy długości przed każdym akompaniamentem - wycofuje się na pozycję obserwatora. Krzysztof Leski musi sprawdzać areometrem stężenie każdego (swojego!) drinka, gdyż pani K. niebacznie próbowała ustnie pipetować czokolikier i teraz stanowi jedność z pipeta. Zapytany dlaczego ogranicza się do niskoalkoholowych oznajmia z przymrużeniem oka, że wróżka mu powiedziała, iż Samoobrona osiągnie w następnych wyborach taki wynik procentowy jak moc jego drinków.

Dokładnie o 24:00 pani K. klika co trzeba, wszyscy padają sobie w objęcia z chrzęstem łamanych opłatków (a tu i ówdzie - kości) i przemawiają ludzkim głosem. Nawet osiołek, zresztą tylko po to, by natychmiast oskarżyć o molestowanie seksualne kilku działaczy Samoobrony.

Wesołych, ciepłych i pogodnych Świąt :)

 

P.S.

Przy sporządzaniu tego tekstu czerpałem pełnymi garściami z twórczości salonowych autorów - mam nadzieję, że wybaczą :)

Stańczyk jaki jest - każdy widzi :) Alternatywne archiwum postów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka