stawoj stawoj
254
BLOG

Murzyn i inne wulgaryzmy

stawoj stawoj Polityka Obserwuj notkę 0

 Kolejnym bohaterem "taśm" jest Radek z Chobielina. Faktem jest, że co najmniej kilka rzeczy jakie powiedział budzą kontrowersje i jako takie zostały już chyba wszechstronnie omówione. Warto jednak zwrócić uwagę na drobiazg, który został obśmiany nieco bezmyślnie, mianowicie na słynną już "murzyńskość". Bo w gruncie rzeczy, co złego w tym, że tak właśnie opisał jedną z cech przypisawszy ją naszemu narodowi? Murzyn to murzyn - człowiek rasy czarnej. Nic w tym obraźliwego, słowo powszechnie używane. Może ono mieć co prawda także znaczenie nieco inne: potocznie murzynem określa się osobę, która wykonuje pracę za kogoś, lub jest zmuszana do ciężkiej pracy. I jak wynika z kontekstu rozmowy z ex-ministrem Vincentem to miał myśli nasz Pierwszy Dyplomata.

A jeśli tak, to co w tym złego? Czy aby nie jest tak, że niezauważenie zostaliśmy skażeni polityczną poprawnością do tego stopnia, że samo słowo "murzyn", wywołuje w nas odruch sprzeciwu, jakby to było zgoła bluźnierstwo? Można deliberować nad tym, czy Polacy ową "murzyńskość" w sobie mają czy nie, ale samo określenie jest całkiem poprawnie użyte. A umiejętność posługiwania się językiem polskim wcale normą wśród przedstawicieli polskiej klasy politycznej nie jest. Jest nią niestety zupełnie coś innego, a mianowicie bluzgi i wulgaryzmy rzucane na lewo i prawo.

I tu natrafiamy na ciekawostkę. Otóż być może coś mi umknęło, ale starając się obserwować wydarzenia ostatnich dni uważnie, stwierdzam, że akurat do tego wątku nawet najbardziej zagorzali przedstawiciele opozycji raczej się nie odnoszą. I słusznie, gdyż kłopot polega na tym, że w taki sposób wyrażają swoje światłe myśli prawie wszyscy politycy. Od lewa do prawa można by pewnie zliczyć na palcach jednej ręki tych, którzy przekleństw unikają. I dlatego nikt z opozycji nie jest skory by jako pierwszy rzucać kamieniem. Ot nie tak dawno ten sam tygodnik nagrał młode gwiazdy PiS porównujące jakże barwnym językiem swoje przyrodzenia. A tu proszę - prezes NBP równie barwnie porównuje przyrodzenie byłego wicepremiera. Ale w konkursie na wulgaryzmy wszystkie kluby parlamentarne mogłyby wystawić niezłą reprezentację. Brać dziennikarska także nie jest tu bez winy.

W skali całej afery powyższy wątek ma znaczenie absolutnie marginalne, choć mam wrażenie, że to właśnie słownictwo bulwersuje największe rzesze wyborców, którzy nie mają wielkiej ochoty wnikać w to, jaką nowelizację zmiany ustawy o NBP przygotował rząd i jaki to ma wpływ na polską gospodarkę. A to oznacza, że to nie polityczne deale być może obalą ten rząd, lecz ch*j, d*pa i kamieni kupa. I inne wulgaryzmy. A jeśli tak, to jest szansa, że następny rząd bardziej będzie dbał o polszczyznę...

stawoj
O mnie stawoj

Niesforny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka