Stefan Sękowski Stefan Sękowski
669
BLOG

Na granicy Tuskistanu

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 2

 

W pośpiechu, w jakim rząd walczy ze smartshopami, główny inspektor sanitarny wydał decyzję-gniota, która z prawnego punktu widzenia nie istnieje. Teraz setki handlujących dopalaczami będą mogły domagać się odszkodowania za nielegalne zamknięcie ich sklepów. Oby je dostali.

Główny Inspektor Sanitarny wydał decyzję, wycofującą z obrotu wyrób o nazwie „Tajfun”. Zapomniał jednak, że póki co nie jest parlamentem, a jego decyzje nie mają mocy ustawy. Każda z nich musi mieć konkretnego adresata, podmiot, którego działalność reguluje. Zamiast tego podległy ministerstwu zdrowia organ postanowił zakazać handlu „Tajfunem” wszystkim właścicielom sklepów z dopalaczami i nie oznaczył strony tej decyzji, czego zrobić nie miał prawa.

Decyzja GIS nie tyle jest nieważna, co w ogóle w związku z błędem władzy nie zaistniała. Oznacza to, że policja nie miała prawa ani przeszukiwać smartshopów, ani rekwirować sprzedawanego tam towaru, ani zamykać tych sklepów, czy też aresztować opornych przedsiębiorców. Ci handlarze, którzy będą chcieli sprzedawać dopalacze – w tym „Tajfun” – będą mogli nadal to robić. Efekt jest taki, że wkurzeni sprzedawcy mogą teraz – powołując się na Art. 417 kodeksu cywilnego – domagać się przed sądem zadośćuczynienia. Bowiem za „szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa”.

I, jeśli chcemy żyć w państwie prawa, to miejmy nadzieję, że sądy będą im te odszkodowania przyznawać. Będzie to nas niestety sporo kosztować – w końcu za głupotę Donalda Tuska i jego podwładnych nie zapłacą oni sami, tylko wszyscy podatnicy. Ale to konieczne, jeśli chcemy żyć w Polsce, a nie w Tuskistanie. Jeśli sądy będą się ociągać bądź szukać jak najbardziej bezpiecznych dla organów państwowych rozwiązań, będzie to kolejny dowód na to, że obywatel dla państwa jest niczym, władza zaś za błędne decyzje i bezprawne działania nie ponosi odpowiedzialności. I że niegdysiejsza walka z Rywinlandem, prowadzona także przez lansującą ideę IV Rzeczpospolitej Platformę Obywatelską, była tylko pozorem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka