„Śmieciowe”. Przykład lewicowej nowomowy.
To są umowy cywilne, krótko terminowe, zadaniowe, a nazwane tak brzydko „śmieciowe” tylko dlatego, że nie oZUSowane. Ten reliktowy parapodatek dawno powinien być zlikwidowany. Dziesiątki tysięcy ludzi pracujących w instytucji ZUS uwolniłoby swoją energię twórczą, ekonomiczną, gospodarczą (sarkazm, ale nie 100%).
Zlikwidowane powinny być umowy stałe. To powinna być reguła w kodeksie pracy. Powinien obowiązywać zakaz bezterminowych umów o pracę. Owszem można przedłużać, odnawiać, ale żadnej obligatoryjnej ciągłości. Banki nauczą się oceniać zdolność kredytową na podstawie aktywności i potencjału petenta, a nie na podstawie dokumentu umowy, która jest często iluzoryczna.
Bezterminowa umowa o pracę z zabezpieczeniem „godnej” emerytury to marzenie leni i hamulec rozwoju gospodarki. To marazm jednostek tak zatrudnionych i marazm ekonomiczny.
Emerytura? Co to za pomysł? Jeśli ktoś jest zdolny do pracy - niech sobie pracuje, a jeśli niezdolny, niech się leczy, odpoczywa, rehabilituje. Jeśli jest sprawny i go stać, niech sobie nie pracuje, jeśli mu tak się podoba.
Wiek emerytalny? To dopiero bzdura. Jedni są emerytami mentalnymi już po trzydziestce, inni są dziarscy długo po siedemdziesiątce.
Skąd na to pieniądze?
Z VAT-u. Opodatkowane powinny być wydatki, nie przychody.
Szkoda, że w obecnych realiach brzmi to jak herezja.
