Stefan Sękowski Stefan Sękowski
232
BLOG

Szaro-zielone perspektywy/Moja piosenka wyborcza

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 0

W mieście, z którego pochodzę, świat to coś, co dzieje się zawsze gdzie indziej. To wspaniałe miejsce do mieszkania, ale nie do życia.

Pochodzę z miasta, w którym mieszka ponad 300 tysięcy osób, a wraz ze studentami – ponad 400 tysięcy. Miejsca, w którym żyje się wolniej niż w stolicy; poprzeplatanego pół-dzikimi dolinkami i górkami, które, gdy zalane deszczem, tworzą niesamowite połączenie zieleni i szarości. Nie będę narzekał na to, że obecnie mieszkam w stolicy – to byłoby idiotyczne psioczyć na miejsce, które daje mi chleb i w którym żyje się całkiem nieźle. Tym bardziej, że odległość od mej „małej ojczyzny” osładza mi fakt, iż coraz więcej krewnych i znajomych przenosi się do Warszawy.

No właśnie – dlaczego jest tak, że ludzie, z którymi spędziło się tak wiele czasu w liceum, na studiach, w pubach w piątkowe wieczory, wolą przebywać w stolicy Polski, zamiast jednego z południowo-wschodnich województw? Odpowiedź jest prosta i brutalna: moje rodzinne miasto jest wspaniałym miejscem do mieszkania, ale trudnym do życia. Dwa największe zakłady pracy to uniwersytety i duża część gospodarki jest nastawiona na obsługę ludzi, których pracy celem jest kształcenie innych ludzi… do czego? Do wyjazdu z miasta – albo do rodzinnego domu, jeśli student pochodził z innej miejscowości, albo gdzieś dalej, gdzie są lepsze perspektywy.

Bo tam, skąd pochodzę, świat to coś, co dzieje się zawsze gdzie indziej. I kusi bardzo wielu, tym mocniej, im od większej ilości znajomych można dowiedzieć się, że w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, a nawet Rzeszowie, którego do niedawna jeszcze mało kto o to podejrzewał po prostu łatwiej jest o dobrze płatną, perspektywiczną pracę. Ci, którzy wybierają, by zostać w swej rodzimej miejscowości, albo już mają pracę, albo wykazują się bardzo silnym lokalnym patriotyzmem.

Dlatego chciałbym, by wybrani w najbliższych wyborach radni i prezydent mojego miasta zrobili coś, by sytuacja się zmieniła. Szanse są bardzo duże, położenie geograficzne mamy nienajgorsze, więc nie rozumiem, dlaczego inwestycje ściągać ma inne miasto, niż moje. Nie chciałbym, by największym sukcesem, jakim chwaliliby się radni za cztery lata, było puszczenie szybkiej kolei do Warszawy – bo już dziś wiadomo, że jutro wyruszy kolejny pociąg, który powiezie kolejnego uciekającego młodego, wykształconego, do innego, niekoniecznie większego miasta. A chodzi o to, by do pracy miał dwa kilometry, a nie prawie dwieście.

Miastem, o którym pisze, jest Lublin, ale takich Lublinów, większych i mniejszych, jest w Polsce bardzo dużo. I dlatego wszystkim kandydatom – a także tym czytelnikom, którzy odczuwają podobnie, jak ja – dedykuję piosenkę brytyjskiego zespołu New Model Army „Green And Grey”. Nie stańcie się adresatem tego listu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka