Ja, Stańczyk Ja, Stańczyk
101
BLOG

Dzwon(ek) Stańczyka

Ja, Stańczyk Ja, Stańczyk Polityka Obserwuj notkę 26
Po podsumowaniu bilansu zysków (kilogramy żywej wagi) i strat (nieco włosów) oraz postanowień noworocznych sprzed roku (przesunięte do kategorii pobożnego sci-fi) postanowiłem zrobić rachunek sumienia od 3 grudnia, czyli od pierwszego dnia mojej bytności w Salonie. I tak - niezapomniane wrażenie na mnie wywarli:

venissa
- zatarciem różnicy między psychiatrą a jego pacjentem,
RRK - zatarciem różnicy między sobą a Venissą,
Łukasz Warzecha - zatarciem różnicy między tabloidem i Faktem oraz różnicy między samym sobą a czarnoskórym bohaterem jednej z powieści Sienkiewicza,
Eliza Michalik - zatarciem różnicy między wyrazistym publicystą a kobietą z ZNP,
Bogna Janke - pokazaniem (doprawdy, niewielkiej) różnicy między lwicą karmiącą młode a stanowczym administratorem Salonu24,
Artur Nicpoń - twórczym rozwinięciem pomysłu Azteca z tagami (co prawda ten sam Nicpoń wisi mi trzy foliowe woreczki, po jednym za każdą posłankę :D),
Maciej Rybiński - tym i innymi felietonami,
Krzysztof Leski - rzetelnym warsztatem, który sprawia iż jego strona jest polecana przez blogowiczów różnych opcji politycznych, wyznań, płci i maści,
Bogna i Igor Janke zusammen - stworzeniem Salonu24,
Futrzak i Fredro - tym, że powstrzymali się przed założeniem bloga mimo że mają dużo ciekawego do powiedzenia,
Paweł Wroński - bo nie powstrzymał się przed tym, przed czym powstrzymali się Futrzak i Fredro, mając jednak zupełnie przeciwstawne motywy,
Kazimiera Szczuka - tym, że mimo iż popełniła ten sam błąd co Paweł Wroński - od dawna nic nie donosiła,
Hazelhard - błyskotliwą teorią o atakach personalnych i wprost proporcjonalnym związku grubości teczki w IPN-ie i fachowości (wreszcie będzie Nobel?),
Rafał Ziemkiewicz - zdolnością do promowania swojej książki nawet podczas filozoficznych rozważań nad karpiem po żydowsku
Martin Ehl - uroczym (NAPRAWDĘ!) slangiem, pomimo którego da się czytać i zrozumieć jego felietony
Stvorek - swoimi zielonymi czułkami i podróżami w czasie
Moje krzywe zwierciadło - tym co w nim rok w rok przeglądając się widzę :D

Pierwotnie chciałem wręczyć swoją prywatną nagrodę - Dzwon (dzwonek? czapka?) Stańczyka, ale po głębokim (a jakże!) namyśle i sporządzeniu listy nominacji przypomniałem sobie, że Parys miał jedno jabłko do podziału na trzy tylko boginie, a i tak zrobił się niezły b...ałagan, pozostanę więc przy tej liście. Może da się jednak podrzucić zbuka komu innemu i namówić na ustanowienie Grand Prix Salonu - państwa Janke? Wreszcie RAZ miałby dopieszczoną dumę w przypadku nominacji bądź też prawdziwy powód do wyrzekania, że Salon go olewa - w przeciwnym :D

Wrażeń, zarówno pozytywnych jak i tych innych, miałem znacznie więcej. Nie mogę jednak teraz wymienić wszystkich, gdyż muszę jeszcze spisać testament. Nie jest wykluczone, że to mój ostatni salonowy wpis, jako że w windzie widziałem sąsiadów z naręczem rac (które kalibrem i wyglądem dziwnie przypominały panzerfausty) i nie wróżącymi dobrze błyskami w zamglonych już z lekka oczach; gdybym w przyszłym roku zamilkł - proszę mnie nie reanimować.
Ha! Tak jakby ktokolwiek miał na to ochotę :D

Niezależnie od powyższych złośliwości czy uśmiechów - wszystkim piszącym i czytającym bywalcom Salonu życzę w nadchodzącym roku wiele szczęścia oraz dopaminy w co najmniej takich ilościach, jak w odchodzącym roku mieli testosteronu i adrenaliny :)


Stańczyk jaki jest - każdy widzi :) Alternatywne archiwum postów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka