Stany.blog.pl Stany.blog.pl
454
BLOG

Przypadkowe zabójstwo Generała Papały?

Stany.blog.pl Stany.blog.pl Polityka Obserwuj notkę 2

Po 14latach tzw. "żmudnego dochodzenia", okazało się, że głównym świadkiem śledztwa w sprawie zabójstwa szefa polskiej policji był uzależniony od narkotyków i alkoholu, 19letni wówczas złodziej samochodów. BRAWO! Za co prokuratorzy biorą kilkanaście tys. zł. pensji rocznie, i po niewiele mniej na dłuuugiej emeryturze?!

O tym, jak działają polskie sądy, oby nikt z nas nie musiał się dowiadywać na własnej skórze. Młyny polskiej "sprawiedliwości" mielą powoli i ślamazarnie. Gdy już po kilku latach oczekiwania dojdzie do rozprawy, to toczą się one wręcz po dyktatorsku, a jak pokazało wiele ostatnich przykładów - wyroki często zapadają nieodpowiedzialnie, a wręcz kuriozalnie. Jakoś dziwnie dzieje się tak, że większość młodych, jak i doświadczonych prawników, po ubraniu się w prokuratorską lub w sędziowską togę, wydaje się być przynajmniej Poncjuszem Piłatem wyroczności, jeśli nie Bogiem Ojcem sprawiedliwości. Wydaje się, ale jedynie samym sobie...

Polskie sądy to nie Anna Maria Wesołowska!
Wizerunek polskich sądów większość z nas zna jedynie z telewizji. Dawniej był to serial "Magda M.", a obecnie, sale sądowe znamy jedynie z programu Anny Marii Wesołowskiej. Miła pani sędzina, która w zgodzie z kodeksem karnym, a przede wszystkim zgodnie ze zdrowym rozsądkiem prowadzi powierzone jej sprawy. Każdego wysłucha, poinformuje o przysługujących mu prawach i obowiązkach, niegrzecznych oskarżonych lub świadków wpierw słownie kilkakrotnie pouczy, a dopiero później ukaże karą finansową. Na koniec wyda mądry i uczciwy wyrok adekwatny do winy. Cud, miód i orzeszki... - ale życie w Polsce to nie film, by zajadać się orzeszkami czy popcornem podczas oglądania kadrów z owego filmu!

Rozprawa w prawdziwym polskim sądzie wygląda zupełnie inaczej, niż w telewizji u pani Wesołowskiej, czy u Magdy M. Życie to nie bajka, a na pewno już nie życie w Polsce, wśród kuriozalnych przepisów i jeszcze bardziej kuriozalnych tych, którzy owych przepisów używają do pokazania, jak są możni, jak są doskonałymi i nieomylnymi przedstawicielami tzw. "trzeciej władzy".
Przykładem niech będzie chociażby rozprawa rozwodowa rodziców mojego kolegi. Małżeństwo z 35letnim stażem postanowiło się rozstać (z winy notorycznie zdradzającego męża). Dwoje dorosłych dzieci zostało przez sędzinę zapytanych, czy z racji tego, że mama zrezygnowała z pracy zawodowej na rzecz zajęcia się wychowywaniem dzieci powinna teraz otrzymywać od męża alimenty (na siebie).

- Uważam, że... - rozpoczął swoją odpowiedź 35letni syn rozwodników.
- Ja nie pytam, co świadek uważa! Proszę odpowiedzieć: TAK lub NIE! - Wykrzyczała do syna rozwodników wredna jak żmija sędzina. Podobnie wyglądała cała rozprawa, więc zarówno koledze, jak i jego siostrze w toku całej tej rozprawy nie udało się odpowiedzieć ani jednym zdaniem złożonym z więcej niż trzech słów! Może stenotypistka zapisująca przebieg rozprawy była nowa i nie potrafiła szybko pisać? A może tak to właśnie wygląda - "pani władza" czuje się tak ważna, że już nawet nie musi wysłuchiwać stron postępowania, świadków, nie musi przeglądać dowodów zdrady, bo wyrok już dawno ma w tej swojej zapyziałej główce...
Skoro tak "mielą" sądy, to jak działają prokuratury? To także sprawdziłem na własnym przykładzie...

Winny, bo go nie było...
Z racji tego, że często wyjeżdżam do USA, jakież było moje zdziwienie, gdy kilka dni po moim powrocie do Polski, pewnego jesiennego poranka (o godzinie 6:01, prawie jak do posłanki Barbary Blidy) zapukali do mych drzwi agenci pewnej polskiej, tajnej służby...
Z racji tego, że mieszkam tuż przy granicy z państwami, gdzie paczka papierosów kosztuje 80gr, mam kolegów, którzy masowo i hurtowo korzystali z różnicy cen panujących z tamtej, i z polskiej strony granicy. Wystarczyło, że kilka razy zamieniłem z jednym lub z drugim kilka zdań, że wypróbowałem moc ich 500konnych samochodów, że byłem u nich w domu podłączając nowy sprzęt RTV, czy konfigurując ich kolejny komputer, by okazało się, że należę do groźnej grupy przestępczej! Baa... że jestem jej v-ce hersztem, skarbnikiem, prawnikiem, czy cholera wie, kim jeszcze. A wszystko przez to, że po spektakularnej akcji aresztowań, "koledzy" wiedząc, że jestem w USA, że mam prawo stałego pobytu w Ameryce, pewnie już nigdy nie wrócę do Polski, więc mając wybór - zaszkodzić swoimi zeznaniami kolegom z sąsiedztwa, czy znajomemu zza oceanu, wybrali to drugie... Gdy przeczytano mi na przesłuchaniu ich zeznania, okazało się, że capo di tutti capi mafii sycylijskiej mógłby się wiele ode mnie nauczyć...

I tak oto wiem, że więzienia w Polsce pełne są ludzi tak samo winnych, jak ja. Pomówionych niewinnych obywateli, pijanych rowerzystów, bezrobotnych alimenciarzy, nieuczących się młodych ludzi, którzy podrobili pieczątkę na swojej legitymacji szkolnej lub studenckiej, by ciągle móc kupować ulgowe bilety komunikacji miejskiej. A prawdziwi bandyci, złodzieje, zabójcy, członkowie zbrojnych grup przestępczych, gdy tylko organy ścigania trafią na ich trop, okazują się tak chorzy, że wręcz sądzić ich nie wypada. A jak już jakiegoś ogolonego na łyso byczka, bandytę, zabójcę czy złodzieja podda się badaniom i okazuje się, że jest zdrowy jak byk przed korridą, to często dostaje on status świadka koronnego! I wtedy, zamiast odpowiadać za swoje czyny, ten pakuje do więzienia wszystkich swoich konkurentów opowiadając prokuraturze takie brednie, jakie przez 14lat gadał "Patyk" o zabójstwie generała Papały, czy jakie przez ostatnie tygodnie wygaduje Katarzyna W. śledczym z Sosnowca...

Przecież przez tę zbrodnię, przez wiele lat niewykrywania sprawcy zabójstwa szefa polskiej policji mieliśmy setki politycznych przepychanek. To właśnie przez tę sprawę, były premier Leszek Miller był przez byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę podejrzewany o ukrywanie sprawcy, co skończyło się głośnym, millerowskim: "Panie Ziobro, pan jest Zerem!", a owe słowa były powodem do ciągania się po sądach przez tychże jakże zacnych przedstawicieli naszego państwa. To przez tę sprawę mieliśmy "samobójstwo" jednego z podejrzanych. Pewnie takich samobójstw w jednoosobowej, sterylnej, bezpiecznej, ciągle monitorowanej celi byłoby więcej, gdyby w sprawę ciągle tak nachalnie interweniowano politycznie.
To przez tę zbrodnię miliony Polaków nie chce mieć nic wspólnego z polską policją, gdy np. okradną mieszkanie lub piwnicę, ukradną auto lub chociaż rower, bo skoro elita polskich śledczych przez długie lata nie potrafi znaleźć zabójcy swojego szefa, to cóż mogą nasi lokalni dzielnicowi?! Mogą jedynie wypić dużo wódki...

Teraz tylko patrzeć, iledziesiąt tysięcy złotych odszkodowania dostanie niesłusznie o to zabójstwo podejrzewany Ryszard B., ileset tysięcy euro dostanie Andrzej Z. pseudonim "Słowik" za to, że przerwano mu wieloletnie wakacje i ekstradycjowano ze słonecznej Hiszpanii w sprawie zabójstwa, do którego nie przyłożył swoich mafijnych paluchów. Bo w to, że amerykańscy prawnicy polonijnego biznesmena Mazura na pewno wystąpią o godne odszkodowanie chyba nikt nie wątpi?!

Za rower warty 50zł zapłacimy kilkaset PLN.
Byłem kiedyś osobą przybraną do policyjnego okazania w sprawie kradzieży roweru. Ot, tak jak na filmach - stoją przed poszkodowanym cztery osoby  i poszkodowany lub świadek musi wskazać, która to osoba dokonała przestępstwa - w tym przypadku, kto ukradł rower. Rower wartości ok. 50zł. Świadkami owej kradzieży były trzy osoby, a jednocześnie, sprawca sprzedał ów rower kolejnej osobie, która miała na to kolejnych dwóch świadków. Tak więc okazań było sześć. Każda z osób przybranych do okazania, za jeden występ przed każdym ze świadków inkasuje 12zł. A zatem, na samo wynagrodzenie dla trzech przybranych do okazania osób w sprawie roweru za 50zł, Skarb Państwa wydał 216zł. Może to i lepiej, że rower był wartości mniejszej niż 250zł, bo za jego kradzież facet poszedłby siedzieć i kosztowałby nas, podatników ok. 3tys. PLN miesięcznie. A tak... dostanie mandat za wykroczenie w wysokości ok. 200-300zł, więc wystarczy, że ukradnie kolejne 5-6rowerów i ów mandat spłaci... Skoro dokładnie tak wygląda to wszystko w skali mikro, to wyobraźcie sobie, jakie sumy trwonione są w skali makro?

I tak oto, polska policja nie ma pieniędzy na paliwo do radiowozów, na papier do drukarek, na papier toaletowy do..., bo złodziejom i zabójcom funduje się statusy świadków koronnych, zapewniając im nowe tożsamości, nowe twarze, nowe miejsca mieszkania, nowe samochody, i ciekawe miejsca pracy. A ci, którzy zostali przez tych wszystkich "skruszonych przestępców" niesłusznie oskarżani i osadzeni, będą dostawali wielomilionowe odszkodowania. No ale skoro tak to działa...
Skoro ja sam na przesłuchaniu usłyszałem, że jeśli powiem im coś, o czym oni jeszcze nie wiedzą, to wszystkie zarzuty zostaną przeciw mnie wycofane... mogłem powiedzieć wszystko. I tak to w Polsce wygląda. Jeśli po moich zeznaniach z jednego podejrzanego zrobiłoby się dwóch, to bilans zarówno dla śledczych, jak i dla prokuratorów wyjdzie na plus. A że tych dwóch będzie niewinnych... - niech się już oni tłumaczą, albo piramidalnie wkopią kolejne 4 osoby. I tym oto sposobem, w 2011 roku policja i inne służby inwigilowały elektronicznie... uwaga - UWAGA: JEDEN milion OSIEMSET tysięcy Polaków!

Brawo, PRAWO! Brawo, SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Cudowny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka